Reklama

Michał Żebrowski: Nie chcę się tułać

Michał Żebrowski powraca na ekrany kin, jednak tylko w rodzimych produkcjach.

Ostatnio rzadko widywaliśmy pana na ekranach kin. Zajął się pan przede wszystkim Teatrem 6.piętro. Wróci pan do grania w filmach?

Michał Żebrowski: - Tak. Jesienią tego roku będzie premiera filmu 'Sęp'. To jest thriller w reżyserii Eugeniusza Korina. Do kin wejdzie też 'Tajemnica Westerplatte', którą zrobiłem z Pawłem Chochlewem. W kwietniu będą jeszcze dokrętki i myślę, że premiera też będzie jesienią. Bardzo się cieszę, że ten film został skończony.


W "Tajemnicy Westerplatte" zagrał pan za Bogusława Lindę. Ten film od dawna był napiętnowany. Nie bał się pan pracować przy tym projekcie?

Reklama

- Reżysera i scenarzystę tego filmu - Pawła Chochlewa - spotkałem rok temu. Pokazał mi 40 minut materiału, który bardzo mi się spodobał. Zobaczyłem, że Paweł wie chyba wszystko o Westerplatte i jest bardzo zdeterminowany, żeby zrobić ten film. Opowiedział mi o kulisach produkcji i powodach, dla których ten film nie powstał wcześniej. Poczułem, tak po ludzku, że stała się komuś krzywda.

- Potem Pawła wsparł wspaniały producent Jacek Samojłowicz i wtedy zdecydowałem się wejść w ten projekt. Przekręciliśmy materiały, w których majora Sucharskiego grał Bogusław Linda. Bardzo podobało mi się, jak Bogusław grał, jednak postanowiłem zagrać tę postać zupełnie inaczej i tak też się stało.

Kino historyczne cały czas towarzyszy panu w karierze. Ma pan na swoim koncie wiele niezapomnianych ról m.in. w "Ogniem i mieczem" oraz "Wiedźminie". Wracają do pana wspomnienia z tamtego okresu?

- Gdy 'Wiedźmin' miał premierę, to moi złośliwi koledzy dogryzali mi, śmiejąc się z tego filmu. Natomiast dziś się rewanżuję, ponieważ często spotykam młodych ludzi, którzy mówią mi: 'Panie Michale, szacun za Wiedźmina'. Gdy ten film wchodził, oni mieli po kilkanaście lat i byli pod wielkim wrażeniem Sapkowskiego. To jest bardzo miłe. Pewne role procentują. 'Wiedźmina' wspominam bardzo miło. To była wspaniała przygoda.

Razem z Eugeniuszem Korinem prowadzi pan Teatr 6.piętro. Jakie macie plany na ten rok?

- Przed nami kolejna prapremiera. 31 marca na deskach naszego teatru odbędzie się premiera spektaklu 'Central Park West'. To będzie druga cześć tryptyku 'Miłość, Zdrada, Wybaczenie' Woody'ego Allena. Tekst tej sztuki jest bardzo interesujący i obsada także będzie ciekawa.

W nowym sezonie Teatru 6.piętro grają same gwiazdy. To prawda, że widza przyciągają do teatru przede wszystkim znane nazwiska?

- Wydaje mi się, że nigdy nie obserwowaliśmy prawdziwego kryzysu teatru, jednak trzeba było kilku lat posuchy, żeby ludzie, którzy zajmują się teatrem, zrozumieli, że świat się zmienił. Dziś widzowie mają dostęp do telewizji i kina, które jest na najwyższym światowym poziomie. Polacy zaczęli także podróżować i porównywać.

- Myślę, że jeżeli widz dziś decyduje się pójść do teatru i wybiera go spośród tysięcy innych propozycji, to powinien poczuć, że został potraktowany poważnie, że tekst sztuki jest świetnie napisany, że obsada nie jest wybrana wbrew warunkom aktora i że reżyseria, światło i kostiumy, są całkowicie dopracowane. Wtedy widz będzie wiedział, że wieczór warto spędzić w teatrze, a nie przed telewizorem.


