Reklama

Bliźniaczki z "Lśnienia" w Krakowie

Czasami wystarczy kilkadziesiąt sekund, aby przejść do historii kina. To właśnie przypadek bliźniaczek Lisy i Louise Burns, które wystąpiły w "Lśnieniu" Stanleya Kubricka. Scena z ich udziałem do dziś należy do jednej z najbardziej przerażających w dziejach X muzy.

Dwie dziewczynki w jasnoniebieskich sukienkach z falbankami, z włosami odgarniętymi z czoła przy pomocy spinki, trzymające się za ręce. Stoją, a mały chłopiec Danny słyszy: "Hello Danny. Come and play with us. Come and play with us, Danny. Forever... and ever... and ever" ("Cześć Danny. Pobaw się z nami. Pobaw się z nami, Danny. Na zawsze. Na zawsze i zawsze"). W kolejnym ujęciu bliźniaczki leżą we krwi... Nieszczęsne córki pana Grady'ego!

W rzeczywistości w Lisie i Louise nie ma nic strasznego. To dwie urocze, bardzo drobne panie w średnim wieku, bardzo rozgadane i energiczne. Zarażają swoim uśmiechem i życzliwością. Wchodzą sobie w słowo, wszystkiego są ciekawe.

Reklama

Udało się nam z nimi spotkać w krakowskim Muzeum Narodowym. Przyjechały, by razem z organizatorami wystawy "Stanley Kubrick" uczcić 86. rocznicę urodzin mistrza.

Ze słynnymi bliźniczkami Lisą i Louise Burns rozmawiała Dagmara Romanowska.

Jak to się wszystko zaczęło? Jak znalazły się panie na planie "Lśnienia"?

Louise: - Miałyśmy 9 lat i postanowiłyśmy, że zostaniemy aktorkami.
Lisa: - Ty postanowiłaś.
Louise: - Ja! Chciałam być gwiazdą filmową. Widziałam, jak wysiadają z pięknych limuzyn w cudownych kreacjach. Ich życie nie wyglądało na ciężkie.
Lisa: - I nie muszą pracować każdego dnia (śmiech)...
Louise: - Właśnie! To był dobry pomysł! Mogłabym grać główne role. Tom Cruise też jest niski! Jest dla mnie miejsce w kinie! (śmiech) Ale poważniej. Do sprawy aktorstwa podeszłyśmy bardzo rzetelnie. Znalazłyśmy agenta...
Lisa: - Który znalazł nam pracę w serialu "Kids".
Louise: - A potem zadzwonił z pytaniem, czy nie chciałybyśmy wziąć udziału w castingu w Londynie. Do kinowej produkcji. Wybierałyśmy się akurat tam na rodzinną wycieczkę - na zwiedzanie czy zakupy. Tata stwierdził, że skoro i tak jedziemy, to dlaczego by nie spróbować. "Tylko nie przejmujcie się, jak nic z tego nie wyjdzie" - powiedział. "Spróbujcie. Zobaczycie, jak to wygląda od wewnątrz. Zobaczycie, jak wygląda studio filmowa. Potraktujcie to jako przygodę i zabawę". Z takim nastawieniem stawiłyśmy się pod wskazanym adresem. Na miejscu czekał już tłum dzieci.

Nie przestraszyły się panie? Jak przebiegał ten casting? Czy musiały panie zagrać jakąś scenkę, powiedzieć jakąś kwestię?

Louise: - Z tłumu wyłapał nas asystent pana Kubricka, Leon Vitali. On dokonywał wstępnej selekcji.
Lisa: - Nie pamiętam, czy coś musiałyśmy zagrać. Vitali zobaczył za to, jak...
Louise: - ... zawołane przez kogoś jednocześnie się odwróciłyśmy i odpowiedziałyśmy dokładnie to samo.
Lisa: - To zwróciło na nas uwagę. Było też pewnie trochę straszne (śmiech). Do dziś często nam się to zdarza - mówimy to samo, w tym samym czasie! (śmiech)
Louise: - Pan Kubrick zaakceptował wybór Vitaliego i tak znalazłyśmy się na planie.

Czy - marząc o karierze w świecie filmu - znały panie nazwisko Kubricka przed castingiem?

Louise: - Nic o nim nie wiedziałyśmy i chyba dobrze.
Lisa: - Mama widziała "Lolitę" i "Mechaniczną pomarańczę", ale już po premierze "Lśnienia".
Louise: - Poznałyśmy więc pana Kubricka dopiero na planie. Powiedział, żebyśmy mówiły mu po imieniu: Stanley.
Lisa: - Nigdy chyba jednak tego nie zrobiłyśmy. Zawsze zwracałyśmy się do niego per "pan".
Louise: - Nie było w nim nic z wielkiego, napuszonego hollywoodzkiego reżysera. Był bardzo ciepłym, bardzo miłym, normalnym człowiekiem.

Jak wyglądała praca? Ile czasu spędziły panie na planie?

Lisa: - Byłyśmy na nim bodaj przez sześć czy siedem tygodni.
Louise: - Było to bardzo miłe doświadczenie. Atmosfera była przyjazna, rodzinna. Zupełnie nie tak wyobrażałam sobie pracę gwiazdy filmowej! To Kubrick sprawiał, że to wszystko przebiegało tak dobrze. Było tylko mnóstwo czekania!
Lisa: - O tak! Tam nauczyłyśmy się cierpliwości! (śmiech)

Czy zaprzyjaźniły się może panie z Dannym Lloydem, który grał Danny Torrance'a?

