Najlepsze filmy o izolacji
Kilka tygodni w izolacji, pod hasłem społecznego dystansowania. #Zostańwdomu jest ważne, kluczowe dla walki z pandemią, ale coraz trudniejsze do utrzymania. Im dłużej siedzimy w domu, tym bardziej chcemy z niego wyjść. Pojawia się coraz więcej myśli, trosk, frustracji. Bohaterowie kina dobrze znają te uczucia. Wielokrotnie byli w znacznie gorszej sytuacji. Przedstawiamy dziesięć filmów, którym izolacja i jej skutki są bliskim tematem.
"Lśnienie", 1980, reż. Stanley Kubrick
Znacie już tego mema - Jack Nicholson, Shelley Duvall i Danny Lloyd jadą samochodem. Obok napis: "Kilka tygodni w izolacji, razem z rodziną. Czy coś może pójść nie tak?". "Lśnienie" Stanleya Kubricka, skąd pochodzi kadr, to tylko jeden z wielu filmów, które pokazują skutki długiej separacji jednostek i rodzin od reszty społeczeństwa.
Nie ma w historii kina drugiego takiego filmu. Stephen King wizją Kubricka gardził, uważał, że za bardzo rozmija się z jego własną. Widzowie do "Lśnienia" jednak ciągle wracają. Dzieło odkrywają kolejne pokolenia. Żywe jest nie tylko w świecie memów - ostatnio w sieci króluje za sprawą izolacji, ale i zdalnej pracy... drwali (pamiętacie Nicholsona z siekierą, przy drzwiach?). Nieustannie powraca w popkulturze - w cytatach w niezliczonej ilości produkcji fabularnych i animowanych, przerażających i rozśmieszających. W 2012 roku furorę wywołał dokument "Room 237", w którym autor, Rodney Ascher, rozłożył film na części pierwsze, poddał analizom pod kątem realizacji i interpretacji, a także barwnych teorii spiskowych (w jednej ze scen Kubrick miał rzekomo zasugerować, że... odpowiada za znany całemu światu filmik NASA z lądowania Amerykanów na Księżycu).
W maju minie 40 lat od premiery. "Lśnienie" jednak nadal hipnotyzuje. Nie trąci myszką. Niezmiennie przeraża. Wciąga w swój mroczny świat. W minionym roku do kin trafił sequel - "Doktor Sen" w reżyserii Mike'a Flanagana. Produkcja ma być wierniejsza literackiemu pierwowzorowi (również pióra Kinga), ale nie brakuje w niej nawiązań do świata Kubricka. Cóż może pójść źle w trakcie kilku tygodni izolacji rodziny w Overlook Hotel, w tak pięknych, choć mroźnych, okolicznościach przyrody?
W 2014 roku, przy okazji wystawy poświęconej Stanleyowi Kubrickowi, Kraków odwiedziły bliźniaczki Lisy i Louise Burns, bohaterki słynnej sceny z wylewającą się zewsząd krwią - zapraszamy do lektury rozmowy z nimi!
"Misery", 1990, reż. Rob Reiner
Wyobraźnia Kinga dała również początek innej filmowej opowieści o przymusowej izolacji. James Caan trafia pod opiekę Kathy Bates. On gra popularnego pisarza Paula Sheldona, którego samochód wpada w poślizg i ląduje wśród drzew, na zboczu. Ona natomiast - i to oscarowo! - wciela się w postać pozornie sympatycznej i pomocnej pielęgniarki Annie Wilkes, fanki bohaterki stworzonej przez Sheldona: Misery. Annie ratuje Sheldona przed niechybną śmiercią tylko po to, aby zafundować mu drogę przez piekło w zaciszu swojego domu. Z torebką pigułek i młotkiem pod ręką. Chyba że napisze taką kontynuację losów Misery, która zdobędzie jej uznanie. Na język filmu słowo Kinga przełożył hollywoodzki mistrz sztuki scenopisarskiej: William Goldman ("Butch Cassidy i Sundance Kid", "Wszyscy ludzie prezydenta"). Owszem, opieka, śniadanko i obiadek przynoszone codziennie do łóżka mogą stać się koszmarem, a uśmiech zapowiedzią łamania nóg.