Ostatnio w mediach pojawiły się doniesienia o oburzeniu środowiska teatralnego pańską wypowiedzią na temat finansowania teatrów państwowych. Jak się pan do tego odnosi?

- Moja wypowiedź miała na celu wyłącznie ukazanie różnicy w zasadach prowadzenia teatru prywatnego i państwowego. Nie była absolutnie atakiem na nikogo personalnie. Większość dyrektorów teatrów państwowych znam od wielu lat i bardzo ich szanuję i cenię. Jeżeli ktokolwiek z tych osób poczuł się dotknięty moją wypowiedzią - bardzo przepraszam.

Po tym komentarzu zarzucono panu, że za pańską naukę w szkole teatralnej także płaciło państwo.

- Co roku tygodnik 'Wprost' drukuje listę stu najbogatszych Polaków. Zdecydowana większość tych osób, to ludzie, którzy uczyli się, gdy nauka w Polsce była bezpłatna. Moje pytanie brzmi: Czy osoby, które tworzą nowe miejsca pracy, są liderami, którzy rozwijają gospodarkę polską i naszą ojczyznę, także mają płacić dług za to, że kiedyś uczyli się w Polsce bezpłatnie?

6 marca Teatr 6.piętro będzie obchodził dwulecie swojej działalności. Uważa pan dziś, że teatr to był dobry pomysł?

- Piotr Fronczewski po premierze spektaklu "Edukacja Rity" powiedział, że od wielu lat nie czuł w teatrze takiej atmosfery, gdy na próbę generalną przyszło 550 osób, a premierę musieliśmy zacząć z 20-minutowym opóźnieniem, ponieważ były takie tłumy. Uważam, że było warto.

Na spektakle Teatru 6.piętro przychodzą tłumy, a wśród nich m.in. premier Donald Tusk...

- Gdy dowiedziałem się o tym, że pan premier ma ochotę przyjść do nas na spektakl 'Chory z urojenia' z główną rolą Andrzeja Grabowskiego, bardzo zależało mi na tym, aby nie robić z tego zamieszania. Chciałem, by pan premier czuł się u nas komfortowo. Stała się niesamowita rzecz, ponieważ po spektaklu pan premier poprosił na spotkanie wszystkie osoby pracujące w teatrze i przez 20 minut dzielił się wrażeniami. To było niezwykle ujmujące. Wszyscy byli pod wrażeniem.

W Polsce ma pan teatr, nowe propozycje telewizyjne i filmowe, a jak wygląda pańska kariera za granicą?

- Moja agentka w Rosji dzwoni do mnie co jakiś czas i ma dla mnie propozycje. Natomiast teraz mam na głowie rodzinę i teatr i dobrze jest mi tu, na miejscu. Nie chcę się tułać. Tym bardziej, że trochę wyjazdów mam już za sobą. Jeżeli otrzymam interesującą propozycję przede wszystkim pod względem artystycznym, to oczywiście warto będzie tam pojechać.

Gdy był pan u szczytu sławy, myślał pan o tym, aby wyjechać za granicę i stać się światową gwiazdą?

- Oczywiście. Natomiast bardzo szybko zrozumiałem, że nie ma to sensu. Oglądałem kiedyś film 'Wróg u bram'. Tam w rolę rosyjskiego żołnierza wcielał się wybitny aktor Joseph Fiennes i był w tym całkowicie niewiarygodny. Zrozumiałem wtedy, że rosyjskość, amerykańskość, brytyjskość czy polskość trzeba wyssać z mlekiem matki. Wiedziałem, że w USA czy gdziekolwiek indziej, będę skazany na granie w filmach klasy C, gdzie będę wcielał się w emigrantów. W USA jest stu Michałów Żebrowskich i ich zaletą jest to, że mówią po angielsku z lepszym akcentem niż ja i wychowani są w tamtej kulturze.

Rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Michał Żebrowski - aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Największą popularność przyniosły mu role m.in. w takich filmach, jak "Ogniem i mieczem", "Wiedźmin", "Pan Tadeusz", "Pręgi". Jest dyrektorem naczelnym Teatru 6.piętro w Warszawie, który prowadzi wraz z dyrektorem artystycznym tego teatru Eugeniuszem Korinem. Ma 39 lat.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Michał Żebrowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama