Nie uwierzysz, jak zachowywał się Timothée Chalamet na planie! Diva czy ofiara plotek?
Znany z "Tamte dni, tamte noce", serii "Diuna" czy "Wonki", a teraz z opryskliwych zachowań? Aktualnie jeden z najbardziej rozchwytywanych aktorów Hollywood Timothée Chalamet mierzy się z zarzutami odnośnie pracy przy ostatniej produkcji. "To był chyba najmniej profesjonalny i najbardziej toksyczny plan" - mówi jeden ze współpracowników gwiazdora.
Timothée Chalamet, mimo że wcześniej pojawił się w genialnym "Interstellar", zasłynął ze swojej roli Elio Perlmana w filmie Luki Guadagnino "Tamte dni, tamte noce". Produkcja była ekranizacją książki André Acinamana z 2007 roku i opowiadała o romansie siedemnastoletniego Elio i dwudziestoczteroletniego asystenta jego ojca-profesora, Olivera. Akcja osadzona była w latach 80. w północnych Włoszech.
W niedawnym czasie Amerykanin pojawił się jako Paul Atryda w sadze "Diuna" reżyserowanej przez Denisa Villeneuve’a oraz disneyowskim filmie "Wonka", opowiadającym o początkach kariery słynnego "magika słodyczy". W pierwszych dniach lipca 29-letni aktor skończył zdjęcia do głośnej biografii znanego muzyka zza oceanu, Boba Dylana, o tytule "A Complete Unknown".
Świat obiegła informacja o kontrowersyjnym zachowaniu młodego artysty podczas kręcenia zdjęć do filmu. Szczegóły ujawniają współpracownicy Chalameta w rozmowie z Daily Mail.
"To był chyba najmniej profesjonalny i najbardziej toksyczny plan, na jakim kiedykolwiek pracowałem. "Ciągle pojawiały się nieprzyjemne komentarze dotyczące niektórych osób" - zdradził jeden z informatorów.
"Zachowywał się jak diva. Nie pozwolono nam nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego ani nawet się przedstawić. Pewnego dnia zareagował bardzo emocjonalnie po tym, jak jedna z asystentek przypadkowo uchwyciła go na zdjęciu. Asystentka obawiała się konsekwencji. Ochroniarze przeszukali jej telefon i kazali usunąć zdjęcia. 20 minut później dostaliśmy wiadomość, w której zakazano nam używać telefonów w pobliżu odtwórcy głównej roli - mimo że był to element naszej pracy" - relacjonuje kolejna osoba z produkcji.
Obecni na planie pracownicy wspomnieli również o egoistycznym zachowaniu amerykańskiego aktora w stosunku do reszty aktorów. Reagował emocjonalnie na oglądanie przez członków ekipy prób z jego udziałem.
"Raz zajął całą przyczepę toaletową, przez co nikt nie mógł z niej skorzystać. Utworzyła się monstrualna kolejka - na planie było wtedy 120 aktorów drugoplanowych i ponad 150 członków ekipy. Nie obchodził go nikt inny poza nim samym" - dowiadujemy się z rozmowy z "Daily Mail".
Padają również oskarżenia wobec reżysera filmu, Jamesa Mangoldowa. Filmowiec miał pochwalać zachowanie celebryty. Wytwórnia Searchlight Pictures odniosła się do informacji o niestosownym zachowaniu gwiazdy:
"Szacunek i profesjonalizm są wszelako kwestiami, które traktujemy bardzo poważnie. Gdy tylko pojawiły się skargi, problemy były natychmiast oceniane i rozwiązywane" - czytamy w oświadczeniu.
Według przedstawicieli wytwórni zarzuty są przesadzone i niedokładne. Ani aktor, ani reżyser nie skomentowali sytuacji.
Zobacz też: Padł ofiarą oskarżeń i stracił wszystko. Przyznał, że jedno zrobił źle