Mandy Moore: W erze social mediów jesteśmy pod ciągłą obserwacją
Piosenkarka i aktorka, którą oglądać mogliśmy w takich produkcjach, jak "Podwodna pułapka" czy "Tacy jesteśmy", wyznaje, że media społecznościowe bywają dla niej źródłem stresu. "Ciągle jesteśmy oceniani, z każdej strony" - mówi Mandy Moore.
Mandy Moore zasłynęła rolą w filmie dla młodzieży "Szkoła uczuć". Szerszej publiczności dała się poznać po wielu latach jako Rebecca Pearson w serialu "Tacy jesteśmy". Występować przed kamerą zaczęła bardzo wcześnie, bo już w wieku sześciu lat, kiedy pojawiała się w reklamach telewizyjnych i serialach. Mandy od wczesnej młodości pasjonuje się nie tylko aktorstwem, ale i muzyką. Pierwszy album zatytułowany "So Real" nagrała w 1999 roku, mając zaledwie 15 lat. Obecnie przygotowuje materiał na nową płytę. Kilka tygodni temu wydała singiel "I'd Rather Lose".
Choć gwiazda do występów przed publicznością i związanego z nimi stresu jest przyzwyczajona od najmłodszych lat, jak sama przyznaje, sława w erze social mediów niesie ze sobą zupełnie inne wyzwania. "Kiedy zaczynałem karierę wiele lat temu, media społecznościowe praktycznie nie istniały. Dziś ich wpływ na nasze życie jest ogromny. A kiedy jesteś rozpoznawalny, czujesz, pod jak wielką jesteś kontrolą. Jesteśmy pod ciągłą obserwacją, oceniani przez cały czas, z każdej strony" - wyjaśnia w rozmowie z "The Guardian".
Moore, która słynie z zamiłowania do barwnych i ultra kobiecych kreacji, zaznacza, że lekcją pokory i dystansu do samej siebie jest dla niej przeglądanie swoich starych zdjęć - te zaś bywają chętnie "odświeżane" przez plotkarskie portale internetowe. "Zdjęcia, o których wolałabym czasem zapomnieć, w sieci będą zawsze. Bo nie wszystkie ubrania są w stanie przetrwać próbę czasu. Patrząc wstecz, doskonale zdaję sobie sprawę, że 20 lat temu nie wszystkie moje stroje, fryzury i makijaże wyglądały dobrze" - zdradza gwiazda.
Moda i estetyka, jak wiadomo, dynamicznie się zmieniają. Moore nie wstydzi się więc ani jednej "nieudanej" stylizacji - raczej wspomina je z nostalgią i humorem. "Nie żałuję tego, ponieważ pamiętam, że czułam się w tamtych chwilach wspaniale. Dzisiaj w większym niż kiedyś stopniu lubię się bawić modą i eksperymentować ze strojami, które zakładam na czerwony dywan - raz mam ochotę na garnitur, kiedy indziej na seksowną sukienkę. A czasem maluję powiekę niebieskim cieniem i zakładam cekiny rodem z lat 60., by wyglądać jak kula dyskotekowa!" - dodaje.
Choć gwiazda przekonuje, że zwykle nie poświęca zbyt dużo czasu i uwagi na komponowanie stylizacji na tzw. wielkie wyjścia, kreacja, w której zaprezentowała się podczas tegorocznej gali rozdania nagród Emmy, była dla niej szczególnie ważna, a co za tym idzie, wymagała skrupulatnych przygotowań. "Po raz pierwszy zostałam nominowana do nagrody Emmy i chciałam poczuć się jak najlepsza wersja siebie. Spotkałam się z projektantem Brandonem Maxwellem dwa tygodnie przed galą. Uszył kilka wersji stroju, które mogłam dowolnie łączyć. Na ceremonię założyłam więc jedną wersję, a potem nieco inną na afterparty" - wyjaśnia Moore.
Podczas gali Emmy aktorka zachwyciła w spektakularnej różowej kreacji z odważną, odsłaniająca ramiona i dekolt górą oraz powłóczystym dołem z pokaźnych rozmiarów rozcięciem. "Chciałam czegoś uosabiającego iście amerykański blichtr i elegancję" - zdradziła wówczas w rozmowie z "Glamour". Inspiracją pamiętnej stylizacji był dla aktorki pełen seksapilu styl Cindy Crawford z lat 90.
W 2016 roku Mandy wróciła na ekrany w obsypanym nagrodami serialu "Tacy jesteśmy", w którym jej bohaterka ukazana jest na różnych etapach życia. Dla 35-letniej gwiazdy było to nie tylko aktorskie wyzwanie, ale też swego rodzaju oswajanie się ze starzeniem, które w branży filmowej bywa dla kobiet wyjątkowo trudne. "Granie postaci, która wyraźnie się starzeje, było niczym osobliwa podróż w czasie. Mój Boże, chciałabym mieć tyle szczęścia i wyglądać w przyszłości tak, jak Rebecca! Pomogła mi inaczej podejść do kwestii starzenia się, które jest przecież nieuchronne" - konkluduje Moore.