Reklama

"Marvels": Finansowa katastrofa. Superprodukcja ustanowiła niechlubny rekord

Wydawać by się mogło, że najsłabszy w dziejach Kinowego Uniwersum Marvela (MCU) wynik kasowy otwarcia jest największą klęską twórców filmu "Marvels". Jak się jednak okazuje, upokorzeń może być więcej. W miniony weekend film w reżyserii Nii DaCosty zarobił w kinach o 79 proc. mniej niż tydzień wcześniej. Nigdy wcześniej żaden film Marvela nie zanotował takich spadków wpływów między weekendem otwarcia a drugim tygodniem wyświetlania.

Wydawać by się mogło, że najsłabszy w dziejach Kinowego Uniwersum Marvela (MCU) wynik kasowy otwarcia jest największą klęską twórców filmu "Marvels". Jak się jednak okazuje, upokorzeń może być więcej. W miniony weekend film w reżyserii Nii DaCosty zarobił w kinach o 79 proc. mniej niż tydzień wcześniej. Nigdy wcześniej żaden film Marvela nie zanotował takich spadków wpływów między weekendem otwarcia a drugim tygodniem wyświetlania.
Brie Larson w scenie z filmu "Marvels" /materiały prasowe

Przed premierą filmu "Marvels" niechlubnym rekordzistą MCU, jeśli chodzi spadki wpływów pomiędzy pierwszym a drugim tygodniem wyświetlania, był film "Ant Man i Osa: Kwantomania". W jego przypadku spadek wynosił 69,9 proc. Film z Brie Larson w roli głównej poprawił ten wynik aż o dziesięć procent, co jest nie lada wyczynem. Tym bardziej katastrofalnym, że w premierowy weekend "Marvels" zarobił zaledwie 55 milionów dolarów. Dla porównania, trzecia część "Ant-Mana" zarobiła w pierwszy weekend 106 milionów.

Reklama

"Marvels": Frekwencyjna katastrofa

Już przed tygodniem "Marvels" pobił rekord najgorszego otwarcia w historii filmów MCU. Zarobione teraz 10,2 miliona dolarów wystarczyło zaledwie na zajęcie trzeciego miejsca w północnoamerykańskim box-office. Tym samym film z Larson tylko przez tydzień zajmował pierwsze miejsce tego prestiżowego zestawienia. Wynik filmu Nii DaCosty pogłębia trwającą od dłuższego czasu zapaść komiksowego kina, która widoczna jest gołym okiem nie tylko w przypadku filmów Marvela, ale też konkurencyjnego studia DC.

O skali katastrofy finansowej, jaka staje się udziałem filmu "Marvels", świadczy porównanie do poprzedniej części tej opowieści, filmu "Kapitan Marvel". W samej tylko Ameryce Północnej zarobił on w weekend otwarcia aż 153 miliony dolarów. Wszystko wskazuje więc na to, że takiej kwoty nie uda się osiągnąć "Marvels" przez cały czas wyświetlania go w amerykańskich kinach. Marvel Studios już musi liczyć straty po tym, jak na samo tylko nakręcenie filmu wydało 220 milionów dolarów.

Sytuację póki co ratują pozostałe rynki, gdzie "Marvels" zarobił blisko 100 milionów dolarów. Obecnie na jego koncie jest więc w sumie 161 milionów.

"Zastanawiam się, w którą stronę zmierza kino superbohaterskie, bo chyba mało kto ma wątpliwości, że od pewnego czasu idzie ono w ilość, a nie jakość. Coraz mniej świeżych pomysłów, autorskiego podejścia, rozbudowanej psychologii postaci, a nawet humoru, z czego produkcje Marvela były przecież znane. To trochę tak jakby decydenci wychodzili z założenia, że zamiast tego zawsze mogą dołożyć kolejną scenę bazującą na szeregu efektów specjalnych. I tak robią na potęgę, ze szkodą dla treści. Bo jej niestety także zaczyna powoli brakować" - pisał o "Marvels" nasz recenzent Kuba Armata.

"W ogóle brak w tym filmie jakiejś nieprzewidywalności, niespodzianki, wszystko idzie wiadomym torem aż do spodziewanego zakończenia. Może i efektownie, może i głośno, może i w 3D, ale jednak trochę nuda" - zapewniał.

Liderem północnoamerykańskiego box-office'u w minionym tygodniu, według szacunków portalu "Box Office Mojo", został film "Igrzyska śmierci: Ballada ptaków i węży", który zarobił 44 miliony dolarów. Za nim uplasował się film "Trolle 3" z prawie 31 milionami dolarów na koncie. Pierwszą piątkę uzupełniają filmy "Noc dziękczynienia" (10,2 miliona) i "Pięć koszmarnych nocy" (3,5 miliona).

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marvels
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama