Maya Hawke: Z miłości do filmu. Córka Umy Thurman i Ethana Hawke'a podbija Hollywood!
Od czasu występu w trzecim sezonie "Stranger Things" Maya Hawke jest jedną z najpopularniejszych aktorek młodszego pokolenia. 22-latka pracuje obecnie nad kilkoma projektami. Nie da się ukryć, że córka Umy Thurman i Ethana Hawke'a przebojem wkracza do świata kina.
Taki początek kariery można sobie tylko wymarzyć. Maya Hawke miała 19 lat, kiedy zagrała w ekranizacji BBC głośnej powieści "Małe kobietki", potem wystąpiła w serialowym przeboju Netflixa "Stranger Things", a następnie w filmie Quentina Tarantino, "Pewnego razu... w Hollywood".
W niedawnym wywiadzie dla serwisu "The Hollywood Reporter" Maya Hawke opowiedziała m.in. o kolejnym sezonie "Stranger Things", swoim najnowszym filmie "Mainstream" oraz pracy na planie podczas pandemii koronawirusa.
Na pytanie o czwarty sezon "Stranger Things" Hawke zareagowała szczerym śmiechem, po czym przyznała, że pracuje nad nim, ale... nie może zdradzić nic więcej.
Aktorka zadebiutowała w trzecim sezonie "Stranger Things". Wcieliła się w Robin, nastoletnią pracowniczkę lodziarni w galerii filmowej, która wnosi do paczki dzieciaków walczących z potworami z innych wymiarów sporo ciętego dowcipu i kilka osobistych traum. Jej postać została bardzo dobrze przyjęta i była przełomem w jej karierze aktorskiej.
Zdjęcia do czwartego sezonu "Stranger Things", podobnie jak w przypadku innych produkcji Netfliksa, zostały przerwane z powodu pandemii koronawirusa. Hawke przyznała, że wyczekiwała pod punktami szczepień w nadziei, że otrzyma dawkę, po którą nie zgłosi się wcześniej zapisana osoba. Udało jej się takową otrzymać przed miesiącem. Pomimo zachowania najwyższych standardów sanitarnych na planie, aktorka dopiero wtedy poczuła się bardziej komfortowo. Zdaje sobie jednak sprawę, że wciąż może roznosić wirusa.
"[Podczas kręcenia scen] musimy płakać, krzyczeć i pluć, i nieważne jak bardzo bym chciała, nie ma mowy o zakrywaniu twarzy. Nie możesz pojawić się przed kamerą w maseczce i opowiadać historii z lat osiemdziesiątych. [...] Dlatego wciąż jestem bardzo wyczulona" - przyznała odtwórczyni roli Robin.
Kolejne pytanie dotyczyło jednej z najgłośniejszych scen trzeciego sezonu "Stranger Things", w której bohaterka Hawke ujawnia swoją orientację seksualną. Jeszcze podczas kręcenia pierwszych odcinków aktorka nie miała pojęcia, jak będzie wyglądała droga jej postaci. Początkowo żałowała tej decyzji twórców, jednak po obejrzeniu całości stwierdziła, że wszystko wyszło bardzo dobrze. Według niej, braciom Duffer, twórcom serialu, chodziło przede wszystkim o to, by wypadła jak najnaturalniej przed kamerą.
Najnowszy film, w którym zagrała Maya Hawke, "Mainstream" opowiada o relacji nieśmiałej barmanki Frankie (w tej roli Hawke) i Linka (Andrew Garfield), popularnego internetowego celebryty. Film wyreżyserowała Gia Coppola, przedstawicielka młodszego pokolenia znanego filmowego rodu. Hawke przyznała, że była ogromną fanką jej debiutu "Palo Alto". W końcu miała okazję pracować z nią jako modelka podczas sesji zdjęciowej.
"Gia nie szukała piękna, ale człowieczeństwa i charakteru. Więc chyba mnie polubiła, bo przed kamerą zawsze staram się być istotą ludzką; mogę być brzydka albo dziwna, albo niezręczna, albo głupiutka, albo być sobą" - mówiła Hawke o pierwszej pracy z Coppolą.
Reżyserka poprosiła ją o przeczytanie scenariusza razem z Andrew Garfieldem i Natem Wolffem. Tego samego dnia zadzwoniła do niej z informacją, że dostała angaż. Hawke nie ukrywała, że popłakała się wtedy ze szczęścia.
Aktorka wskazała także cechy Frankie, swojej bohaterki, które ułatwiły jej wcielenie się w postać. "Bardzo boję się swojej nieśmiałości [...] mojej introwersji i części mnie, która jest tak podatna i wrażliwa na krytykę i gniew. Bardzo boję się własnej niechęci do wyrażania siebie i swoich pomysłów" - mówiła Hawke. Według niej, Frankie także odsunęła się od świata, ale podczas filmu stara się przebić skorupę swoich niepewności i wyrazić samą siebie.
Dalsza część rozmowy zeszła na temat "Pewnego razu... w Hollywood", ostatniego filmu Quentina Tarantino, w którym Maya Hawke zagrała małą rolę Lindy Kasabian, członkini Rodziny Charlesa Mansona. Aktorka przyznała, że otrzymała jedynie scenariusz scen, w których pojawiała się jej postać. Nie szczędziła także pochwał samemu Tarantino.
"On kocha filmy i ta miłość sprawia, że występ u niego w trudno nazwać pracą. [...] Dla Quentina filmy są tak ważne, że zaraża tym poczuciem inne osoby. Plan filmowy pękał od miłości do aktorstwa, do filmu, pracy kamery, dźwiękowców, pracowników technicznych, kaskaderów i scenografii. Wszyscy pracują na siebie, a on ma do nich ogromny szacunek" - zdradziła aktorka.
Hawke, która odnosi także sukcesy w przemyśle muzycznym, została także zapytana o to, czy czuje satysfakcję jako autorki muzyki i czy to uczucie różni się od spełnienia aktorskiego.
"W aktorstwie najfajniejsze jest znikanie. Uwielbiam znikać w swojej bohaterce i nie być sobą. W muzyce przerażające jest to - przynajmniej w moim wykonaniu - że musisz być sobą. Wrażliwość aktorska polega na spojrzeniu na cechy, na które nie chcesz patrzeć. W muzyce dzielisz się całą sobą, bez względu na to, czy jakąś część siebie lubisz lub nie, i nie możesz ukryć się za przebraniem lub maską" - stwierdziła gwiazda "Stranger Things".
W końcowej części wywiadu pojawiła się kwestia rodziców aktorki. Oboje - Uma Thurman i Ethan Hawke - są od lat uznanymi osobistościami w świecie filmu. Maya często towarzyszyła im podczas prób i zdjęć. To wtedy pokochała przemysł filmowy i aktorstwo. Przyznała, że ogromną radość sprawiało jej samo przebywanie na planie oraz obserwowanie, jak dana scena jest powtarzana po raz pięćdziesiąty. Dlatego też nie postrzega swojej kariery aktorskiej jako "rodzinnego biznesu". Robi to, co kocha.
"Mainstream" miał swoją światową premierę podczas Festiwalu Filmowego w Wenecji w 2020 roku. Na ekrany amerykańskich kin i serwisów VoD trafił 7 maja 2021 roku. Póki co nie podano daty premiery czwartego sezonu "Stranger Things".