Natalie Portman oczarowana Joanną Kulig
W "Vox Lux" Natalie Portman gra gwiazdę muzyki i sama wykonuje partie wokalne. W głowie aktorki równocześnie brzmi też jakże inny rodzaj muzyki - ścieżka dźwiękowa do filmu "Zimna wojna".
"Niedawno przeżyłam totalny zachwyt utworami z 'Zimnej wojny'. Nuciłam je jeszcze długo po seansie i teraz poluję na ścieżkę dźwiękową. Nie mogłam uwierzyć, że Joanna Kulig zaśpiewała te wszystkie skomplikowane piosenki sama" - przyznaje Portman w wywiadzie, którego udzieliła magazynowi "Pani".
"Poznałam Joannę osobiście i podczas rozmowy zdradziła mi, że jest nie tylko aktorką, ale również piosenkarką. Ma wspaniały głos. I ta jej charyzma! Jest chyba pierwszą osobą, która kompletnie mnie przegadała! Od tej dziewczyny nie da oderwać wzroku, to wulkan energii - cały czas gestykuluje, zmienia pozycje, intensywnie mruga, śmieje się niemal do łez. Jej twarz jest taka żywiołowa... Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się na planie" - mówi hollywoodzka gwiazda.
Świat muzyki nie jest obcy Portman. Najchętniej słucha hip-hopu i soulu. Nagrała nawet raperski kawałek z zespołem The Lonely Island, ale potraktowała to jako zabawę. Próbkę swoimi możliwości wokalnych daje też w filmie "Vox Lux", który 26 kwietnia wchodzi do polskich kin. Śpiewa piosenki, które napisała australijska piosenkarka Sia.
Za choreografię w filmie odpowiadał mąż Natalie - Benjamin Millepied, którego - nota bene - poznała na planie "Czarnego łabędzia", gdzie przygotowywał ją do układów baletowych.
Chociaż plakat "Vox Lux", który przedstawia Portman w kosmicznej charakteryzacji, może sugerować, że mamy do czynienia z kinem rozrywkowym, jest to przejmujący dramat o życiu gwiazdy pop. Główną bohaterką poznajemy jako utalentowaną muzycznie nastolatkę. Po tym, jak uczniowie z jej klasy zostają zastrzeleni przez psychopatę, a jej udaje się uniknąć śmierci, szybko staje się gwiazdą. Kilkanaście lat później jest na skraju załamania nerwowego, jej życie to narkotyki, alkohol, kłótnie z rodzinną i współpracownikami.