Reklama

Marilyn Monroe, czyli mężczyźni wolą blondynki

O Marilyn Monroe napisano już wszystko, a wciąż nie wszystko wiadomo. Gdy wydawało się, że do historii przejdzie jako słodka, ale niezbyt rozumna aktorka, opublikowano jej pełne egzystencjalnych niepokojów zapiski. Gdyby żyła, w środę, 1 czerwca, obchodziłaby 85. urodziny.

"Uważam, że szczerość i prostota, i bezpośredniość, do których (prawdopodobnie) dążę są często brane za czystą głupotę a jako że nie żyjemy w szczerym świecie - bardzo możliwe, że bycie szczerym to głupota" - pisała o sobie Marilyn Monroe. Wiele podobnych przemyśleń, które pozostawiła po sobie w rękopisach złożyły się na książkę "Fragmenty" (Wydawnictwo Literackie), która okazała się międzynarodowym bestsellerem i od kwietnia dostępna jest także w polskich księgarniach.

Czy faktycznie MM była głupia? Kreowaną na słodką idiotkę i rozkapryszoną boginię seksu, gwiazdą kina lat 50. szarpały sprzeczne emocje. Była namiętną czytelniczką książek, pisała wiersze, łapczywie chłonęła wiedzę, starając się nadrobić braki w edukacji. Niemal pół wieku po swojej tajemniczej śmierci wciąż jest ikoną popkultury.

Reklama

Marilyn Monroe urodziła się 1 czerwca 1926 roku jako Norma Jeane Baker. Zaczynała karierę jako modelka strojów kąpielowych. W 1944 roku po raz pierwszy upomniał się o nią świat filmu. Została zauważona przez szefa studia filmowego RKO. To tam powstał jej pseudonim. Kierownik obsady, Ben Lyon namówił ją, aby za aktorką Marilyn Miller przyjęła imię i dodała do tego nazwisko panieńskie matki - Monroe. Tak narodziła się MM. Z początkowych planów nic nie wyszło i pierwszą wytwórnią, która podpisała z Monroe kontrakt była dopiero 20th Century Fox. Ale i ta współpraca nie zaprowadziła początkującej aktorki na szczyt. Po kilku filmach, które przeszły bez echa, kontrakt rozwiązano.

Marilyn zmuszona była wrócić do swojego wcześniejszego zajęcia. Jako modelka pozowała nago do zdjęć, które w 1953 roku ukazały się w pierwszym numerze "Playboya". W tym czasie wstąpiła jednak też do szkoły aktorskiej.

Kolejne filmy może nie przynosiły jej uznania, ale za to zapamiętali ją widzowie i producenci. Rok 1952 był rewolucją wizerunku aktorki. W filmie "Małpia kuracja" Marilyn po raz pierwszy wystąpiła jako platynowa blondynka. Zarówno kolor włosów, jak i podkreślanie seksownego pieprzyka na twarzy były zapożyczone od Jean Harlow, która jeszcze w latach 30. wykreowała taki typ wampa. Marilyn Monroe było z nim wyjątkowo do twarzy, a dzięki obrazowi "Mężczyźni wolą blondynki" zyskała status międzynarodowej gwiazdy.

15 września 1954 wystąpiła w słynnej scenie z uniesioną podmuchem z kanału wentylacyjnego metra białą sukienką, w trakcie realizacji filmu "Słomiany wdowiec" w Nowym Jorku. Dziś jest to jeden z najlepiej rozpoznawalnych kostiumów filmowych. Eksperci szacują, że gdy 18 czerwca sukienka trafi na aukcję, jej cena wyniesie 2 mln dolarów. Z kolei blond loki, które zaprezentowała w "Pół żartem, pół serio" okrzyknięto jedną z najbardziej wpływowych fryzur w historii.

Zobacz słynną scenę ze "Słomianego wdowca":


Gorzej układało się jej w życiu prywatnym. Pierwszy raz wyszła za mąż jako zaledwie 16-latka. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu. W 1952 roku, już jako znana aktorka, poznała Joego DiMaggio, słynnego baseballistę. Po 274 dniach burzliwego małżeństwa rozwiedli się. 29 czerwca 1956 po raz trzeci wyszła za mąż za Arthura Millera, dramaturga, dokonując konwersji na judaizm reformowany. W trakcie najdłuższego swego małżeństwa dwukrotnie poroniła. Po przeszło czterech latach małżeństwa, para rozwiodła się. Rozstanie przypieczętował film "Skłóceni z życiem", do którego scenariusz napisał Miller, a wystąpiła w nim Monroe.

5 sierpnia 1962 znaleziono MM martwą w domu w Brentwood w Los Angeles, nagą, na łóżku, ze słuchawką telefoniczną w dłoni. Przyczyną zgonu, według protokołu z sekcji zwłok, było przedawkowanie środków nasennych (barbituranów), choć nadal niewyjaśnione są ostatecznie tajemnicze okoliczności jej śmierci, zwłaszcza że aktorka romansowała zarówno z Johnem F. Kennedym, jak i jego bratem, Robertem F. Kennedym i mogła mieć dostęp do tajemnic państwowych.

Hipotezy na temat życia i śmierci mnożą się z każdą rocznicą urodzin Marilyn Monroe. W chwili śmierci miała zaledwie 37 lat, więc gdyby żyła wciąż miałaby wiele do powiedzenia na temat swojej bujnej kariery. Oprócz filmów pozostały po niej "Fragmenty" - zbiór nie publikowanych dotychczas prywatnych zapisków aktorki, jej przemyśleń, wierszy, listów do kolejnych psychoanalityków, które tworzą niezwykły portret wrażliwej, inteligentnej kobiety - diametralnie różny od tego, jaki dla potrzeb opinii publicznej wykreowały media. Wynika z nich, że MM była namiętną czytelniczką książek, za pomocą których starała się nadrobić braki w edukacji. Dotychczas mówiło się dużo o problemach z odżywianiem i bulimią, na którą miała cierpieć aktorka. Z jej zapisków wynika jednak, że najsilniejszym głodem w życiu MM był głód wiedzy.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Marilyn Monroe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy