Reklama

Nie tylko widzowie nie kryli zaskoczenia. Tej sceny nie było w scenariuszu

"Diuna: Część druga" od kilku dni podbija kina na całym świecie. W kontynuacji filmowego przeboju wystąpił m.in. Austin Butler. 32-latego dosłownie kradł każdą scenę. Co ciekawe, jedna z nich nie była przewidziana w scenariuszu.

"Diuna: Część druga": Epickie widowisko podbija kina

"Diuna: Część druga" to jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów 2024 roku. Epickie widowisko Denisa Villenueve'a oficjalną premierę miało 28 lutego i od tego czasu zarobiło już w kinach 178,5 miliona dolarów, przy czym ponad połowa tej kwoty - dokładnie 97 milionów dolarów - pochodzi ze sprzedaży biletów poza Stanami Zjednoczonymi. W Polsce w weekend obejrzało film 446 tys. widzów (prawie dwa razy więcej niż miało to miejsce w przypadku pierwszej części). To najlepsze otwarcie filmu kinowego w tym roku.

Reklama

"Diuna: Część druga": Tej sceny nie było w scenariuszu

"Diuna: Część druga" ukazuje imponującą podróż Paula Atrydy, który zawiera sojusz z Chani i Fremenami. Jednocześnie wkracza na wojenną ścieżkę, pałając żądzą zemsty na spiskowcach, którzy doprowadzili do upadku jego rodziny. Na liście wrogów jest m.in. baron Vladimir Harkonnen. W drugiej części kinowej sagi do obsady dołączył Austin Butler w roli bratanka barona, psychopatycznego Feyd-Rauthę. 

"[My] naprawdę staramy się zagłębić w człowieczeństwo [postaci]. Chodzi o to, że zły facet na świecie nie czuje, że jest złym facetem. Czuje się bohaterem własnej historii. A to może być trudne w przypadku niektórych postaci; Z innymi jest łatwiej, ale musisz nie oceniać postaci i musisz znaleźć sposób, aby poczuć motywację do któregokolwiek ze swoich działań. Odbyliśmy wiele rozmów i wspólnie to stworzyliśmy" - mówił o swojej roli Butler.

W jednym z wywiadów młody aktor przyznał, że kreował swoją postać w oparciu o grę starszego kolegi z planu - Stellana Skarsgarda. Chciał by Feyd-Rautha brzmiał podobnie do swojego wuja. "Czułem, że ponieważ [Feyd-Rautha] dorastał z baronem, to będzie on miał na niego duży wpływ pod wieloma względami. Zacząłem więc myśleć o sposobie, w jaki on mówi i o powiązaniu z osobą, którą od dzieciństwa widzisz jako mającą największą władzę, a którą ostatecznie w jakiś sposób naśladujesz" - przyznał.

32-latek jest niemal nie do poznania na ekranie. Aktor tak zatracił się w swojej roli, że nie wahał się przed improwizacją na planie. Jednym z takich momentów była scena pocałunku Feyd-Rauthy i barona Harkonnena. "Pocałunek ze Stellanem Skarsgårdem? O, tak! Jest gotowy na wszystko. Najlepszy. Zawsze chodzi o to, jak próbujesz mieć wpływ na kogoś innego" - odpowiedział ze śmiechem aktor pytany o tę scenę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Diuna: Część druga
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy