"Najmro. Kocha, kradnie, szanuje". Dawid Ogrodnik: Dla więźniów to była postać ikoniczna
- Dla ludzi, którzy przebywają w więzieniu, też była to w jakimś sensie postać ikoniczna, która była postacią przełomową czasów transformacji, nie tylko politycznej, ale także transformacji świata przestępczego. Jak wiemy, kiedy zaczęły wchodzić mafie pruszkowska, czy wołomińska, to, że tak powiem, styl uprawiania tego zawodu, drastycznie się zmienił, więc ten szacunek wśród ludzi miał - tak o Zdzisławie Najmrodzkim mówi w rozmowie z Interią odtwórca głównej roli w filmie "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje", Dawid Ogrodnik.
"Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" to komedia akcji inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z życia Zdzisława Najmrodzkiego, legendarnego celebryty półświatka, który ośmieszał władze PRL, wymykając się 29 razy organom ścigania. Kobiety go kochały, a mężczyźni podziwiali. Milicja dawała za głowę Najmrodzkiego milionowe nagrody, a jego brawurowe wyczyny śledziła cała Polska.
W filmie Najmro wraz ze swoją ferajną obrabia pewexy, żeby żyć kolorowo w czasach, w których wszystko jest szare i zakazane. Ponad wszystko kocha wolność i dobrą zabawę. Żyje w świecie najpiękniejszych kobiet, najszybszych samochodów i wielkich pieniędzy, ale poznaje dziewczynę, dla której chce wszystko zmienić.
W poniedziałek, 13 września, w Multikinie Złote Tarasy w Warszawie odbyła się premiera od dawna wyczekiwanej produkcji "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje". Swoją obecnością pokaz uświetnili aktorzy i twórcy, m.in. Dawid Ogrodnik, Kuba Gierszał, Masza Wągrocka, Sandra Drzymalska, Andrzej Andrzejewski, Robert Więckiewicz, Rafał Zawierucha i Olga Bołądź oraz Mateusz Rakowicz, reżyser i współautor scenariusza.
Katarzyna Drelich, Interia: Podtytuł filmu "Najmro" to "Kocha, kradnie, szanuje". Kocha Tereskę, okrada pewexy, a kogo szanuje główny bohater?
Dawid Ogrodnik: - Myślę, że ma ogromny szacunek do ludzi. Miałem okazję rozmawiać z osadzonymi w więzieniu i wszyscy się wypowiadali o Zdzisławie Najmrodzkim w bardzo życzliwy sposób, podkreślali kodeks, którym się posługiwał (nie używam broni, nie używam przemocy, szacunek dla kobiet, czyli nie bijemy, nie porywamy kobiet, już nie mówiąc o dzieciach). Dla ludzi, którzy przebywają w więzieniu, też była to w jakimś sensie postać ikoniczna, która była postacią przełomową czasów transformacji, nie tylko politycznej, ale także transformacji świata przestępczego. Jak wiemy, kiedy zaczęły wchodzić mafie pruszkowska, czy wołomińska, to, że tak powiem, styl uprawiania tego zawodu, drastycznie się zmienił, więc ten szacunek wśród ludzi miał.
Jak wyglądał pana proces przygotowania się do tej roli. Tak jak pan już wspomniał, rozmawiał pan ze współwięźniami. Ciekawi mnie też, czy to wychodzi od pana, czy ktoś, na przykład reżyser, sugeruje, jak ma się pan przygotować?
- Przyznam się, że różnie to bywa. Ja sam się zastanawiam, na ile mogę pewne rzeczy rozpoznać w sobie bardziej i to są czasami moje pomysły, ale czasami też podsuwają mi je reżyserzy. Zdarza się, że to nie idzie w parze w przygotowaniach. Pamiętam, że do filmu "Ikar. Legenda Mietka Kosza" pojechałem do pianisty jazzowego, który miał mnie nauczyć. Nagle dotarło do mnie, że tym sposobem ja potrzebuję paru lat, a i tak nie będzie takiego efektu, ponieważ nie jestem pianistą jazzowym. Stwierdziłem, że nie ma to sensu. Oczywiście mogłem udawać, że jest inaczej, jeździć na te lekcje i tracić czas, ale pojechałem na jedną i podziękowałem. W innych przypadkach te inne pomysły zawsze coś przynosiły.
Na swoim koncie ma pan już kilka ról biograficznych. Czy kręcą pana właśnie bardziej te postaci, które faktycznie istniały, czy te, które musi pan stworzyć od zera i tak naprawdę znaleźć gdzieś w sobie?
- Na pewno interesujące są postacie, które są wyraziste. Akurat tak się składa, że mam tę szansę państwu je przybliżać i są to przeważnie dla mnie osobiście interesujące spotkania z ciekawymi ludźmi, którzy z tą historią do mnie przychodzą. Ten aspekt ludzki jest dla mnie podstawowy. Jeżeli jest ciekawy reżyser, pracowity, z ciekawym pomysłem, widzę, że to ma ręce i nogi i zaczynamy rozmawiać wspólnie tym samym językiem, to ja już wiem, że z tym kimś chętnie będę współpracował i pewnie odwrotnie. Jak się nie zgadzamy, też zdarzały się w moim przypadku sytuacje, kiedy miałem robić film, byliśmy w przygotowaniach i trzeba było sobie powiedzieć: "Chyba nie jestem człowiekiem do twojego filmu" i z drugiej strony ktoś mówi: "Chyba nie jesteś człowiekiem do mojego filmu". To się odbywało z ogromnym szacunkiem, nie z jakimiś pretensjami, tylko podanie ręki, trzymam kciuki, powodzenia. Tak też się dzieje. Zresztą w tej całej kinematografii świata można zobaczyć, kto miał zagrać, a kto zagrał w różnych filmach, które dzisiaj są klasykami kina. Jak sobie to sprawdzałem, to jest dość śmieszne i ciekawe doświadczenie.
Reżyser zdradził mi, że początkowo nie był pan tak entuzjastycznie nastawiony do zagrania w tym filmie, ale jednak coś pana skłoniło do powrotu do tego scenariusza. Co to było?
- Nigdy na początku nie jestem entuzjastyczny, nie wiem, czy to moja wada, czy zaleta. Zawsze czytam pierwszy scenariusz w najgorszy możliwy sposób. Nie wiem, dlaczego tak jest. Wszystko wyobrażam sobie bardzo tendencyjnie, najprościej, jak potrafię. Wyłapuję rzeczy, które mi się po prostu nie podobają i otwarcie o nich mówię. Dzięki temu też sprawdzam, na ile możemy sobie jakby pozwolić na zmianę tego scenariusza, na ile możemy się inspirować nawzajem z reżyserem i scenarzystą, i czy nadajemy na tych samych falach. Tutaj też tak było. Zresztą ja to powtarzam po raz kolejny, bo tak samo było z Piotrkiem Domalewskim przy "Cichej nocy". Ten mój entuzjazm początkowo jest niewielki, ale w miarę rozwoju tej historii on wzrasta, aż w pewnym momencie przybijamy piątkę i mówimy: "Let's do this".
Film "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" trafi na ekrany kin w całej Polsce w najbliższy piątek, 17 września 2021 roku.