Najbardziej wzruszające sceny 2017 roku
Na salach kinowych w 2017 nie brakowało wzruszeń. Oto dziesięć scen, przy których część widowni musiała sięgnąć po chusteczki.
Marvel potrafi. Gdy w "Batman v Superman: Świcie sprawiedliwości" z 2016 roku zginął ostatni syn planety Krypton, jeden z najbardziej ikonicznych superbohaterów w historii, widzowie w najlepszym wypadku wzruszyli ramionami. Tymczasem w kontynuacji "Strażników Galaktyki" odchodzi Yondu, postać, delikatnie ujmując, czwartoplanowa z punktu widzenia dziejów komiksu. I wszyscy na sali płaczą. Duża w tym zasługa wcielającego się w niebieskoskórego łowcę nagród Michaela Rookera oraz Chrisa Pratta, czyli filmowego Petera Quilla. Razem sprzedają trudną relację swych postaci, chociaż dzielą oni sceny dopiero pod koniec filmu. Gdy w finale Yondu poświęca się, by uratować Quilla z eksplodującej planety Ego (która jest głównym antagonistą filmu, ojcem Petera i wygląda jak Kurt Russell), niektórym udaje się wstrzymać łzy. Ale gdy na chwilę przed śmiercią łowca nagród z zawadiackim uśmiechem wypowiada do swojego podopiecznego zdanie "Może [Ego] był twoim ojcem... Ale na pewno nie był twoim tatą" - wtedy ryczą wszyscy.
Na corocznej liście filmowych wzruszeń nie mogło zabraknąć wytwórni Pixar. Trudno nie uronić łzy, gdy w finale Héctor, niedoceniony za życia muzyk, może po raz pierwszy obchodzić Święto Zmarłych. Razem z duchem swej żony i córki odwiedza Krainę Żywych, gdzie jego pra-pra wnuk Miguel daje koncert dla wszystkich członków rodziny - w tym tych, którzy już odeszli. Jakby komuś było mało Pixarowych wzruszeń, zawsze można powtórzyć sobie pierwsze kilka minut "Odlotu". Podczas nich wszyscy płaczą.
Niespodziewany zdobywca Oscara dla najlepszego filmu to wiwisekcja emocji czarnoskórego Chirona podczas trzech etapów jego życia. W ich trakcie mierzy się on z definicją męskości oraz odkrywa własną seksualność. Powracającym wątkiem są także jego relacje z uzależnioną od narkotyków matką Paulą. Jego finał następuje w trzecim akcie, gdy dorosły Chiron odwiedza ją w ośrodku odwykowym. Chociaż późniejsze spotkanie bohatera z przyjacielem z lat nastoletnich jest równie poruszające, to jego pojednanie z matką stanowi emocjonalną kulminację "Moonlight". Duża w tym zasługa wcielającej się w Paulę Naomie Harris, która za swą rolę otrzymała nominację do Oscara i Złotego Globu.
W "Wojnie o planetę małp" Caesarowi udaje się uwolnić swoje plemię z obozu Pułkownika oraz ostatecznie rozprawić się z siłami wroga. Następnie prowadzi swój lud przez pustynię w poszukiwaniu nowego domu. Gdy małpy docierają na miejsce, Caesar pada z powodu odniesionych w bitwie ran. W ostatnich chwilach jest przy nim orangutan Maurice. Zapewnia on przyjaciela, że jego syn Cornelius zapamięta swojego ojca jako bohatera. Caesar umiera wtedy w spokoju. Piękny koniec jednej z najlepszych filmowych trylogii ostatnich lat.
Tytuł "najsmutniejszej historii miłosnej 2017 roku" bezapelacyjnie należy się sequelowi "Łowcy androidów". Bohaterami dramatu są K, replikant pracujący dla policji Los Angeles, oraz Joi, holograficzna sztuczna inteligencja. Ich historia kończy się tragicznie. Wspierająca K w rozwiązaniu tajemnicy jego przeszłości Joi zostaje zniszczona przez ścigającą ich replikantkę Luv. Twórcy nie kończą jednak wątku, pozwalają sobie na łamiące serce dopowiedzenie. Chwilę przed finałem K trafia na reklamę Joi. Uświadamia sobie, że uczucie, jakim darzył go hologram, zostało wcześniej zaprogramowane - zachowywałaby się tak wobec każdego, kto ją kupi.
Życie kilkuletniej Moonee oraz innych dzieciaków mieszkających w obskurnym motelu w sąsiedztwie florydzkiego Disneylandu to przez większość czasu beztroska zabawa. Podobnie traktuje ona także zachowanie swojej matki, starającej się jak najprostszymi i niekoniecznie legalnymi sposobami zdobyć pieniądze na czynsz. Niestety, w finale prawa rządzące światem dorosłych brutalnie wchodzą w życie Moonee. Gdy opieka społeczna chce zabrać dziewczynkę, ta wraz z koleżanką ukrywa się w tłumie zmierzającym do Magicznego Królestwa w Disneylandzie. Nachalna symbolika może niektórych kłuć w oczy, ale nie ukrywajmy - każdy uronił wtedy łzę.
Ojciec nie żyje, cała rodzina w mieszkaniu chce rozpocząć stypę, duchowny się spóźnia, wszyscy głodni, irytacja rośnie, kuzyn zaczyna gadać o teoriach spiskowych, ciotka wspomina komunizm, powoli nie da się wytrzymać - a w środku tego wszystkiego siedzi Lary, główny bohater "Sieranevady". Mężczyzna jest mistrzem świata w doprowadzaniu krewnych do furii swoimi sarkastycznymi komentarzami. Jego prawdziwa natura daje o sobie znać, gdy wraz z żoną opuszczają na moment rodzinne spotkanie. Wpierw biorą udział w błahej kłótni, która niespodziewanie eskaluje do rękoczynów. Sytuacja sprawa, że Lary w końcu zdejmuje maskę cynika i otwiera się przed małżonką. Opowiedziana historia pozwala mu symbolicznie pożegnać się ze zmarłym rodzicem.
Finał zwycięzcy konkursu głównego Festiwalu w Gdyni z 2017 roku oferuje najlepszą rozmowę ojca z synem od czasów wspólnych scen Marka Kondrata i Michała Koterskiego w "Dniu świra". O ile jednak w arcydziele Marka Koterskiego sceny rodzinne były zabawne (mimo ich gorzkiego wydźwięku), w "Cichej nocy" pozostaje tylko smutek. Grany przez Arkadiusza Jakubika ojciec w pijackim monologu mówi swojemu najstarszemu synowi o emigracji i niezrealizowanych aspiracjach. Towarzyszący mu Dawid Ogrodnik słucha w milczeniu. Obaj aktorzy zasłużyli na wszystkie nagrody świata. Dzięki nim oraz scenariuszowi Piotra Domalewskiego jest to scena, która przejdzie do historii naszego kina.
Ósmy epizod "Gwiezdnych wojen" okazał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych filmów roku. Pośród haseł podnoszonych w tej części gwiezdnej sagi jest powtarzana konieczność odcięcia się od przeszłości. Twórcy nowej trylogii traktują ją bardzo dosłownie, uśmiercając kolejne klasyczne postacie. W "Przebudzeniu mocy" Han Solo zginął z ręki własnego syna, z kolei w "Ostatnim Jedi" odchodzi sam Luke Skywalker. Zdania co do decyzji podjętych przez syna Dartha Vadera są różne, niemniej scena jego śmierci sprawiła, że nawet najwięksi sceptycy uronili łzę. Po przesłaniu swej projekcji na drugi koniec galaktyki i uratowaniu niedobitków rebelii Luke wybudza się z medytacji. Udało mu się po raz ostatni porozmawiać z siostrą oraz skonfrontować z opętanym przez ciemną stronę mocy siostrzeńcem. Pogodzony z decyzjami przeszłości łączy się z mocą - i znika, jak wcześniej Obi-Wan Kenobi i mistrz Yoda.
Na pierwszym miejscu mógł znaleźć się tylko jeden film. Uhonorowany Oscarem za scenariusz i główną rolę męską "Manchester by the Sea" to emocjonalna kolejka górska, w której gniewne tyrady zmieniają się w wywołujące śmiech wymiany wyzwisk, a żałoba ukazuje swoje komiczne odcienie. Spora ilość humoru wynikającego z dialogów nie umniejsza jednak tragedii, jaką przeżył Lee, główny bohater filmu. Trauma przeszłości powraca do niego, gdy musi zająć się synem zmarłego brata. Kotłujące się w nim emocje prawie wybuchają, gdy Lee spotyka swą byłą żonę Randi. Ta stara się odzyskać z nim kontakt, jednak on daje znać, że są tragedie, z którymi nie można sobie poradzić, nawet po upływie dłuższego czasu. Mam wrażenie, że ta skrajnie wyczerpująca dla widzów scena zapewniła Casey’owi Affleckowi zasłużonego Oscara, a Michelle Williams nominację.