Reklama

Maria Sobocińska: Nowy talent z filmowego klanu

Główną rolę żeńską w filmie "Pan T." reżyser Marcin Krzyształowicz powierzył Marii Sobocińskiej. Ta 25-letnia aktorka dopiero rozpoczyna karierę, ale jej nazwisko fanom kina na pewno wydaje się znajome. Maria pochodzi bowiem z rodziny wybitnych operatorów filmowych.

Główną rolę żeńską w filmie "Pan T." reżyser Marcin Krzyształowicz powierzył Marii Sobocińskiej. Ta 25-letnia aktorka dopiero rozpoczyna karierę, ale jej nazwisko fanom kina na pewno wydaje się znajome. Maria pochodzi bowiem z rodziny wybitnych operatorów filmowych.
Maria Sobocińska w scenie z "Pana T." /materiały prasowe

Decyzję o zatrudnieniu Sobocińskiej reżyser podjął bardzo szybko. "Spotkałem się wcześniej z jedną inną aktorką, ale nie czułem żadnej chemii. Natomiast z Marysią chemia była od razu. Na dodatek ona wygląda jak postać z wczesnych filmów Morgensterna i pasuje do tamtych lat. Ma też talent i wrodzoną świadomość kamery" - opowiada Krzyształowicz. Sobocińska przed "Panem T." miała na koncie kilka ról telewizyjnych i drugich planów u Smarzowskiego. Ale dopiero w filmie Krzyształowicza zaliczyła prawdziwy debiut.

Akcja "Pana T." osadzona jest w Warszawie na początku lat 50. XX w. Tytułowym bohaterem jest uznany pisarz (w tej roli Paweł Wilczak), który nie zgadza się na otaczający go opresyjny system. Konsekwencją tego jest to, że jego prace nie są publikowane. Pan T. mieszka w hotelu dla literatów i zarabia na życie, udzielając korepetycji. Jedną z jego uczennic jest maturzystka Dagna, z którą łączy go romans. Za sprawą pisarza zmienia się z dziewczyny w kobietę. "Dagna to barwna postać, impulsywna i uparta. Nie obchodzi ją ani polityka, ani nauka. Pochłania ją romans i miłość" - opowiada PAP Life Sobocińska.

Reklama

Aktorka musiała na planie stworzyć przekonującą, pełną uczucia, relację z Wilczakiem. "To była czysta przyjemność pracować z Pawłem. Dlatego, że on na każdym etapie dawał mi poczucie komfortu, bezpieczeństwa. Świetne było to, że mieliśmy długi okres przygotowań. Mogliśmy się ze sobą oswoić, odbyliśmy wiele, wiele rozmów, mieliśmy lekcje tańca. Pomogło to nam otworzyć się w trudniejszych, bardziej intymnych scenach, gdy kamera znajdowała się dziesięć centymetrów od naszych twarzy" - wspomina aktorka.

W filmie nie brakuje bowiem scen zbliżeń pomiędzy aktorami. Sobocińska prezentuje na ekranie także swoje nagie ciało.

Zdjęcia w "Panu T." są bardzo wysmakowane. "Bardzo się cieszę, że ten film jest czarno-biały, bo w ten sposób lepiej oddaje charakter czasów, o których opowiada. Mimo tego, że jest czarno-biały, Marcin włożył do niego wiele kolorów - jeśli chodzi o poczucie humoru, absurd, komiksowość tamtej epoki. Uważam, że Adam Bajerski zrobił świetnie zdjęcia" - ocenia Maria. Warto wspomnieć, że na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych EnergaCAMERIMAGE "Pan T." otrzymał nagrodą w kategorii Najlepszy Film Polski.

Maria pochodzi z klanu słynnych polskich operatorów. Jej dziadek, Witold, nakręcił z Andrzejem Wajdą "Wesele" i "Ziemię obiecaną". Jej ojciec, Piotr, był nominowany do Oscara za "Trzy kolory. Czerwony" Krzysztofa Kieślowskiego, a bracia Piotr i Michał są obecnie jednymi z najlepszych w tej branży.

"Oczywiście, rozmawialiśmy w kręgu rodziny na temat 'Pana T.'. Z tym, że my rozmawiamy o bardzo wielu rzeczach i filmy wcale nie są na pierwszym miejscu" - przyznaje aktorka. "Pan T." będzie wyświetlany w kinach od 25 grudnia.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Maria Sobocińska | Pan T.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy