Mel Gibson boi się Meksyku
Mel Gibson pojedzie do Meksyku na prywatny pokaz swego najnowszego filmu "Apocalypto" ale nie będzie obecny na oficjalnej premierze obrazu w tym kraju.
Reżyser nie planuje także konferencji prasowej - poinformował rzecznik Gibsona, Alan Nierob.
"Apocalypto", opowiadający o upadku imperium Majów, spotkał się z krytyką rdzennych mieszkańców terenów antycznej cywilizacji.
"Film przedstawia Majów jako barbarzyńców i morderców, których uratować może jedynie przybycie Hiszpanów" - powiedział gwatemalski pełnomocnik ds. rasizmu Ricardo Cajas.
Akcja najnowszego filmu Gibsona osadzona jest w chylącym się ku upadkowi imperium Majów, którzy zamieszkiwali tereny obecnego Meksyku, Hondurasu i Gwatemali. W filmie występują współcześni potomkowie Majów i posługują się ich językiem. Gibson uważa, że pomoże to uczynić język Majów modnym, żeby młodzi ludzie mogli posługiwać się nim z dumą.
"Jest to kolejny przypadek, gdy zachodnia cywilizacja narzuca swoją wizję innych cywilizacji" - konkluduje Cajas.
"Apocalypto" zdobyło nominację do nagrody Złotego Globu w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego (laureatów poznamy 15 stycznia). Pobiło także brytyjski rekord box office dla zagranicznego filmu, w pierwszy weekend wyświetlania przynosząc 2,53 milionów dolarów.