Reklama

Michał Figurski: Tworzył obrazoburczy duet z Kubą Wojewódzkim

Dziennikarz radiowy Michał Figurski obchodzi we wtorek 50 urodziny. Ponad dekadę temu tworzył obrazoburczy duet z Kubą Wojewódzkim, który był pod stałą obserwacją Rady Etyki Mediów. Osiem lat temu doznał wylewu i przez dwa tygodnie utrzymywany był w stanie śpiączki farmakologicznej. Rok później wrócił do pracy zawodowej.

Dziennikarz radiowy Michał Figurski obchodzi we wtorek 50 urodziny. Ponad dekadę temu tworzył obrazoburczy duet z Kubą Wojewódzkim, który był pod stałą obserwacją Rady Etyki Mediów. Osiem lat temu doznał wylewu i przez dwa tygodnie utrzymywany był w stanie śpiączki farmakologicznej. Rok później wrócił do pracy zawodowej.
Michał Figurski /Piotr Andrzejczak /MWMedia

Michał Figurski urodził się w Moskwie, gdzie przebywał na placówce jego ojciec, dyplomata Zbigniew Figurski. Jako nastolatek przez cztery lata mieszkał w Libanie. Na początku lat 90. wrócił do Polski i rozpoczął współpracę z Rozgłośnią Harcerską, a następnie z Radiem Zet i Radiem Kolor.

Na przełomie XX i XXI wieku był dziennikarzem RMF FM, gdzie prowadził m.in. listę przebojów "POPLista". Pojawiał się także w TVP, gdzie oglądać mogliśmy go w "Przebojach Jedynki" oraz "Kolejce - liście przebojów".

Figurski i Wojewódzki żartowali z Ukrainek

W 2012 roku Figurski do spółki z Kubą Wojewódzkim w radiowym programie "Poranny WF", komentując przegrany przez Ukrainę mecz mistrzostw Europy w piłce nożnej, w niewybredny sposób żartowali z Ukrainek. Rada Etyki Mediów uznała, że te żarty to przejaw "ksenofobii, rażące chamstwo i typowa mowa nienawiści".

Reklama

Wojewódzki mówił m.in. na antenie, że po porażce Ukrainy "zachował się jak prawdziwy Polak" i "wyrzucił swoją Ukrainkę". Figurski dodał ze swej strony: "Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę" oraz "Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił".

Wywołało to oburzenie w Polsce i na Ukrainie; protestowało ukraińskie MSZ i zażądało przeprosin. W ocenie polskiego MSZ wypowiedzi te były "skandaliczne i chamskie". Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin uznał słowa dziennikarzy za "rażące chamstwo". "Jako Polak, nie minister, chcę bardzo serdecznie przeprosić naszych ukraińskich przyjaciół, że takie sformułowania padły" - powiedział.

"Mam dużą rodzinę na Ukrainie, naprawdę kocham naród ukraiński i mam poważne, nie tylko seksualne, zamiary wobec tej wspaniałej nacji" - tymi słowami próbował po aferze na antenie Eska Rock przepraszać Figurski. Po deklaracji miłości wobec narodu ukraińskiego w eter popłynął hymn narodowy "Szcze ne wmerła Ukraina". "Przeprosiny" padły też w języku ukraińskim i francuskim.

Wcześniej podwładnych próbował bronić prezes Radia Eska ROCK SA Bogusław Potoniec. Jego zdaniem, Figurski i Wojewódzki nie mieli na celu obrażenia Ukrainek, ale wyśmiania obecnych ich zdaniem w części społeczeństwa polskiego stereotypów na ich temat.

Ostatecznie "Poranny WF" zniknął z anteny Eska Rock a stacja rozwiązała umowy z Figurskim i Wojewódzkim.

Sposób prowadzenia audycji przez Wojewódzkiego i Figurskiego wywołał kontrowersje także w 2011 roku, kiedy pod adresem rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura, którego ojciec jest Hindusem, prowadzący używali m.in. sformułowań: "Może zadzwonimy teraz do Murzyna", "Audycję sponsoruje warszawski oddział Ku-Klux-Klanu".

Gajadhur złożył zawiadomienie do prokuratury. Prokuratura umorzyła śledztwo, ale pokrzywdzony skutecznie się odwołał. W czerwcu 2012 r. do warszawskiego sądu trafił akt oskarżenia wobec prezenterów radia Eska Rock; oskarżeni są o znieważenie osoby ze względu na jej przynależność rasową i narodową, grozi im do trzech lat pozbawienia wolności.

Rada Etyki Mediów uznała, że podczas wspomnianej audycji radia Eska Rock doszło do "drastycznej demonstracji ksenofobii".

