Mija 70 lat od premiery filmu "Ulica Graniczna"
Oto film, którego wartość oparta jest na fundamentach doskonałego opanowania rzemiosła filmowego - pisał przed laty o "Ulicy Granicznej" krytyk i historyk kina Jerzy Toeplitz. Mija 70 lat od premiery dzieła Aleksandra Forda.
"Ulica Graniczna" opowiada historię warszawskich, zarówno polskich jak i żydowskich, dzieci oraz ich rodzin. Akcja rozpoczyna się latem 1939 r. w jednej z kamienic przy tytułowej ulicy Granicznej. Głównymi bohaterami są Jadzia - córka doktora Białka, Władek - syn urzędnika bankowego Wojtana, Bronek - syn dorożkarza Cieplikowskiego, Fredek - syn właściciela restauracji, Kuśmiraka, oraz Dawidek - syn elektrotechnika Natana i jednocześnie wnuk krawca Libermana.
Kiedy rozpoczyna się wojna Natan i Wojtan wyruszają na front. Natomiast Kuśmirak, do tej pory pozujący na dobrego Polaka, wychowującego syna w niechęci do Żydów, podpisuje volkslistę i ochoczo zaprasza do swojej restauracji niemieckich oficerów. W tym kontekście szczególnie wymowna jest scena wizyty Kuśmiraka u fryzjera, podczas której sarmackie wąsy i piastowską fryzurę przycina na podobieństwo Adolfa Hitlera. Następnie dzięki przychylności Niemców zajmuje pięciopokojowe mieszkanie po doktorze Białku. To jednak dopiero zarys okupacyjnej rzeczywistości mieszkańców Warszawy.
"Oto film, którego wartość oparta jest na fundamentach doskonałego opanowania rzemiosła filmowego. (...) Rytm 'Ulicy Granicznej' i narastanie konfliktów, aż do heroicznego finału powstania w getcie warszawskim, świadczą o doskonałym opanowaniu repertuaru środków artystycznych" - recenzował w magazynie "Film" Toeplitz.
Krytyk ocenił, że Ford "doskonale prowadzi wielowątkową akcję, nie gubi aktorów dramatu, przechodząc bez chropowatości z jednego środowiska do drugiego i stwarzając coraz to pełniejszy i coraz to głębszy obraz warszawskiej okupacyjnej rzeczywistości". Ponadto zwrócił uwagę, że reżyser "umie nie tylko mierzyć tempo filmu, znajdując właściwą równowagę między poszczególnymi scenami i harmonijne podejście z jednego kompleksu scen do następnego, ale co ważniejsze, potrafi odpowiednio wygrać aktora, wydobywając z niego maksimum prawdy, gestu i słowa".
Przychylne słowa Toeplitza nie były odosobnione. Inną recenzję dla magazynu "Film", wymownie zatytułowaną "'Ulica Graniczna' film arcyludzki" Marian Warszałłowicz zaczął słowami: "Miarą doznania artystycznego jest wzruszenie. Jeżeli tą miarą będziemy mierzyli nasze doznania z filmu 'Ulica Graniczna', dojdziemy do wniosku, że to dzieło artystyczne wielkiej miary". Na końcu zaś napisał, że "nie powinno być w Polsce człowieka, który by tego filmu nie obejrzał". "Trzeba go obejrzeć i przeżyć, bo stajemy się po jego obejrzeniu lepsi" - podkreślił.
Obraz Forda pokazuje zarówno Polaków narażających własne życie, by nieść pomoc mieszkańcom getta, tych, którzy sprzyjali Niemcom oraz takich, którzy byli obojętni wobec trwającej tragedii. Recenzje filmu z 1949 r. wydają się szczególnie ważne w tym przypadku, ponieważ oddają nastroje panujące w tamtym czasie, gdy idzie o niezabliźnioną wojenną ranę i stosunki polsko-żydowskie.
