Natasza Urbańska zagra z Niną Andrycz
Teatr Studio Buffo przygotowuje musical o Poli Negri. W głównej roli wystąpi Natasza Urbańska, której w jednej ze scen towarzyszyć będzie... Nina Andrycz. - Zapowiada się rewolucja, to będzie coś fantastycznego - zapowiada Urbańska.
- Wszystkie projekcje trójwymiarowe, które będą tłem do tego spektaklu, już są gotowe. Teraz nagrywamy żywych aktorów, którzy będą wpleceni w ten animowany świat. Zapowiada się rewolucja. To będzie coś fantastycznego i tego nie da się wytłumaczyć słowami, trzeba to samemu zobaczyć. Planujemy niebawem krótką prezentację tego, co chcemy zaproponować - powiedziała Urbańska.
Aktorka zdradziła, że w musicalu zagra także wielka dama polskiej sceny - 95- letnia Nina Andrycz. - Będę miała wspólną scenę z panią Andrycz, która zagra Sarah Bernhardt. Ta scena nawiązuje trochę do naszych relacji. Pola Negri, gdy była początkującą aktorką, poszła do gwiazdy, którą była Sarah Bernhardt i ona radziła jej jak ma grać i jaką być, żeby zaistnieć i odnieść sukces - powiedziała Urbańska, która prywatnie także korzysta z rad doświadczonej artystki.
- Miałam kiedyś podobną sytuację z panią Niną Andrycz. Zaprosiliśmy ją kiedyś na spektakl i później, przy lampce wina, działo się dokładnie to samo, co w naszym musicalu. Pani Nina mówiła mi, co mam robić, jak wyglądać, jak śpiewać, co zrobić, żeby było jeszcze lepiej - wyznała Urbańska i dodała, że spotkanie z Niną Andrycz było dla niej szczególne, bowiem artystka bardzo ją doceniła...
- Najpiękniejszym momentem było to, że do liściku dołączonego do biżuterii, którą mi podarowała, było napisane: "Mianuję cię na gwiazdę. Nina Andrycz". To jest wielki zaszczyt, dostać takie wyróżnienie od wielkiej aktorki, królowej sceny... - powiedziała Natasza Urbańska.
Reżyserem musicalu o Poli Negri będzie Janusz Józefowicz.
Pola Negri, właściwie Barbara Apolonia Chałupiec, urodziła się w 1897 r. w Lipnie, zmarła w 1987 r. w San Antonio (USA). Pseudonim artystyczny przyjęła na cześć swojej ulubionej włoskiej poetki, Ady Negri. Karierę aktorską rozpoczęła w warszawskich teatrach jako absolwentka szkoły teatralnej w Warszawie.
W filmie zadebiutowała w 1914 r. w "Niewolnicy zmysłów" Jana Pawłowskiego. Wystąpiła też w innych polskich filmach. W 1917 r. wyjechała do Berlina, gdzie z sukcesem kontynuowała karierę filmową, a w 1923 r. dotarła do Hollywood, gdzie wystąpiła m.in. w "Hiszpańskiej tancerce", "Zakazanym raju", "Hotelu Imperial", "Miłości aktorki". W Stanach Zjednoczonych została gwiazdą kina niemego i symbolem seksu, do czego przyczyniły się jej głośne romanse z Charliem Chaplinem i Rudolphem Valentino. Potem występowała jeszcze w Niemczech i ponownie w Stanach.
Ostatni raz pojawiła się na ekranie w 1965 r. W 1970 r. opublikowała wspomnienia "Pamiętnik gwiazdy".
30 września do kin trafi zaś kinowy debiut Nataszy Urbańskiej - "Bitwa warszawska 1920" w reżyserii Jerzego Hoffmana.
Urbańska wcieliła się w postać Oli Raniewskiej - młodej artystki kabaretowej, której narzeczony (Borys Szyc) rusza na wojnę tuż po zaślubinach. Kobieta, nie otrzymując wiadomości od ukochanego i nie wiedząc czy żyje, postanawia wstąpić do Ochotniczej Legii Kobiet i walczyć w obronie Warszawy.
- Jesteśmy podobne z moją bohaterką. Nie próbowałam nagle udawać kogoś innego. Dałam Oli dużo z Nataszy. Poza tym obie dorastałyśmy w jednym środowisku, czyli w świecie kabaretu, sceny, muzyki i tańca. Dla Oli później sytuacja nieco się skomplikowała, ponieważ wybuchła wojna. W jednej ze scen strzelam z karabinu w okopach. To jest bardzo przejmujący moment - zdradziła Urbańska.