"Marvels": Iman Vellani o swojej roli i jej nadziejach na przyszłość
Chociaż "Marvels" Nii DaCosty okazało się najdotkliwszą porażką Kinowego Uniwersum Marvela od lat, jedna osoba nie ma powodów do narzekania. Iman Vellani, dla której był to pełnometrażowy debiut, jest chwalona niemal we wszystkich recenzjach. Aktorka udzieliła wywiadu serwisowi "The Hollywood Reporter", w którym opowiedziała o pracy nad filmem i swoich planach na przyszłość.
Vellani wcieliła się w Kamalę Khan/Ms. Marvel, nastoletnią superbohaterkę. Postać pojawiła się w komiksach w 2013 roku, jednak bardzo szybko podbiła serca czytelników i stała się jedną z najpopularniejszych nowych superbohaterek Domu Pomysłów.
Aktorka debiutowała w serialu "Ms. Marvel", który pojawił się w ofercie platformy streamingowej Disney+ w 2022 roku. Rolę otrzymała we wrześniu 2020 roku. Podobnie jak jej bohaterka, Vellani jest fanką superbohaterów. Jej interpretacja Kamali w "Ms. Marvel" i "Marvels" spotkała się ze znakomitym odbiorem publiczności i recenzentów. Krytycy byli zgodni, że jest ona najjaśniejszym punktem średnio udanego filmu i kradnie każdą swoją scenę.
W wywiadzie dla THR Vellani wyraziła nadzieję, że pozytywne recenzje jej występu zachęcą władze Marvel Studios do zamówienia drugiego sezonu "Ms. Marvel". "Jestem cierpliwa i, szczerze, mam nadzieję, że dobry odbiór Kamali w filmie sprawi, że ludzie będą się głośniej domagali kolejnej serii" - przyznała. Dodała, że bardzo chętnie spotkałaby się z pozostałymi członkami obsady "Ms. Marvel".
Aktorka wyznała także, że na plan "Marvels" trafiła niecały tydzień po zakończeniu zdjęć do serialu i nie miała okazji, by podzielić się swoją ekscytacją oraz ochłonąć. Według niej przygotowania do filmu, jego realizacja i postprodukcja zabrały ponad dwa i pół roku z jej życia.
Przyznała także, że pierwszą nakręconą sceną była ta w kuchni rodziców Kamali, podczas której pojawia się grany przez Samuela L. Jacksona Nick Fury. Vellani bardzo przeżywała występ u jego boku. "Za każdym razem, gdy Sam Jackson się ruszał, patrzyłam się na Saagara Shaikha, który grał mojego brata. Na zasadzie: 'Widziałeś to?'" - wspominała. Dodała, że pierwszego dnia na planie schowała się za reżyserką, gdy pojawił się Jackson. Tak bardzo obawiała się spotkania ze znanym aktorem.
Vellani zdradziła także, że nie była świadoma, kto pojawi się w scenie między napisami końcowymi. Dodała również, że nie została ona dograna później i nie była wynikiem zmian w scenariuszu, tak częstych w filmach Marvela.
W ostatnich dniach przed premierą filmu "Marvels", trzydziestej trzeciej produkcji w historii Kinowego Uniwersum Marvela, w działaniach wytwórni dało się wyczuć dużą nerwowość. Aby zachęcić widzów do odwiedzenia kin, wykorzystano fragmenty poprzednich filmów i ich największych bohaterów, którzy finalnie z obrazem Nii DaCosty nie mieli wiele wspólnego.
Mało tego, firma Marvel Studios uchyliła też rąbka tajemnicy odnośnie tego, jakich specjalnych epizodów można spodziewać się w filmie. Na dzień przed premierą zakończył się też strajk aktorów, dzięki czemu gwiazdy filmu "Marvels" miały całą dobę na promowanie go w mediach społecznościowych. To wszystko nie wystarczyło, by projekt odniósł sukces. Jego marne zyski potwierdziły stawianą od dawna tezę, że widzowie są zmęczeni komiksowym kinem.
Przed premierą prognozowano, że "Marvels" zarobi około 80 milionów dolarów, co nie było wygórowaną kwotą jak na film MCU. Z czasem szacunki te obniżono do 60 milionów, ale i tej granicy nie udało się przekroczyć filmowi DaCosty. Do czasu jego premiery tylko dwa filmy Marvela zarobiły w weekend otwarcia poniżej 60 milionów dolarów. Były to "Niesamowity Hulk" z 2008 roku (55 milionów) oraz "Ant-Man" z 2015 roku (57 milionów).
"Marvels" wypadł znacznie słabiej, stając się filmem z najgorszym wynikiem otwarcia w historii Kinowego Uniwersum Marvela. Produkcja nie ma porównania również do wyników otwarcia innych tegorocznych filmów Marvela. Trzecie części "Ant-Mana" i "Strażników Galaktyki" zarobiły w tym okresie odpowiednio 106 i 118 milionów dolarów.
W sumie na koncie "Marvels" na wszystkich światowych rynkach jest obecnie zaledwie 110 milionów dolarów, co wróży finansową katastrofę, bo realizacja filmu pochłonęła około 220 milionów dolarów. Jeśli dodać do tego kwoty przeznaczone na dystrybucję i marketing, można przypuszczać, że Marvel Studios będzie liczyć straty w dziesiątkach milionów dolarów. Zainteresowanie widzów filmem spadnie jeszcze bardziej wraz z premierą prequela "Igrzysk śmierci" o podtytule "Ballada ptaków i węży", który wchodzi do kin już w tym tygodniu.