Reklama

"Mistrz kierownicy ucieka": Największy sukces w karierze Burta Reynoldsa

W czwartek mija dokładnie 45 lat od premiery filmu "Mistrz kierownicy ucieka". Produkcja, której budżet wynosił 4,3 miliony dolarów, stałą się drugim najbardziej kasowym filmem 1977 roku z wynikiem 126 milionów dolarów. Gwiazdor filmu, Burt Reynolds, przyznał po latach, że był to film, przy realizacji którego bawił się najlepiej w karierze.

W czwartek mija dokładnie 45 lat od premiery filmu "Mistrz kierownicy ucieka". Produkcja, której budżet wynosił 4,3 miliony dolarów, stałą się drugim najbardziej kasowym filmem 1977 roku z wynikiem 126 milionów dolarów. Gwiazdor filmu, Burt Reynolds, przyznał po latach, że był to film, przy realizacji którego bawił się najlepiej w karierze.
Burt Reynolds w filmie "Mistrz kierownicy ucieka" /Silver Screen Collection /Getty Images

"Mistrz kierownicy ucieka" to chyba jeden z najbardziej pamiętnych filmów z udziałem Reynoldsa. Była to romantyczna historia o bandycie, który porywa córkę policjanta w podróż przez Amerykę. Ojciec dziewczyny bez większego namysłu rusza za parą w pościg. Na ekranie partnerowała Reynoldsowi Sally Field. 

"Sally była wisienką na torcie tego filmu. Jeśli ogląda się ten film, widać, jak w trakcie zdjęć zakochiwałem się w niej. Ona była wspaniała"- opowiadał po latach Reynolds. Aktor sam przyznaje, że to właśnie "Mistrz..." był filmem, przy pracy nad którym bawił się najlepiej.   

Reklama

Obraz, który był reżyserskim debiutem znanego kaskadera Hala Needhama, był planowany jako produkcja klasy B z budżetem oscylującym wokół miliona dolarów. Główną rolę miał zagrać Jerry Reed. Kiedy jedna scenariusz przeczytał Burt Reynolds i zgodził się zagrać tytułową rolę, Universal Studios zdecydowało się wyłożyć na film ponad 5 milionów dolarów (Reed ostatecznie wcielił się w postać Cledusa "Bałwana" Snowa). Dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć Needham dowiedział się jednak, że wytwórnia zdecydowała się na obcięcie kosztów produkcji o milion dolarów, zostawiając reżysera z budżetem w wysokości 4,3 milionów dolarów (z czego okrągły milion inkasował sam Reynolds).

Premierowy pokaz filmu "Mistrz kierownicy ucieka", który odbył się w nowojorskim Radio City Music Hall, nie przyciągnął do kina wielu widzów. Początkowo obraz wszedł na ekrany kin tylko na południu Stanów Zjednoczonych. Po ponad miesiącu ekranowej obecności produkcja zarobiła niecałe 12 milionów dolarów. Sukces przyszedł niespodziewanie, kiedy film zaprezentowano także w północnych stanach USA. Ostatecznie produkcja zarobiła ponad 126 milionów dolarów, plasując się na drugim miejscu największych kinowych hitów roku (za "Gwiezdnymi wojnami", które zarobiły 775,5 milionów dolarów)

"Naga prawda" o Burcie Reynoldsie

W chwili premiery "Mistrza kierownicy..." Burt Reynolds był już jedną z największych gwiazd Hollywood. W 1972 roku jego zdjęcie ozdabiało rozkładówkę miesięcznika "Cosmopolitan". Widzieliśmy na nim nagiego Burta Reynoldsa z papierosem w ustach, leżącego na niedźwiedziej skórze. "Naga prawda" o Burcie Reynoldsie wydatnie pomogła aktorowi zostać ikoną lat 70. 

Redaktorka "Cosmo", Helen Gurley Brown, która namówiła Reynoldsa do ryzykownej sesji zdjęciowej, stwierdziła potem: "Wcześniej była gwiazdą kina, teraz został celebrytą". Brown przypomniała również, że rozkładówka z Reynoldsem była pierwszym przypadkiem w historii kolorowej prasy amerykańskiej, by modelem był mężczyzna, nie zaś atrakcyjna kobieta.

O tym, jak wielki wpływ ikoniczne ujęcie z nagim Reynoldsem leżącym na niedźwiedziej skórze wywarło na popkulturę, najlepiej zaświadcza produkcja Marvela z Rynem Reynoldem. Wystarczy zobaczyć, jak producenci filmu "Deadpool" reklamowali ekranową wersję przygód komiksowego superbohatera...