"Okno na podwórze", 1954, reż. Alfred Hitchcock
Skoro mowa o łamaniu kończyn... Pozostańmy jeszcze chwilę przy klasyce kina, ale cofnijmy się wstecz. Do lat 50. Waszym ulubionym zajęciem jest teraz przesiadywanie w oknie i podglądanie, co robią ci sąsiedzi, którzy nie zaciągnęli zasłon i rolet? Wydaje się wam, że to nieco nudne, może żenujące nawet, ale co robić?! Poczekajcie, poczekajcie. Bohater "Okna na podwórze", fotograf L.B. 'Jeff' Jefferies, znalazł się w identycznej sytuacji. Do mieszkania i wózka inwalidzkiego przykuła go kontuzja. Nie ma Netfliksa, ma za to teleobiektyw swojego aparatu fotograficznego i za jego pomocą zaczyna śledzić poczynania sąsiadów. Jeden z nich zdaje się mu wyjątkowo podejrzany. Czyżby zabił żonę? Ale jak tego dowieść? Hitchcock - z pomocą swoich aktorów: Jamesa Stewarta i Grace Kelly, przyszłej księżniczki Monako, wciąga nas w fascynującą i niebezpieczną intrygę - zgodnie z twórczym mottem reżysera: aby zaczynać od trzęsienia ziemi, a potem wzmacniać napięcie. Ziemia nie drży, ale my tak!
"High-Rise", 2015, reż. Ben Wheatley
Pozostańmy w izolacji wśród dużych skupisk ludzkich. W przeciwieństwie do Arnolda Schwarzeneggera nie posiadacie jacuzzi i pudełka drogich cygar? Uczycie się sami (lub ze swoimi dziećmi), zdalnie pracujecie z M2 bez balkonu? Większość waszego świata ogranicza się do tych czterech ścian i rzadkiego - w drodze do sklepu po niezbędne zapasy - spotkania z sąsiadami na klatce schodowej o szerokości 120 cm? Istnieje ryzyko, że skończycie jak Tom Hiddleston w ekranizacji powieści "Wieżowiec" J.G. Ballarda. Co prawda jego lokum to więcej niż dwa pokoje z kuchnią, a budynek jest wielce komfortowy, ale agresja i frustracja czyhają nań tak samo, jak na mieszkańców naszych blokowisk, tuż za rogiem, zaraz po otwarciu drzwi. Krytyk Jakub Popielecki nazwał "High-Rise" - "apokaliptycznym 'Alternatywy 4'". Ekskluzywny apartamentowiec staje się w tej opowieści więzieniem-klatką, w którym szybko na wierzch wychodzą wszelkie ludzkie ułomności, a szlachetność zastępuje barbarzyństwo. Brzmi znajomo? Lepiej, żeby nasza kwarantanna i izolacja społeczna nie trwały dłużej niż to naprawdę niezbędne.
"Wszystko stracone", 2013, reż. J.C. Chandor
Z ludźmi za ścianą źle, ale bez nich - jeszcze gorzej. Temat izolacji pojawia się często w kinie o zmaganiach ludzi z naturą. U J.C. Chandora, reżysera i scenarzysty, kontakt ze światem traci niespodziewanie Robert Redford. Jego bohater wyrusza w samotny rejs - i pewnie byłaby to miła chwila na wytchnienie, oderwanie od zgiełku codzienności i zabiegania cywilizacji, gdyby nie wypadek. Wygodny i bezpieczny jacht zderza się z pływającym po oceanie kontenerem. Dochodzi do przecieku. Radio się psuje, zawodzą inne urządzenia. Znikąd ratunku. Scenariusz tej historii liczył ponoć 30 stron. Pozbawiony był dialogu. Pobrzmiewa ta opowieść zmaganiami bohatera opowiadania "Stary człowiek i morze" Ernesta Hemingwaya. Redford docenił jego ekscentryzm i śmiałość.
"Na głęboką wodę", 2018, reż. James Marsh
Z morską izolacją mierzy się również reżyser James Marsh ("Teoria wszystkiego"). W "Na głęboką wodę" opowiada opartą na prawdziwych wydarzeniach historię Donalda Charlesa Lfreda Crowhursta (Colin Firth), który zgłosił się do udziału w wyścigu dookoła świata. Organizatorzy przed startem nie sprawdzili jednak umiejętności żeglarskich uczestników, a rejs wymagał o wiele większego doświadczenia niż to, które zdobyć może żeglarz-amator. Zabawa przerodziła się w dramat. Crowhurst marzył o sławie, a skończył... Bez spoilerów, dość powiedzieć, że samotność i izolacja źle wpływają na ludzką psychikę, chociaż...
"Dzika droga", 2014, reż. Jean-Marc Vallée
Zdarzają się wyjątki. Samotność może pomóc się nam pozbierać, na nowo poukładać życie, zebrać myśli i wziąć się w garść. Przykład daje bohaterka "Dzikiej drogi" - Cheryl (Reese Witherspoon). Młodej kobiecie świat runął na głowę, a ona... upadła. Żałoba, nałóg, rozstanie. Odcięcie się od tych bodźców wydało się jej najlepszą metodą na autoterapię. A gdzie lepiej odizolować się od świata niż w naturze? Cheryl wyrusza w marsz liczącym 4 265 km szlakiem Pacific Crest Trail. Tę drogę i to wyzwanie naprawdę podjęła w 1995 roku pisarka Cheryl Strayed. Przez 94 dni większość czasu spędziła sama, z ciężkim plecakiem i w niewygodnych butach. Wytrzymała! Potem napisała książkę, sprzedała do niej prawa. Wszystko wróciło na właściwe tory. W podobnym tonie utrzymany jest też film "Ścieżki" Johna Currana o młodej kobiecie, Robyn Davidson (zagrała ją Mia Wasikowska), która w towarzystwie czterech wielbłądów i jednego psa przeszła 1700 mil przez australijski interior. Oba filmy wyszły od autentycznych historii. Oba również pozwalają rozkoszować się przepięknymi, bezkresnymi krajobrazami, dziką przyrodą, do której pewnie wielu z nas chciałoby uciec ze swoich mieszkań. Warto - przez ekran.
"Azyl", 2002, reż. David Fincher
Kino rozprawia się też znakomicie z tematem izolacji w sytuacji niebezpieczeństwa. Taki wariant opowieści przedstawia David Fincher z pomocą Jodie Foster i Kristen Stewart w thrillerze "Azyl". Gdy do kamienicy zamieszkiwanej przez samotną, niedawno rozwiedzioną matkę i jej chorą na cukrzycę córkę, włamują się groźni bandyci, kobiety mogą ukryć się tylko w klaustrofobicznym azylu - "panic room". Mają tu wszystko, aby przetrwać atak. Nie wiedzą, że złodziejom najbardziej zależy na dostaniu się do tego samego miejsca. Rozpoczyna się gra w kota i myszkę. Fincher wie, jak trzymać widzów na skraju fotela.
"Truman Show", 1998, reż. Peter Weir
Izolacja nie zawsze musi oznaczać całkowity brak kontaktu z otoczeniem. "Klatka" może być wyjątkowo wygodna, bezpieczna i tłoczna. Słynny film Petera Weira z Jimem Carreyem w głównej roli - to właściwie opowieść o ucieczce z raju. Truman Burbank nie wie, że jest bohaterem popularnego programu telewizyjnego. Na oczach telewidzów urodził się. Na ekranach ich telewizorów dorastał, podjął pierwszą pracę, znalazł żonę. Wiódł idealną egzystencję w malowniczym miasteczku. Miasteczku - co on sam dopiero musi odkryć - zbudowanym pod gigantyczną kopułą, dowodzonym przez "wielkiego demiurga", reżysera Christofa (Ed Harris). Wizja Petera Weira miała być przede wszystkim odpowiedzią na wzrastające zainteresowanie różnego rodzaju "reality shows", "Big Brotherami" itp. Okazuje się, że wykracza daleko poza te ramy.
"Zaraza", 1971, reż. Roman Załuski
Polskie kino też zmaga się od czasu do czasu z izolacją. Nie sposób w obecnej sytuacji nie wspomnieć o nieco zapomnianym dziś, a niestety aktualnym dramacie "Zaraza" Romana Załuskiego. Scenariusz powstał na podstawie reporterskiej książki Jerzego Ambroziewicza o przypominanej ostatnio często kwarantannie mieszkańców Wrocławia. Nałożona została na miasto od 17 lipca do 19 września 1963 roku z powodu epidemii ospy prawdziwej. W obliczu niebezpieczeństwa ujawniają się prawdziwe charaktery ludzi.
Powyższa lista, oczywiście, nie wyczerpuje filmów, którym bliski jest temat izolacji i ekstremalnych okoliczności. Problematyka taka regularnie przewija się przez kino postapokaliptyczne - np. w jednym z mroczniejszych wydań w ekranizacji "Drogi" Cormaca McCarthy'ego, zrealizowanej przez John Hillcoata z udziałem Viggo Mortensena. Dominuje w większości produkcji osadzonych w kosmosie - teraz m.in. w serialu "Avenue 5" o grupie pasażerów popsutego promu kosmicznego. Wcześniej w różnych formach i odsłonach obecna była w animacji "Wall-E" (ten mały, samotny robot na wielkim wysypisku!), czy przebojach pokroju "Apolla 13", "Grawitacji", "Pasażerów", "Marsjanina" (co by to było, gdybyśmy musieli w naszych mieszkaniach uprawiać ziemniaki!) i "Interstellar" (jeżeli spotkacie w sklepie Matta Damona, uciekajcie!).
Władca Czasu z popularnego cyklu "Doktor Who" zawsze szuka sobie współtowarzyszy podróży w czasie i przestrzeni. Sam nie dałby rady. Jedno jest pewne, w kinie o izolacji happy endy zdarzają się, choć regułą nie są, a droga do nich zawsze jest wyboista. Jednocześnie bohaterowie naprawdę pozostawieni są sami sobie, bez możliwości wyjścia do sklepu i ucieczki do krainy fantazji na ekranie telewizora czy komputera, bez opcji ucieczki z własnego więzienia do cudzego. Pewnych strategii przetrwania możemy się jednak od nich nauczyć, a przynajmniej interesująco spędzić z nimi czas.