Mickey Rourke znowu krytykuje filmy Marvela. O co chodzi tym razem?
Historia tego konfliktu sięga 2010 roku. Wtedy to Mickey Rourke zagrał rolę złoczyńcy Ivana Vanko w filmie "Iron Man 2". Później oskarżał jego twórców o to, że wycięli najlepsze sceny, w których wziął udział.
W kolejnych latach Mickey Rourke nie szczędził gorzkich słów pod adresem komiksowych filmów Marvela. Teraz po raz kolejny wraca do tematu. W jednym z wpisów na Instagramie gwiazdor określił aktorstwo prezentowane w filmach Marvela mianem "gównianego".
Kiedy po wielu gorszych latach Mickey Rourke dostał w 2008 roku nominację do Oscara za rolę w filmie "Zapaśnik", mówiło się, że to pomoże mu wrócić na szczyt. Dwa lata później aktor zagrał w krytykowanym - choć kasowym - filmie "Iron Man 2" i ponownie musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo jego kariera znów się załamała.
Nic dziwnego, że Rourke nie darzy sympatią produkcji Marvela. Okazją do tego, by po raz kolejny je skrytykować, stał się dla niego serial "Prawo i porządek: Sekcja specjalna". Rourke obejrzał go w trakcie kwarantanny i pochwalił występujących w nim aktorów.
"Mariska Hargitay jest bardzo skoncentrowaną aktorką. W każdym odcinku jest absolutnie świetna. Jej oddanie i bardzo drobiazgowa praca wynosi ją na niedostępny dla innych poziom. Jest bardzo niewiele - o ile w ogóle są - współczesny aktorek, które dotrzymałyby jej kroku. Darzę ją ogromnym szacunkiem za jej niesamowite umiejętności. Wiele do serialu swoją fizycznością wnosi Christopher Meloni. Zwróciłem również uwagę na klasową i wielce utalentowaną Stephanie March, jak również na BD Wonga. Jednak najbardziej zaskoczył mnie Ice T, który do swojej roli wniósł charyzmę, dumę i szczerość. Szanuję was wszystkich. To jest prawdziwe aktorstwo, a nie to gówno, które widzimy w gównianych produkcjach Marvela" - napisał Rourke.
To kolejny kamyczek do ogródka studia Marvela. Wcześniej Rourke w wywiadzie dla portalu "CraveOnline" wspominał swoje doświadczenia na planie filmu "Iron Man 2".
"Tłumaczyłem reżyserowi Jonowi Favreau, że chcę wnieść do swojej roli więcej kolorytu i innych warstw. Nie chciałem, żeby był tylko mszczącym się, morderczym Rosjaninem. Pozwolili mi na to. Niestety ludzie z Marvela chcieli jednowymiarowej postaci i większość mojego występu wylądowała na podłodze w montażowni. Na koniec dnia okazało się, że wszystkim zawiaduje jakiś kujon z kieszeniami wypchanymi pieniędzmi. Favreau nie miał nic do gadania, a szkoda" - żalił się aktor.