Louise: - Zdawał się trochę samotny. To na pewno nie było dla niego łatwe doświadczenie - przebywał daleko od domu. Był od nas młodszy o trzy czy cztery lata, więc może nie zaprzyjaźniłyśmy się z nim, ale opiekowałyśmy się nim, bawiłyśmy jak...
Lisa: - ... jak z młodszym bratem!
Louise: - ...jak z młodszym bratem!


A jak wyglądało filmowanie samej sceny w korytarzu?

Louise: - Położyłyśmy się i ktoś oblał nas tą czerwoną mazią. Nie dodano jej później - nie było wtedy takich efektów specjalnych, które mogłyby realnie sfingować krew.
Lisa: - Oczywiście, to nie była prawdziwa krew! Chyba nie zdradzamy za wiele! (śmiech)

Jak zareagowała szkoła, przyjaciele? Jak dziś odbierają fakt, że zagrały panie w jednym z najsłynniejszych filmów w historii kina?

Louise: - Ze szkołą nie było problemu.
Lisa: - A przyjaciele przez lata nie chcieli uwierzyć, że zagrałyśmy u Kubricka. Powiedziałam niektórym z nich, nie uwierzyli. Potem przestałam się tym chwalić.
Louise: - Ja się chwalę cały czas! (śmiech)
Lisa: - Ostatnio trochę się zmieniło. "Dlaczego nie powiedziałaś nam, że zagrałaś u Kubricka?". "Mówiłam, ale nie wierzyliście!" (śmiech).

Czy udało się paniom obejrzeć film od razu po jego ukończeniu czy musiały panie czekać, aż... dorosną?

Louise: - Musiałyśmy czekać dobrych kilka lat. Trochę nas to rozczarowało, ale byłyśmy za małe. Cóż, to nie jest film dla dzieci (śmiech). Przyjęłyśmy ten fakt z pokorą, nawet nie wykłócałyśmy się.
Lisa: - Byłyśmy zawiedzione tym, że nie zorganizowano dla nas specjalnego pokazu! (śmiech)
Louise: - W końcu jednak zdałyśmy sobie sprawę, że nawet reżyserzy filmowi nie są ponad prawem!
Lisa: - Z drugiej strony, właściwie wszystko, więcej nawet niż to, co znalazło się w ostatecznej wersji montażowej, widziałyśmy na planie. Kubrick nie miał nic przeciwko naszej obecności, gdy wieczorami oglądał materiał z danego dnia. Oczywiście, gotowy film ma zupełnie inną moc - zmontowany, z muzyką, dźwiękiem. Wyrwane z kontekstu sceny nie były straszne.

Jakie miały panie wrażenia, gdy w końcu obejrzały film?

Louise: - Najbardziej zapamiętałam pewien rodzaj szoku, niedowierzania, że tylko mignęłyśmy na ekranie. Nie mogłam uwierzyć: jak to możliwe, że tak wiele czasu zajęła realizacja takiej krótkiej scenki (śmiech).
Lisa: - Byłyśmy już jednak dorosłe i potrafiłyśmy docenić kunszt tego filmu.
Louise: - Jest tak genialny, że ciągle ludzi przyciąga, ciągle powraca w innych filmach - w formie cytatów, odniesień. Kolejni twórcy składają mu w ten sposób swój hołd.
Lisa: - Chociaż widać w nim kostiumy i rekwizyty z przełomu lat 70. i 80., nie zestarzał się. Zresztą to charakterystyczne dla wszystkich filmów Kubricka. Dziś, w świecie, odnajdziemy takich ludzi, jak jego bohaterowie, takie same lub zbliżone sytuacje.

Rozmawiamy wśród rekwizytów z "Lśnienia", na wystawie poświęconej Kubrickowi...

Lisa: - W tym miejscu wszystkie wspomnienia wróciły. Teraz wyraźnie pamiętam, jak na planie wyglądały te wnętrza. I te sukienki!
Louise: - Nie podobały się nam, gdy przyniesiono je do garderoby, ale nie pisz o tym proszę (śmiech). Nie chodziłyśmy w takich ubraniach. To nie był nasz styl. Nikomu jednak o tym nie powiedziałyśmy. Potraktowałyśmy te kostiumy jak mundurek, który trzeba ubrać na kilka godzin, a potem można go zdjąć.
Lisa: - Gorsze były podkolanówki - nici wbijały się w skórę. Gdy je zdejmowałyśmy, wzór miałyśmy na nogach (śmiech).
Louise: - Ciekawe czy pozwolą nam je przymierzyć. I te buciki (śmiech).

Po "Lśnieniu" już panie nie grały. Co się stało?

Louise: - Wybrałyśmy naukę.
Lisa: - Tata powtarzał, że zawsze będziemy mogły wrócić do aktorstwa, ale potrzebujemy jednak jakiegoś konkretnego wykształcenia.
Louise: - Rodzice jednak nie musieli nas jakoś cisnąć, same chciałyśmy się uczyć. Zamiast castingu, wybrałyśmy egzaminy na uczelnię: mikrobiologię i literaturę.

Po uzyskaniu dyplomu nie chciały panie do tego wrócić?

Lisa: - Nie miałabym nic przeciwko, gdybym czasem mogła grać, ale teraz już bardziej na scenie niż w kinie.
Louise: - Ja lubię kino! Gdybym miała jeszcze taką możliwość, spróbowałabym! Nawet gdyby nic z tego nie wyszło, zawsze mogłabym znowu tego doświadczyć. Dobrze się bawić!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Stanley Kubrick
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy