"Młode wilki": Powstanie kontynuacja kultowego filmu. Kłótnia między gwiazdami
"Młode wilki" to film, który przyniósł sławę Jarosławowi Jakimowiczowi i zapewnił mu wieczne miejsce w historii polskiego kina. Gdy więc głośno zrobiło się o możliwości nakręcenia kolejnej części kultowej produkcji, wielu zakładało, że zobaczymy w niej granego przez aktora "Cichego". Jakimowicz w niedawnym wywiadzie wyznał jednak, że w filmie się nie pojawi, a przy okazji uderzył w byłych kolegów z planu - Piotra Szwedesa i Pawła Deląga.
"Młode wilki" Jarosława Żamojdy opowiadały o grupie młodych ludzi, którzy specjalizują się w kradzieżach samochodów. Dla wielu obraz ten ma dzisiaj status kultowego.
"Mój film jest przeznaczony przede wszystkim dla młodzieżowej widowni. Bohaterami są młodzi chłopcy z maturalnej klasy, którzy uważają, że cały świat należy do nich" - tak charakteryzował swój reżyserski debiut ceniony operator Jarosław Żamojda. Główne role w "Młodych wilkach" zagrali Jarosław Jakimowicz ("Cichy"), Paweł Deląg ("Biedrona") i Paweł Szwedes ("Prymus"). Wcielili się w chłopców, którzy niedawno ukończyli liceum i zaczęli parać się gangsterką. Ich życie kręci się wokół samochodów, kobiet i pieniędzy.
Rola "Cichego" okazała się dla Jarosława Jakimowicza pierwszoplanowym debiutem aktorskim. Jak dostał rolę w "Młodych wilkach"? Gdy był na castingu do (ostatecznie niezrealizowanego) filmu Juliusza Machulskiego, zauważyła go druga reżyser "Młodych wilków". Pół roku później przedstawiła go Jarosławowi Żamojdzie. Rolę dostał z miejsca. Po wejściu filmu na ekrany kin młody aktor zyskał ogromną popularność. Tygodniowo dostawał od swoich fanów nawet kilka tysięcy listów.
Reżyser Jarosław Żamojda podkreślał, że "Młode wilki" powstały na kanwie autentycznych wydarzeń. Jarosław Jakimowicz dodawał, że aktorzy poznali nawet pierwowzory swoich ekranowych bohaterów. "Były to czasy, kiedy ci panowie, o których opowiada film, byli jeszcze na wolności. Oni byli z nami codziennie na planie. Przecież 'Młode wilki' to film oparty na faktach. Ktoś, kto jest ze Szczecina, pewnie doskonale wie, kto to był Czarny, kto to był Oczko. A my wtedy codziennie się z nimi widywaliśmy. Codziennie były wspólne balety" - Jakimowicz opowiadał portalowi Moje Miasto Szczecin.
W 1997 roku powstał niezbyt udany obraz zatytułowany "Młode wilki 1/2", będący prequelem filmu Żamojdy, po czym każdy z twórców poszedł swoją drogą. Jakiś czas temu zaczęły się jednak pojawiać informacje o kolejnej części kultowej produkcji. Jako pierwszy opowiedział o nich Piotr Szwedes w rozmowie z Plejadą. Aktor wyznał wszystko wskazuje na to, że w 2025 roku rozpoczną się zdjęcia do kontynuacji "Młodych wilków".
"Nawet proponowano mi już podpisanie umowy, ale dla mnie podstawą jest gotowy scenariusz. Bez niego nie podejmę żadnej decyzji. Ale liczę, że będzie dobry. Gdybyśmy w przyszłym roku w końcu weszli na plan, byłaby to okrągła rocznica - 30 lat od premiery 'Młodych wilków'" - zapowiadał gwiazdor w rozmowie z Michałem Misiorkiem.
O to, czy zagra w kontynuacji został też zapytany przez portal Jarosław Jakimowicz. Aktor i były prezenter TVP Info potwierdził to, o czym wcześniej mówił w swoich mediach społecznościowych. Nikt nie zwrócił się do niego w sprawie udziału w sequelu.
"Walczyliśmy i wymuszaliśmy wielokrotnie, tak jak mówi Piotr Szwedes, powstanie kontynuacji filmu. Może ktoś mi wierzyć lub nie, ale każdego dnia przez te prawie 30 lat ktoś mnie pyta o 'Młode wilki'. W cywilizowanych warunkach, gdzie jest normalny rynek, tych części pewnie byłoby już sześć" - powiedział Plejadzie Jakimowicz.
"Przez tyle lat tego nie zrobiliśmy. Powody były przeróżne i choć wiele osób tak myślało, nie zawsze chodziło o pieniądze. Najczęściej o czynnik ludzki. (...) My się wielokrotnie szykowaliśmy do kontynuacji. Ja i Piotrek Szwedes zawsze byliśmy najbardziej zdeterminowani. Nawet z tej racji, by dać satysfakcję tym ludziom, którzy po prostu na to czekają i ciągle pytają o film" - dodał.
Filmowy "Cichy" we wspomnianej rozmowie uderzył również w swoich byłych kolegów z planu. Dostało się zwłaszcza Pawłowi Delągowi.
"Założyliśmy wtedy tzw. spółdzielnię - ja, Piotrek Szwedes, Zbyszek Suszyński i Paweł Deląg. Siedzieliśmy przy ul. Żurawiej i umówiliśmy się wszyscy, że jeżeli będą chcieli zrobić jakiś zły ruch wobec któregoś z nas albo zaczną nam obniżać stawki finansowe, to my będziemy mieć jedną stawkę, a kto wynegocjuje sobie więcej, to jego sprawa" - opowiadał aktor.
"Wtedy nas czterech nie usuną, bo wycofujemy się razem i nie robią filmu. I rzeczywiście takie ruchy zrobił pan Bogusław Job, który miał być producentem. On położył mnóstwo produkcji. Próbował nas ograć i oszukać. Żamojda nie do końca postawił się po naszej stronie. No i się z tego wymiksowaliśmy - ja, Szwedes, Suszyński i czekaliśmy na to, jaką decyzję podejmie Paweł Deląg. A on wtedy powiedział, że dostał od Joba bardzo dobrą propozycję i nie zamierza rezygnować. To jest najbardziej podłe i fajansiarskie zachowanie jakie tylko może być. Dlatego nie podam mu już ręki. (...) Nigdy nie wybaczę mu tego, jak się wtedy zachował!" - dodał wyklęty obecnie przez środowisko były gwiazdor.
A co Jakimowicz myśli o realizacji kolejnej części "Młodych wilków" i przede wszystkim forsowaniu jej za jego plecami?
"Szczerze mówiąc, nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Jeżeli Piotrek rzeczywiście prowadzi takie rozmowy, no to przykro by mi trochę było. Ale też rozumiem. Mało rzeczy jest mnie już w stanie zaskoczyć. Za dużo przeżyłem. Ja mam proste odruchy, po prostu przyzwoitość" - podsumował w wywiadzie dla Plejady.