Matt Damon: Najgorszy film w karierze?
Nawet cenionym aktorom zdarza się zagrać w produkcjach, które okazują się rozczarowaniem. Dla Matta Damona takowym rozczarowującym projektem był „Wielki Mur” z 2016 roku. Odtwórca głównej roli ujawnił teraz, że już podczas kręcenia obrazu spodziewał się najgorszego. „W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że tak właśnie powstają filmowe katastrofy” – przyznał szczerze zdobywca Oscara.
Choć Matt Damon ma na swoim koncie role w wielu wybitnych filmach, nie zdołał uniknąć aktorskiej wpadki. Gwiazdora "Utalentowanego pana Ripleya" i "Buntownika z wyboru" intuicja opuściła przed pięcioma laty, gdy zgodził się wystąpić w produkcji zatytułowanej "Wielki Mur". Opowiadała ona o uwięzionym w labiryntach tytułowego Wielkiego Muru Chińskiego najemniku, który musi stawić czoła krwiożerczym bestiom pragnącym przejąć kontrolę nad światem. U boku Damona pojawili się na ekranie m.in. Pedro Pascal i Willem Dafoe.
Nawet obecność tak wielkich gwiazd w obsadzie nie zapewniła obrazowi przychylnych ocen widzów i krytyków - ci ostatni bezlitośnie zmiażdżyli ów film w swoich recenzjach. "Toporny, efekciarski blockbuster, w którym pozbawiony poczucia humoru Matt Damon łączy siły z czołowym chińskim reżyserem Zhangiem Yimou, by stworzyć razem projekt, który nie odpowiada talentowi żadnego z nich" - wyrokował Eric Kohn z portalu "IndieWire".
Okazuje się, że sam odtwórca głównej roli nie ma zbyt dobrego zdania o tym dziele. Co więcej, już podczas kręcenia "Wielkiego Muru" Damon miał złe przeczucia, o czym opowiedział niedawno goszcząc w podcaście "WTF with Marc Maron". "Niemal od początku wiedziałem, że ten film okaże się klapą. Byłem świadkiem, jak hollywoodzcy producenci naciskają na Zhanga Yimou, by porzucił swoją artystyczną wizję. To po prostu nie mogło się udać. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że tak właśnie powstają filmowe katastrofy"- wspominał nie kryjąc rozgoryczenia Damon.
Czytaj więcej! "Wielki Mur": Najdroższy film, jaki powstał w Chinach!
Gwiazdor "Tożsamości Bourne’a" podkreślił, że było to jedno z najgorszych doświadczeń w jego karierze. "Odliczałem czas do zakończenia zdjęć i myślałem: "OK, zostały jeszcze cztery miesiące. Najprawdopodobniej umrę tutaj, ale zrobię to, co mam do zrobienia". To było potworne uczucie. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę się tak czuł na planie" - zdradził. Damon przyznał, że jego córka ma podobną opinię na temat tej produkcji. "Podczas jednej z naszych rozmów nazwała film po prostu "Mur", a nie "Wielki Mur". Kiedy ją poprawiłem, stwierdziła: ‘Tato, w tym filmie nie ma absolutnie nic wielkiego’" - dodał.