"Mulan" i "Czarna Wdowa" w kinach czy na streamingu?
Nie milkną echa decyzji studia Disneya, na mocy której fabularna wersja animowanego hitu sprzed lat, film "Mulan", nie trafi do kin, a zadebiutuje od razu na serwisie streamingowym Disney+. Stanie się tak w krajach, w których serwis ten jest dostępny. Wśród nich nie ma Polski. Wiele wskazuje więc na to, że "Mulan" trafi do polskich kin tak jak pierwotnie planowano.
Informacja o debiucie "Mulan" na serwisie Disney+ zbiegła się z opublikowaniem raportu, z którego wynika, że w przeciągu dziewięciu miesięcy od startu platformy, jej aktywną subskrypcję posiada ponad 60 milionów użytkowników.
Będą oni mogli zobaczyć "Mulan" już od 4 września. I choć płacą za comiesięczną subskrypcję Disney+, będą musieli dopłacić dodatkowe prawie 30 dolarów za możliwość obejrzenia tego najdroższego filmu w historii wyreżyserowanego przez kobietę.
Decyzja studia Disneya wzbudziła zainteresowanie również pod kątem innych filmów Disneya czekających na premierę kinową. Wśród nich zaplanowana jest m.in. marvelowska "Czarna Wdowa" ze Scarlett Johansson w roli tytułowej.
Ma zadebiutować w kinach już 6 listopada. Czy zamiast tego zobaczymy ją od razu na streamingu? Na razie nie ma takich planów, a dyrektor generalny Disneya, Bon Chapek potwierdza, że premiera "Mulan" to jednorazowy eksperyment. Warto jednak pamiętać, że premiery "Mulan" od razu na serwisach VOD również nie było w planach.
"Jesteśmy szczęśliwi, że możemy pokazać naszym subskrybentom film, na który tak długo czekali. "Mulan" to jednorazowy eksperyment. Interesująca będzie obserwacja podejścia konsumentów do tej nowej oferty. Zarówno pod kątem ewentualnego wzrostu subskrybentów, jak i liczby osób, które zdecydują się na wypożyczenie filmu" - powiedział Chapek.
Tym samym interesująco na amerykańskim rynku zapowiada się początek września. 3 września do amerykańskich kin trafi "Tenet" Christophera Nolana, a dzień później na Disney+ wyląduje "Mulan". Do tej pory pierwszy weekend września nie był atrakcyjny dla dużych studiów filmowych, które unikały najgłośniejszych premier kinowych. Pandemia COVID-19 sprawiła, że coraz więcej studiów filmowych poszukuje nowych rozwiązań dystrybucyjnych mających zapewnić maksymalny zysk.
Studiu Disneya nie będzie łatwo wyjść na swoje w przypadku internetowej premiery "Mulan". Produkcja filmu kosztowała aż 200 milionów dolarów. Platforma Disney+ nie jest dostępna w krajach, które stanowią największe filmowe rynki na świecie. Tym samym "Mulan" może pojawić się w kinach m.in. w Rosji, Chinach i Korei Południowej. Jeśli takie połączenie premiery kinowej z internetową przyniesie Disneyowi zysk, niewykluczone, że szefostwo studia chętniej rozważy kolejne filmy do zaprezentowania w takim modelu dystrybucji.
Niezadowoleni z takiego obrotu sprawy są właściciele amerykańskich kin, dla których duże premiery filmowe to szansa na odbicie się od dna, na którym znaleźli się za sprawą COVID-19. "Mulan" to kolejna duża premiera, która przejdzie im koło nosa.