Reklama

Millie Bobby Brown debiutuje na dużym ekranie

Rola Madison Russell w filmie "Godzilla II: Król Potworów" to debiut Millie Bobby Brown na dużym ekranie. Do tej pory mogliśmy podziwiać ją w rolach serialowych, które uczyniły z niej ikonę pokolenia.

Rola Madison Russell w filmie "Godzilla II: Król Potworów" to debiut Millie Bobby Brown na dużym ekranie. Do tej pory mogliśmy podziwiać ją w rolach serialowych, które uczyniły z niej ikonę pokolenia.
Millie Bobby Brown na premierze filmu "Godzilla II: Król potworów" / Axelle/Bauer-Griffin/FilmMagic /Getty Images

Millie Bobby Brown zadebiutowała na małym ekranie w 2013 roku grając młodą Alicję w serialu fantasy stacji ABC - "Once Upon a Time in Wonderland". Rok później dostała swoją pierwszą rolę główną w serialu "Intruders" - jako Madison O'Donnell. Jednak największą popularność przyniosła jej rola Jedenastki w serialu "Stranger Things". 14 czerwca na ekrany polskich kin wejdzie film "Godzilla II: Król potworów" - dzięki, któremu Millie Bobby Brown zadebiutuje na dużym ekranie.

"To mój pierwszy film. Jestem bardzo podekscytowana, to wszystko, co mogę powiedzieć" - przyznała aktorka w jednym z wywiadów. "Oczywiście miałam kilka opcji do wyboru, ta okazała się dla mnie priorytetowa. To kinowa legenda, cieszę się, że w pewnym sensie mogę być jej częścią" - dodaje.

Reklama

W rozmowie z magazynem "W" zdradziła również szczegóły pracy na planie. "Godzilla była piłką tenisową. Zawsze musiałam spoglądać w górę i strasznie bolała mnie szyja. Z tego powodu byłam poddawana zabiegowi suchego igłowania, ale po nim miałam doskonały kontakt z piłką tenisową" - żartuje.

"Ona zawsze była osobowością" - przyznaje w rozmowie z "W Magazine" ojciec aktorki Robert Brown. Sama aktorka zapewnia, że gdy pierwszy raz pojawiła się na planie, wiedziała, że jest do tego stworzona. Przyznaje, że poza oczywistą popularnością, ma również donośny głos, którym często przemawia w ważnych dla niej sprawach. "Bardzo poważnie podchodzę do swoich obowiązków. Dostrzegam, że mam coś do powiedzenia, że mam głos i chcę się nim posługiwać bardzo rozważnie" - zapewnia.

Gdy w 2015 roku pojawiła się na przesłuchaniu do serialu "Stranger Things", nie sądziła, że ta rola stanie się prawdziwą trampoliną dla jej kariery. "Nie miałam pojęcia o niczym. Każdy element serialu pozostawał wielką tajemnicą. Za pośrednictwem Skype'a dyskutowałam z reżyserami, rozmawialiśmy na temat filmów z lat 80. Później poleciałam na zdjęcia próbne do Los Angeles, a następnego dnia miałam tę pracę. Po skończonych zdjęciach wróciłam do domu do Anglii. Myślałam sobie: 'Ok, to mały serial, zobaczymy, co będzie dalej'. Trzy dni po premierze serialu całe moje życie się zmieniło. Ludzie oszaleli" - wspomina.

Brown przyznaje, że na początku ta popularność była przytłaczająca, nikt nie spodziewał się takiego rozgłosu i zainteresowania. "Moja postać miała zostać zabita pod koniec pierwszego sezonu. Naprawdę nie sądziłam, że Jedenastka odegra dużą rolę w serialu. Płakałam pod koniec pierwszego sezonu i pożegnałam się ze wszystkimi, ponieważ nie sądziłam, że wrócę. A potem w drugim sezonie wróciłam i byłam nominowana do nagrody SAG i Emmy - było tak wiele rzeczy, które się wydarzyły" - opowiada młoda gwiazda w najnowszym wywiadzie z australijskim "Elle".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Godzilla II: Król potworów | Millie Bobby Brown
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy