Reklama

Maria Zającówna-Radwan nie żyje. Legenda Starego Teatru miała 90 lat

Nie żyje Maria Zającówna-Radwan, wieloletnia aktorka Starego Teatru w Krakowie. Miała 90 lat.

Nie żyje Maria Zającówna-Radwan, wieloletnia aktorka Starego Teatru w Krakowie. Miała 90 lat.
Maria Zającówna-Radwan /Witold Górka /Agencja FORUM

"Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość, że zmarła Maria Zającówna-Radwan, wspaniała aktorka, która w latach 1975-1998 należała do Zespołu Starego Teatru" - napisano na facebookowym profilu Starego Teatru.

"Artystka, która w niezwykły sposób potrafiła łączyć instynkt sceniczny z bezbłędnym warsztatem, stworzyła na deskach naszego Teatru blisko 30 ról, współpracując z takimi reżyserami jak m.in. Jerzy Grzegorzewski, Maciej Prus, Andrzej Wajda, Krystian Lupa czy Mikołaj Grabowski" - dodano.

Reklama

Maria Zającówna-Radwan (ur. 25 listopada 1933 r.) była absolwentką krakowskiej PWST. Debiutowała w 1957 roku rolą Jagny w "Zaklętym dworze" Marii Kann w reżyserii Marii Billiżanki na scenie Teatru Młodego Widza.

Wkrótce po debiucie, zyskała miano jednej z czołowych aktorek polskiej awangardy. Na zaproszenie Tadeusza Kantora i Kazimierza Mikulskiego na kilka lat została członkiem zespołu Teatru Cricot 2, grała rolę Widma w słynnym przedstawieniu "W małym dworku" Witkacego (1961). W latach sześćdziesiątych występowała w Piwnicy pod Baranami, stając się jedną z jej głównych postaci. 

W latach 1958-73 była aktorką Teatru Rozmaitości, następne trzy lata spędziła w Teatrze Bagatela.  Od 1975 do 1998 roku należała do zespołu Starego Teatru. W następnych latach występowała na tej scenie jako aktorka seniorka.

Maria Zającówna-Radwan: Nerwowy chichocik

Krytyk Łukasz Maciejewski we wspomnieniu o aktorce przypomniał jej rolę pani Chochłakow w "Braciach Karamazow" w reżyserii Krystiana Lupy. Z fiatem 126p w głosie, przesterami i zadyszką spalinową, z gestykulacją ponadnormatywną, i w rękawiczkach bez palców ową gestykulację podkreślającymi. Zdziwiona pani Chochłakow, śmieszna i podława, z 'Mistrza i Małgorzaty' bardziej (w adaptacji tego tekstu w reżyserii Lupy zagrała również) niż z Dostojewskiego, ale to właśnie budowało ton genialnego spektaklu, było tego tonu spełnieniem" - napisał Maciejewski, wspominając "nerwowy chichocik" Zającówny-Radwan.

Oglądaliśmy ją także w kinowych i telewizyjnych produkcjach. Pojawiła się w "Opowieści w czerwieni" Henryka Kluby, znamy ją także z serialu "Z biegiem lat, z biegiem dni" czy "Samo niebo".

Marię Zającówną-Radwan pożegnała w mediach społecznościowych gwiazda "M jak miłość" Joanna Sydor.

"Majeczko kochana. Piękny człowieku... Dziękuję za twoje skrzydła, gdy stawiałam pierwsze kroki na deskach Starego Teatru. Dziękuję za miejsce obok ciebie. Za twoje poczucie humoru i uśmiech. Płaczę. Będę straszliwie tęsknić. Łączę się w smutku z rodziną i bliskimi. Spoczywaj w pokoju" - napisała Sydor.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy