Minister kultury Gliński prosił "o dyskrecję i żeby nie nagłaśniać za bardzo filmu w mediach"
"'Biała odwaga' nie jest stricte o Goralenvolku, ale raczej o dramacie wyborów" - mówi Marcin Koszałka, reżyser najgoręcej komentowanego polskiego filmu, czekającego na premierę. Twórca przyznaje, że choć za poprzedniej władzy dostał z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej 6 mln złotych na produkcję, ówczesny minister kultury Piotr Gliński prosił go "o dyskrecję i żeby nie nagłaśniać za bardzo filmu w mediach".
"Mam nadzieję, że może mój film uruchomi dyskusję, zwłaszcza, że do tej pory dziewięćdziesiąt parę procent Polaków nie wie, że coś takiego jak Goralenvolk się wydarzyło" - mówi Marcin Koszałka, reżyser "Białej odwagi", w rozmowie z PAP Life.
Film porusza przemilczany temat kolaboracji części podhalańskich górali z Niemcami podczas II wojny światowej. Główne role grają: Filip Pławiak, Sandra Drzymalska, Julian Świeżewski i Jakub Gierszał.
Marcin Koszałka to reżyser, współscenarzysta i autor zdjęć do filmu "Biała odwaga". Wielokrotnie nagradzany twórca ma na swym koncie takie filmy, jak "Czerwony pająk", "Będziesz legendą człowieku", "Takiego pięknego syna urodziłam", "Deklaracja nieśmiertelności", "Istnienie" czy "Ucieknijmy od niej". Skąd pomysł na film na temat Goralenvolk?
"Podczas wielu moich rozmów z góralami ktoś mówił: 'A po co ten temat ruszać, przecież to dawno temu było', albo 'To rzeczywiście było, ale nie lubimy o tym rozmawiać'. Jeszcze inni zapewniali, że nigdy o tym nie słyszeli i nic nie wiedzą. Miałem wrażenie, że to jest po prostu niezręczny temat. (...) Chyba najbardziej niesamowite jest, że w liceach podhalańskich nikt o tym nie mówił, nigdy nie ruszał też tego tematu Kościół. To było kompletnie przemilczane. Mam nadzieję, że może mój film uruchomi dyskusję" - dodał twórca.
"Do nakręcenia tego filmu ciągnęła mnie także moja pasja. Od młodości jestem taternikiem. Kocham Tatry, jeszcze w liceum zacząłem się wspinać. Poznawałem kulturę góralską, ludzi. Byłem blisko górali, głównie młodych z TOPR-u czy ludzi, którzy byli związani ze wspinaniem czy narciarstwem. Już dawno chciałem zrobić film górski wspinaczkowy, natomiast nie miałem pomysłu na mocną dramaturgię. Z Goralenvolk to mi się poskładało w całość" - wyjaśnia.
Temat Goralenvolk był przez lata przemilczany. To, że górale wstydzą się tej części swojej historii, można zrozumieć. Pytanie, dlaczego milczała każda władza? Co zaskakujące, akurat za czasach rządów PiS film "Biała odwaga" otrzymał 6 mln złotych dofinansowania z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
"Szczerze mówiąc, na początku sami nie dowierzaliśmy, że ten temat został zaakceptowany. Wszyscy znajomi z branży nam mówili, że nie mamy żadnych szans. (...) Dyrektorowi, Radosławowi Śmigulskiemu autentycznie ten temat się spodobał. I to on, nie wiem, jakim sposobem, przekonał ówczesnego ministra Glińskiego, żeby nas nie zablokowali. Mieliśmy różne momenty krytyczne, kiedy do ministerstwa przychodziły pisma ze Związku Podhalan, który sprzeciwiał się powstaniu tego filmu. Podobno niektórzy posłowie PiS też tego filmu nie chcieli" - opowiada w rozmowie z PAP Life Koszałka.
Reżyser przyznaje, że odbył tylko jedną rozmowę z Piotrem Glińskim, m.in. na temat wzmocnienia wątku brata głównego bohatera, który był kurierem.
"Minister poprosił mnie również o dyskrecję, żeby nie nagłaśniać za bardzo filmu w mediach. Rzeczywistość się zmieniła i film ma bardzo mocną promocję" - dodaje reżyser.
Film "Biała odwaga" wejdzie 8 marca na ekrany polskich kin.