W cytowanej przez "Film" recenzji francuskiego pisma filmowego "L'Ecran français" możemy przeczytać: "Są wśród dzisiejszej publiczności kinowej tacy, którzy wzruszają ramionami na wiadomość o nowych filmach, poświęconych ostatniej wojnie i ruchowi oporu. To już przeszłość - twierdzą - po co to przypominać? Czy nie przyjemniejsze są pogodne komedie, nasycone optymizmem?...". Autor porusza zatem temat powojennego sporu dotyczącego kierunku, jaki powinna obrać sztuka dotknięta traumą. W tej samej recenzji autor jednak odpowiada następującymi słowy: "Niestety - takie filmy jak 'Ulica Graniczna' są zawsze aktualne, jako wieczne, wyraziste przypomnienie: patrzcie - taka jest wojna!... W walce o pokój film jest tak samo silną bronią, jak w propagandzie wojny, do której niestety jak dotąd - częściej był używany".
Ciekawa i ważna, szczególnie w kontekście międzynarodowej oceny postaw polskiego społeczeństwa podczas okupacji, jest optyka powojennego francuskiego recenzenta, który na koniec dodaje: "Film Aleksandra Forda jest prostą i bezpośrednią opowieścią o bolesnych doświadczeniach narodu, który spośród innych narodów najpełniej, najgłębiej doznał okropności wojny bez możliwości gorzkiej, ale i dumnej chwały militarnych zwycięstw". Takie spojrzenie wydaje się szczególnie bliskie polskiemu widzowi również dzisiaj.
Toeplitz natomiast swoją recenzję filmu zakończył bardzo wymowną konkluzją: "Aleksander Ford stworzył film, który może i powinien stać się przykładem dla innych realizatorów, wzorem uczciwej i rzetelnej pracy świadomego swych celów twórcy filmowego, który wie jak posługiwać się środkami sztuki filmowej, by wyrazić na ekranie w sposób prawdziwy i przekonywający, przemyślaną artystyczną koncepcję".
Film spotkał się z pozytywnym odbiorem nie tylko w Polsce i we Francji, ale również w Pradze i Wenecji, gdzie na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym otrzymał w 1948 r. Złoty Medal za najlepszy film.
Ford był nie tylko reżyserem, ale również wraz z Janem Fethke i Ludwikiem Starskim współautorem scenariusza. Muzykę zaś skomponował Roman Palester, o pracy którego Toeplitz w "Filmie" napisał, że "dodaje 'Ulicy Granicznej' wiele walorów emocjonalnych, pogłębia dramatyczną akcję i w scenach powstania stwarza wspaniałe dźwiękowe tło dla heroicznej walki bojowników o wolność. I tu technicznie, jeśli chodzi o zgranie elementów słowa, muzyki i obrazu, 'Ulica Graniczna' - jest wzorowa i bezbłędna". Za scenografię odpowiadał Czech Stepan Kopecky, zaś autorem zdjęć był Jaroslav Tuzar.
W rolach głównych wystąpiły takie ówczesne gwiazdy: Mieczysława Ćwiklińska - jako panna Klara, nauczycielka Jadzi; Jerzy Leszczyński - jako doktor Józef Białek; Władysław Godik - jako krawiec Liberman; Władysław Walter - jako dorożkarz Cieplikowski, ojciec Bronka; Jerzy Pichelski - jako Kazimierz Wojtan; Tadeusz Fijewski - w dwóch rolach: Bronek Cieplikowski, fryzjer strzygący Kuśmiraka; w drugiej roli niewymieniony w napisach.
Plenery kręcono w Łodzi i Warszawie, zaś wnętrza w atelier filmowym w Barrandowie. Obecnie czeska wytwórnia mieszcząca się w Pradze jest jedną z największych w Europie. Tytułowa ulica jest prawdziwą ulicą warszawskiego Śródmieścia, która podczas wojny sąsiadowała z gettem, od czasu jego utworzenia w 1940 r.
"Ulica Graniczna" była pierwszym zrealizowanym po wojnie filmem Forda, którego nazywano szarą eminencją polskiego kina okresu powojennego. Z jednej strony twórca oskarżany był o blokowanie karier innym utalentowanym reżyserom, z drugiej zaś jego uczniami byli m.in. tacy późniejsi mistrzowie rodzimej sztuki reżyserskiej, jak Andrzej Wajda i Roman Polański. Do najbardziej znanych filmów Forda, oprócz "Ulicy Granicznej", zalicza się "Piątkę z ulicy Barskiej" (1954) i "Krzyżaków" (1960).
Polska premiera "Ulicy Granicznej" odbyła się 23 czerwca 1949 r., dokładnie trzy miesiące po premierze światowej. Reżyser określił swój obraz mianem filmu o małych ludziach na tle wielkiej epoki.