Matt Damon załamał się na planie filmu. "Co ja zrobiłem?"
Matt Damon jest w trakcie promocji widowiska "Oppenheimer" Christophera Nolana. W wywiadzie dla "Jake's Takes" zdradził, że na planie jednego ze swoich filmów dostał depresji. Wiedział, że z produkcji nic nie będzie.
"Bez wymieniania konkretnego tytułu... Czasem znajdujesz się na planie filmu, który — tak ci się wydaje — raczej nie będzie tym, co sobie wymarzyłeś, ale i tak go kręcisz" - mówił Damon. "Pamiętam, że w połowie produkcji, która trwałaby jeszcze miesiącami, wyszedłem gdzieś ze swoją rodziną i sprawiłem im mnóstwo niedogodności... Pamiętam, że wtedy moja żona zwróciła mi uwagę, ponieważ wpadłem w depresję, no bo — co ja zrobiłem"?
Partnerka powtarzała mu, że "Teraz są tutaj". "Szczycę się tym [...], że jestem profesjonalistą, a to oznacza, że pracujesz piętnaście godzin dziennie na planie i dajesz z siebie absolutnie wszystko, nawet jeśli wiesz, że to daremny wysiłek. Jeśli zrobisz to z najlepszym możliwym nastawieniem, wtedy jesteś profesjonalny, a żona bardzo mi w tym pomogła".
Damon nie zdradził tytułu filmu, na którego planie doszło do tej historii, ale w przeszłości wielokrotnie wspominał o swoich mniej udanych projektach. Jednym z nich był "Wielki mur" Zhanga Yimou, który przy budżecie 150 milionów dolarów nie zarobił nawet 50 milionów.
"Pomyślałem, że właśnie w taki sposób dochodzi do katastrof" - mówił Damon w podcaście WTF w 2021 roku. "To nie było logiczne. To nie działało jako film". Pracę na planie porównał do bitwy o Hamburger Hill podczas amerykańskiej interwencji w Wietnamie. "Wiem, że tu zginę, ale i tak to robię. To najgorzej, jak możesz się czuć z artystycznego punktu widzenia. Mam nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy" - śmiał się.
W "Oppenheimerze" Damon wcielił się w rolę Leslie'ego Grovesa, stojącego na czele Projektu Manhattan, czyli programu, którego celem była konstrukcja bomby atomowej. Film wejdzie do polskich kin 21 lipca 2023 roku.