Reklama

​Mark Hamill o nowej odsłonie "Gwiezdnych wojen"

Mark Hamill przyznał w niedawnym wywiadzie, że grany przez niego Luke Skywalker, którego zobaczymy w nadchodzącej części "Gwiezdnych wojen", będzie się znacząco różnił od tego, którego widzowie pamiętają z pierwszej trylogii.

Mark Hamill przyznał w niedawnym wywiadzie, że grany przez niego Luke Skywalker, którego zobaczymy w nadchodzącej części "Gwiezdnych wojen", będzie się znacząco różnił od tego, którego widzowie pamiętają z pierwszej trylogii.
Tak grany przez ​Marka Hamilla Luke Skywalker prezentuje się w nowej gwiezdnej trylogii /materiały prasowe

Mark Hamill podzielił się z fanami kilkoma ciekawymi informacjami na temat granej przez siebie postaci. Jak zdradził, Luke Skywalker nie będzie tym samym bohaterem, co w częściach IV, V i VI "Gwiezdnych wojen". W "Ostatnim Jedi" Luke przedstawiony zostanie raczej jako człowiek wewnętrznie złamany, który woli pozostać samotnym. Kiedy więc Ray (Daisy Ridley) przybędzie do niego ze swoim mieczem świetlnym, nie otrzyma ciepłego powitania.

"Kiedy po raz pierwszy to przeczytałem - szczęka mi opadła" - wspominał Hamill. - "Co mogłoby sprawić tak dalekie odejście Luke'a od jego pierwotnych przekonań? To nie jest kwestia, którą możesz sobie wymyślić przy herbacie. Miałem z nią ogromny problem".

Reklama

Rian Johnson - reżyser i scenarzysta najnowszej odsłony sagi - tak opowiadał o motywacjach Skywalkera: "Pierwszy krok w pisaniu tej postaci polegał na wymyśleniu dlaczego w ogóle jest na tej wyspie. Wiemy przecież, że Luke nie jest tchórzem. Nie chowa się dlatego, że się boi. Wiemy też, że musi być świadomy niebezpieczeństwa, w jakim są jego przyjaciele. Musi czuć, że galaktyka go potrzebuje.

"A jednak nadal siedzi na tej wyspie pośrodku niczego. Na to zdecydowanie potrzeba odpowiedzi. To musi wyglądać na sytuację, w której Luke jest przekonany, że postępuje słusznie. Sam proces zgadywania dlaczego tak jest i odkrywania tej prawdy, stanie się wyzwaniem dla Rey" - stwierdził Johnson.

W "Przebudzeniu mocy" dowiedzieliśmy się, że syn Hana i Lei - Ben Solo - przeszedł na ciemną stronę mocy i zamordował innych uczniów z Akademii Jedi. Hamill wskazuje że to jest główne wydarzenie, które wzbudziło w Luke'u ogromne wątpliwości, co do jego połączenia z mocą: "Luke popełnił wielki błąd, myśląc, że jego siostrzeniec jest wybrańcem. Zainwestował w niego wszystko, co miał, podobnie jak Obi-Wan postąpił z moją postacią, i został zdradzony. Z tragicznymi konsekwencjami. Luke czuje się za to odpowiedzialny. To jest podstawowa przeszkoda dla niego, by mógł wrócić do świata i swojego miejsca w hierarchii Jedi. To poczucie winy, że nie wyczuł zła, zanim nie było za późno.

"Znaczna część historii Luke’a pozostawiona będzie naszej wyobraźni, ale nie mógłbym robić tego co robię, jeślibym nie znalazł odpowiedzi na to, co to za historia. Biorąc pod uwagę, że nie jest to opowieść ważna dla głównej linii fabularnej, robię to przede wszystkim dla siebie. Rozmawiałem o tym z Rianem i przygotowaliśmy cały scenariusz zdarzeń mówiący o tym, co przytrafiło się Luke'owi po 'Powrocie Jedi'" - dodał aktor.

"Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi" w kinach już od 14 grudnia. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mark Hamill | Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi | Rian Johnson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy