Magdalena Zawadzka: Z Baśką przez życie
Nie gwiazdorzy, traktuje siebie z dystansem, ma wspaniałe poczucie humoru. Dla widzów Magdalena Zawadzka jest niezapomnianą Baśką z "Pana Wołodyjowskiego" - filmu, w którym pokazała, że wyjątkowej urodzie towarzyszy prawdziwy talent.
Kiedy pierwszy raz pojawiła się na filmowym planie "Spotkania w Bajce", miała 17 lat i niemal wszystko ją zachwycało - kostiumolożka specjalnie dla niej zaprojektowała sukienkę i kupiła szpilki. Po raz pierwszy w życiu zrobiono jej profesjonalny makijaż. Poza tym mogła towarzyszyć takim aktorom jak Andrzej Łapicki i Gustaw Holoubek.
- Gdyby wtedy jakaś wróżka czy przeczucie powiedziało mi, że będzie on w przyszłości moim mężem, na pewno nie uwierzyłabym - wspomina aktorka w swojej najnowszej książce "Moje szczęśliwe wyspy".
Jednak wtedy nic na niebie i ziemi nie wskazywało, że kiedyś połączy ich miłość. Dlatego gdy pewnego dnia panowie Holoubek i Łapicki zaprosili ją na kawę, po prostu odmówiła. Była przy tym tak przejęta całą sytuacją, że... nie zauważyła szklanych drzwi i na oczach aktorów weszła w nie z takim impetem, że posypało się szkło. Na szczęście przyszłej aktorce nic się nie stało, poza tym, że Gustaw Holoubek dobrze ją zapamiętał...
Lata 60. dla młodziutkiej Magdaleny Zawadzkiej obfitowały w naprawdę wiele emocji. Na planie "Późnego popołudnia" poznała swojego pierwszego męża, operatora Wiesława Rutowicza i po ukończeniu drugiego roku studiów poślubiła go. Zagrała w popularnych wówczas komediach "Pieczone gołąbki" i "Mocne uderzenie", a także w jednym z odcinków kultowej "Wojny domowej", występowała też w spektaklach Teatru Telewizji.
Współpracowała z kabaretem "Dudek", a dzięki angażowi do kabaretu "Owca" mogła zobaczyć Kanadę i Stany Zjednoczone, dokąd wyjechała z zespołem na tournée. Przeżyła tam prawdziwy szok cywilizacyjny i przywiozła sobie m.in. "fantastycznie kolorowe ciuszki i czarne, lakierowane botki". Jak wspomina, dużo się wtedy działo w jej życiu, a brakowało tylko czasu, dlatego kradła go kosztem snu i wypoczynku. Jednak najważniejsze miało dopiero nadejść.
Reżysera Jerzego Hoffmana przedstawiać nikomu nie trzeba. Zawsze słynął z tego, że gdy przymierzał się do filmu, wiele rzeczy miał już poukładanych w głowie. Kiedy zabierał się do przeniesienia na ekran "Pana Wołodyjowskiego", o Magdalenie Zawadzkiej nawet nie myślał. Znał jej komediowo-kabaretowe wcielenia i jak mówi aktorka: - Uznał, że jestem ostatnia, która się do tej roli nadaje. Ale miał żonę, która miała inną wizję.
Pani Walentyna wzięła sprawę w swoje ręce. Poprosiła Magdalenę Zawadzką o zdjęcie stojące w jej domu nad kominkiem. Autorką fotografii była sama Zofia Nasierowska. A później, jak wspomina aktorka, reżyser widział to zdjęcie wiele razy, bo żona co chwilę wracała do tematu. Wszystko skończyło się zaproszeniem Magdaleny Zawadzkiej na zdjęcia próbne. Jednak po odegraniu jakichś dwóch scen, aktorka wracała do domu z przeświadczeniem, że nie ma tej roli. Kiedy o tym, że zagra Basię, poinformował ją sam Hoffman, aż zatkało ją z wrażenia.
Po chwili przyszedł czas na to, by się angażem nacieszyć, choć przygotowanie do roli w "Panu Wołodyjowskim" oznaczało m.in. wielogodzinne lekcje szermierki i jazdy konnej. Wysiłek się opłacił. Magdalena Zawadzka zagrała u boku Tadeusza Łomnickiego i pokazała, że ma niesamowitą energię. Jej Baśka była prawdziwa, nie papierowa. Widzowie najpierw zobaczyli przekorną, beztroską dziewczynę, by potem podziwiać dojrzałą kobietę. No i w Polsce zaczęła się moda na Baśkę! W salonach fryzjerskich panie strzygły się "na Hajduczka", młodzież wycinała jej zdjęcia z gazet, a mężczyźni marzyli o znalezieniu takiej żony.
Jej był przeznaczony jednak ten, którego poznała na planie "Spotkania w Bajce". Wspomina, że tak naprawdę przyjrzała mu się dopiero, gdy w warszawskim Teatrze Dramatycznym trwały próby do sztuki "Życie jest snem". Co ciekawe, kiedy zaproponowano jej rolę, nie zgodziła się, na co od dyrektora usłyszała: - Chyba zwariowałaś! Odmawiasz pracy w spektaklu, w którym główną rolę męską będzie grał Gustaw Holoubek? Zmieniła zdanie. Pamięta, jak kolega zwrócił jej uwagę na to, że gwiazdor, gdy tylko ona się pojawia, nie spuszcza z niej wzroku. Była zdziwiona, bo dotąd patrzyła na niego jak na wielkiego aktora, a nie fascynującego mężczyznę.
Tak zaczął się flirt. On doganiał ją na ulicy, pytając, w którą idzie stronę. Ona rozbrajająco odpowiadała: - W przeciwną niż pan. Z czasem zaiskrzyło między nimi i zaczęli marzyć o wspólnym życiu, jednak Gustaw Holoubek, nawet gdy uzyskał rozwód, powtarzał bez końca: - Musisz być absolutnie pewna swoich uczuć. Była. - Rozwiodłam się. Pod gmachem sądu czeka na mnie Gustaw, bierze za rękę i idziemy, już naprawdę razem, w nowe życie - pisała. Wzięli ślub w Zakopanem 3 września 1973 roku. Dla znajomych, wśród których wielu nie wierzyło w przyszłość tego związku, byli dowodem, że w miłości nie liczą się metryki. Gdyby to one były najważniejsze, dzieliłby ich wiek - ponad 20 lat różnicy. A nie dzieliło nic.
Pełnię szczęścia osiągnęli, gdy w 1978 roku urodził im się syn Jan, dzisiaj znany operator. - Jasiek jest najważniejszym dziełem naszego życia. Gdy patrzę na niego, czuję się szczęśliwa, bo widzę w nim tak wiele z Gustawa - podkreślała aktorka. Męża pożegnała 9 lat temu, ale jak pisze: "Uśmiech Gucieńka i odczucie, że jest ze mną, towarzyszą mi i pobudzają do życia".
Magdalena Zawadzka w tym roku obchodzi jubileusz 50-lecia pracy artystycznej.
Adam Piosik
Podczas pisania artykułu autor korzystał z książek Magdaleny Zawadzkiej, m.in. najnowszej pt. "Moje szczęśliwe wyspy" (Wydawnictwo Marginesy).