Po czasie aktor bardzo żałował, że odsłonił w sesji aż tak wiele. "Powiedział, że to był największy błąd, jaki popełnił w życiu" - wyznał w niedawnym wywiadzie dla magazynu "Closer Weekly" jego biograf, John Winokur, który pomógł gwiazdorowi napisać książkę "But Enough About Me".

Jak wyjaśnił Winokur, frustracja Reynoldsa wzięła się stąd, że przez sesję środowisko filmowe zlekceważyło jego ambitną rolę w dramacie "Uwolnienie". Jest to opowieść o tym, jak niewinny spływ kajakowy zamienia się w walkę o przetrwanie. Aktor uważał, że jego kreacja mogłaby pretendować do Oscara, ale członkowie Akademii przyczepili mu łatkę niepoważnego aktora. Musiało minąć 25 lat, nim Reynolds dostał swoją pierwszą nominację do Oscara, za kreację reżysera i producenta filmów dla dorosłych w dramacie "Boogie Nights".

"Chciał mieć wszystko - i sławę, i szacunek. Ale tylko sława przyszła do niego" - podsumował przyjaciel Reynoldsa.

Burt Reynolds uratował... księżnę Dianę?

Autobiografia "But Enough About Me" przynosi także ciekawostkę dotyczącą relacji Burta Reynoldsa z... księżną Dianą, która pojawiła na marginesie historii związku aktora z Loni Anderson. "Rozstaliśmy się po pięciu latach małżeństwa. Kiedy ogłosiliśmy naszą separację, medialna machina weszła na wysokie obroty. Księżna Diana wysłała mi wtedy liścik z podziękowaniami, że dzięki nam zniknęła z okładki magazynu 'People'" - napisał w książce Reynolds.

Czy odwołanie się do księżnej Walii było tylko żartem? Bynajmniej. Anderson w rozmowie z autorem podcastu "Watch What Happens Live with Andy Cohen" usłyszała pytanie, czy faktycznie jej były mąż dostał korespondencję od synowej Elżbiety II. Zanosząc się od śmiechu, odpowiedziała - "Tak, to prawda".

Reynolds i Anderson zaczęli spotykać się w 1982 r. Sześć lat później stanęli na ślubnym kobiercu, w tym samym roku adoptowali syna Quintona. Ich drogi rozeszły się w 1993 r. Rozwód tej pary miał bardzo burzliwy przebieg - oboje oskarżali się o zdrady, ona zarzucała mu też stosowanie przemocy. W tym samym czasie toczyła się sprawa rozwodowa księżnej Diany i księcia Karola, co więcej, tygodnik "People" ujawnił romans następcy brytyjskiego tronu z Camilą Parker-Bowles, publikując fragmenty ich rozmów telefonicznych.

Burt Reynolds: Pochówek ponad dwa lata po śmierci

Aktor zmarł w 6 września 2018 roku na zawał serca. Miał 82 lata. Odszedł na kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć do swoich scen w filmie Quentina Tarantino "Pewnego razu w... Hollywood".

Miał tam zagrać autentyczną postać George'a Spahna, niemal ślepego 80-latka, który zarabiał na życie, wypożyczając swoje położone w okolicy Los Angeles ranczo na potrzeby ekip filmowych. Charles Manson przekonał go, by pozwolił jemu i jego fanatycznym zwolennikom zamieszkać w posiadłości. W zamian Manson namawiał oddane mu kobiety, by... mieć zbliżenia ze Spahnem. W związku ze śmiercią Reynoldsa rola ta powędrowała do Bruce'a Derna.

Zaskakujące jest, że dopiero 11 lutego 2021 r., czyli w dzień, w którym gwiazdor świętowałby 85. urodziny, doczekał się on pochówku. Grób aktorka znajduje się na Hollywood Forever Cemetery w Los Angeles. Z powodu pandemii koronawirusa jego przyjaciele i rodzina mogli brać udział w uroczystości zdalnie, za pośrednictwem Zooma.

W sąsiedztwie znajdują się groby innych sław - aktora Tyrone’a Powera, ikony muzyki grunge Chrisa Cornella i byłego Beatlesa, George’a Harrisona.

Zobacz też:

Ten film wywołał w Polsce skandal. Teraz okazuje się, że to nie koniec

Niewiarygodne, do czego się posunął, by zdobyć sławę. Wstrząsające sceny

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Burt Reynolds
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy