"Narodziny gwiazdy": Bradley Cooper wykorzystał doświadczenia z odwyku
Bradley Cooper w najnowszym wywiadzie opowiedział o swoich dawnych zmaganiach z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Aktor pokonał wyniszczający nałóg w wieku 29 lat i od tamtej pory pozostaje trzeźwy. Hollywoodzki gwiazdor przyznał, że trudne doświadczenia z przeszłości pozwoliły mu lepiej sportretować bohatera głośnego dramatu muzycznego "Narodziny gwiazdy", w którym wystąpił u boku Lady Gagi.
Zanim Bradley Cooper zyskał sławę i uwielbienie milionów fanów, zmagał się z alkoholizmem, a także był uzależniony od kokainy. W jednym z ostatnich wywiadów hollywoodzki aktor wyznał, że w uświadomieniu sobie powagi sytuacji pomógł mu kolega po fachu Will Arnett. Pewnego popołudnia odwiedził on Coopera w jego mieszkaniu. Gdy dostrzegł, że aktor z powodu kaca nie wyszedł na spacer ze swoimi psami, przeprowadził z nim poważną rozmowę.
"To był pierwszy raz, kiedy zdałem sobie sprawę, że mam problem z narkotykami i alkoholem. Nigdy nie zapomnę tego, co powiedział Will. To odmieniło całe moje życie" - wyjawił dwukrotny zdobywca nagrody Critics' Choice.
O refleksję nad swoją niegdysiejszą walką z uzależnieniem od substancji odurzających Cooper pokusił się, goszcząc w nowym odcinku programu "Running Wild z Bearem Gryllsem: Wyzwanie". Aktor podkreślił, że miał ogromne szczęście, iż zdołał wyjść z nałogu, zanim stał się sławny. "Wytrzeźwiałem w wieku 29 lat i od 19 lat pozostaję trzeźwy. Miałem dużo szczęścia" - przyznał gwiazdor "Poradnika pozytywnego myślenia".
W 2011 roku Cooper znów znalazł się nad przepaścią. Po tym, jak jego ojciec zmarł, przegrywając walkę z rakiem, był bliski powrotu do nałogu. "Miałem wtedy zdecydowanie nihilistyczne podejście do życia. W końcu jednak zrozumiałem, że muszę zaakceptować to, kim jestem i dzięki temu odnalazłem spokój" - powiedział.
Nominowany do Oscara aktor ujawnił również, że trudne doświadczenia z młodości pomogły mu wiarygodnie sportretować bohatera głośnego dramatu muzycznego "Narodziny gwiazdy" z 2018 roku. W nakręconym przez siebie filmie Cooper zagrał zmagającego się z alkoholizmem piosenkarza country, który nawiązuje płomienny romans z młodą, nieznaną publiczności wokalistką. Gdy zaczyna ona odnosić coraz większe sukcesy, muzyk nie potrafi poradzić sobie z upadkiem własnej kariery.
"Łatwiej było mi wniknąć głębiej w tę postać. Dzięki Bogu byłem już w takim miejscu w swoim życiu, że czułem się z tym swobodnie, bo już sobie odpuściłem, pogodziłem się ze swoją przeszłością" - wyjawił gwiazdor.
Produkcja okazała się wielkim kinowym hitem - przy budżecie sięgającym 36 mln dolarów obraz zarobił na świecie niemal pół miliarda. Ponadto otrzymał siedem nominacji do Oscara, cztery nominacje do Złotego Globu oraz sześć nominacji do nagród BAFTA. Promujący ścieżkę dźwiękową do "Narodzin gwiazdy" utwór "Shallow", który Lady Gaga i Cooper wykonali w duecie, został uhonorowany Oscarem, Złotym Globem i dwiema nagrodami Grammy.