Michał Figurski aktorem. "Gram mimiką twarzy"

Michał Figurski ma także na koncie aktorski epizod. W filmie Andrzeja Saramonowicza "Jak się pozbyć cellulitu" zobaczyliśmy go w roli warszawskiego taksówkarza. Doczepione wąsy, włosy zaczesane do tyłu i charakterystyczna kamizelka - tak prezentował się jego ekranowy bohater.

"Początkowo myślałem, że mam zagrać cellulit. Okazało się jednak, że gram typowego warszawskiego taksówkarza. Jest to postać charakterystyczna i treściwa, jak to często bywa z postaciami drugoplanowymi w filmach Andrzeja. Gram głównie mimiką twarzy i charakteryzacją, która jest perfekcyjna. Nie ukrywam jednak, że jest to dla mnie zaszczyt" - mówił o swojej roli dziennikarz.

Na planie komedii "Jak się pozbyć cellulitu" czuł się swobodnie, nie odczuwając tremy przy współpracy ze znanymi aktorami. Jest to druga rola aktorska Michała Figurskiego, wcześniej zagrał w filmie "Rh+" Jarosława Żamojdy.

Dziennikarza usłyszeliśmy też w polskim dubbingu francuskiej animacji "Sklep dla samobójców", w której "zagrał" klienta borykającego się z nagłym obniżeniem stopy życiowej.

"Ciężko jest mnie zdołować. Doświadczenia ostatnich miesięcy były niezłym treningiem. Muszę powiedzieć, że chyba wyszedłem [z tego] wytrenowany" - Figurski nawiązał do "ukraińskiej afery", którą rozpętał wspólnie z Kubą Wojewódzkim. "Jestem człowiekiem, który nawet w najgorszym bagnie potrafi znaleźć jakieś pozytywy" - dodał Figurski.

Jego animowany bohater jest jednym z klientów tytułowego sklepu, jednak prezenter zapewnił, że sam nie ma skłonności samobójczych. "Muszę więc rozczarować moich wrogów. Sam ze sobą nie skończę. Musicie się dalej starać" - podkreślił.

Michał Figurski: Życie po wylewie

W 2015 roku, rok po rozwodzie z dziennikarką Odetą Moro, Michał Figurski doznał wylewu i przez dwa tygodnie utrzymywany był w stanie śpiączki farmakologicznej, a rokowania lekarzy były bardzo złe. Do dziś nie odzyskał pełnej sprawności, choć dzięki intensywnej rehabilitacji może się już poruszać w miarę samodzielnie. Dziennikarz twierdzi, że od wielu lat zdawał sobie sprawę z zagrożenia, wylew był bowiem przyczyną śmierci jego ojca, dyplomaty Zbigniewa Figurskiego.

"Mój ojciec doznał bardzo poważnego udaru krwotocznego. Ja żyłem w strachu, że odziedziczę to po moim ojcu, że może mi się to przytrafić" - mówił Michał Figurski agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Dziennikarz twierdził, że żył w permanentnym strachu przed wylewem, który nie uchronił go jednak przed chorobą. Nie zmienił swojego trybu życia, nie zadbał o zdrowie, ukrywał fakt, że od dwudziestu lat choruje na cukrzycę, mimo że znał konsekwencje takiego postępowania. Podkreślił też, że pierwsze objawy wylewu krwi do mózgu, czyli ból mięśni i stawów, gorączka czy ból głowy, łatwo zbagatelizować, przypisując je chociażby grypie.

"Jak rano się obudziłem, to okazało się, że nie rozpoznaję własnej ręki leżącej w łóżku, która była tak zdrętwiała, że nie czułem jej w ogóle, nie byłem w stanie stać, miałem lewostronny paraliż ciała, twarzy, klasyczne i przerażające objawy" - opisywał Figurski.

Rok po wylewie dziennikarz wrócił do pracy zawodowej jako gospodarz programu "WidziMiSię" emitowanego przez stację Polsat News 2. Chętnie udziela wywiadów, w których szczerze opowiada o chorobie, strachu z nią związanym, walce o odzyskanie sprawności. Liczy, że dzięki temu uświadomi Polakom konieczność dbania o zdrowie i profilaktyki.

"Mam nadzieję, że moja obecność w mediach będzie czynnikiem strachogennym, że ktoś się przestraszy, że jemu też się to może przytrafić, bo może się przytrafić każdemu. Przytrafia się dzieciom 10-letnim czy nawet noworodkom" - przekonywał Figurski, którego od 2018 roku możemy słyszeć na antenie Antyradia.

Obecnie wspólnie z Małgorzatą Wierzejewską prowadzi poranny program "Mistrz i Małgorzata w Antyadiu".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michał Figurski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy