Reklama

Magdalena Berus: Zachwyciła w kinowym debiucie. Wciąż czeka na drugą szansę

Miała 17 lat, kiedy zadebiutowała w głośnym filmie "Bejbi Blues". Za tę rolę Magdalena Berus otrzymała nagrodę za najlepszy debiut aktorski na festiwalu w Gdyni. Wróżono jej w Polsce wielką karierę. Co stało się potem z obchodzącą 30. urodziny aktorką?

- Będąc aktorem, trzeba mieć w sobie gotowość do przekraczania granic. Przynajmniej ja mam w sobie taki apetyt, żeby te granice przekraczać i je w pewnym sensie wyznaczać na nowo. Czy to jest tylko domena młodych ludzi? Nie wiem - Magdalena Berus mówiła w rozmowie z Interią tuż po kinowym debiucie w 2013 roku. 

Magdalena Berus była odkryciem polskiego kina. W każdym z pierwszych trzech kinowych występów zagrała główną rolę. Kreacja w "Bejbi blues" przyniosła jej nagrodę za najlepszy aktorski debiut na Festiwalu Filmowym w Gdyni, z kolei role w "Nieulotnych" oraz "Szatan kazał tańczyć" zaowocowały tytułami najlepszej aktorki w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych na festiwalu Off Camera.

Reklama

Magdalena Berus: Aktorka z ogłoszenia

Magdalena Berus urodziła się w 1993 roku w Rudzie Śląskiej. Naukę w liceum łączyła z pracą modelki w różnych zakątkach świata. Po dwóch intensywnych latach w modelingu przyciągnęło ją aktorstwo. Swoją pierwszą główną rolę zagrała na początku 2011 w filmie Kasi Rosłaniec "Bejbi blues". Miała wtedy 17 lat i uczęszczała do drugiej klasy liceum.

"Jedna z dziewczyn, która przyszła na casting, od razu wywołała poruszenie. Była osobą, którą od razu się zauważa. Magda Berus tym różniła się od wszystkich innych dziewczyn, że miała w sobie energię: kiedy mówiła, błyszczały jej oczy, była nieprzewidywalna. Takiej osoby szukałam" - tak reżyserka "Baby blues" wspominała pierwsze spotkanie z Berus. Debiutantka wcieliła się w postać niedojrzałej 17-latki, która zostaje matką.

"Wszystko wyszło dość spontanicznie. Nie miałam żadnych zainteresowań związanych z aktorstwem, dopóki nie zobaczyłam reklamy castingu do 'Bejbi blues'. Pojechałam na casting, nauczyłam się scen i chociaż nie miałam pojęcia, jak to zagrać, spodobałam się. Myślę, że bardziej chodziło o moją osobowość czy naturalność, niż o grę" - opowiadała Berus w rozmowie z PAP.

"Kiedy odbywał się casting do filmu, byłam modelką. Miałam ambicję, żeby zrobić w związku z tym karierę, lecz gdy dostałam rolę, nie chciałam już więcej słyszeć o modelingu" - dodała.

Magdalena Berus: Naturalność i spontaniczność

Miesiąc po występie w "Bejbi blues" Berus była już na planie kolejnego filmu - "Nieulotne" Jacka Borcucha. - Jacek skontaktował się z Kasią Rosłaniec, rozmawiał z nią na mój temat, potem zobaczył urywki filmu. To nie było więcej niż kilkadziesiąt sekund materiału - tyle Kaśka mu pokazała, ale zdecydował się od razu. Nie rozmawiał ze mną, nie było żadnego spotkania, zero prób... Zadzwonił do mnie i powiedział, że chce ze mną pracować przy następnym projekcie - aktorka mówiła Interii.

"Nieulotne" opowiadało historię dwójki studentów z Polski, którzy poznają się i zakochują podczas wakacji w Hiszpanii. W filmie nie zabrakło scen erotycznych. - Nie ukrywam, że jest to rodzaj przełamania. Nie jest to łatwe, ale wydaje mi się, że w przypadku tego scenariusza warto było pójść z samą sobą na rodzaj kompromisu - mówiła Berus. - Duży nacisk położony był na naturalność, spontaniczność i świeżość. Musiałam mieć większe zaufanie do swego partnera - do Kuby. Było to dla mnie bardzo ważne, pozwoliło mi zapomnieć - na tyle na ile się da - o skrępowaniu - dodawała aktorka.

Szatan kazał tańczyć, a reżyserka - biegać bez ubrań

Po sukcesie "Bejbi blues" i "Nieulotne" Berus wyjechała do USA. - Jadę tam, bo chcę podszlifować język, no i ciągnie mnie, żeby spróbować czegoś innego - mówiła w 2013 roku w rozmowie z Interią. 

Na jej kolejną rolę - występ w serialu TVN "Druga szansa" czekaliśmy aż do 2016 roku. Zagrała też niewielką partię w serialu HBO "Pakt". Kinowym powrotem była jednak kolejna współpraca z Katarzyną Rosłaniec.

W filmie "Szatan kazał tańczyć" Berus wcieliła się w postać celebrytki Karoliny, która wiedzie nihilistyczny tryb życia, spędzając czas na podróżach po świecie, romansach i ostrych imprezach. Film reklamowany był hasłem "Sex, drugs & Instagram".

Mimo aktorskiego wyróżnienie dla Berus na festiwalu Off Camera, dzieło Rosłaniec nie miało jednak zbyt dobrej prasy. - Każąc biegać swoim aktorom nago, masturbować się i symulować coraz to głębsze stany zatracenia i pożądania, Rosłaniec wydaje się, że przekracza estetyczne granice, choć tak naprawdę przekracza co najwyżej granice desperacji, by przyciągnąć uwagę widza. Efekt? "Szatan kazał tańczyć" jest tworem nieznośnym, smutnym i zupełnie niepotrzebnym - pisał w recenzji dla Interii Adrian Luzar.

Magdalena Berus czeka na drugą szansę

Od tego czasu kariera Berus zaczęła pikować. Wystąpiła w niewielkiej roli w "7 uczuciach", dwóch odcinkach serialu "Ultraviolet", a potem w okrytym złą sławą "Zenku", filmie biograficznym przedstawiającym historię życia piosenkarza disco-polo Zenona Martyniuka. Ostatni raz na ekranie widzieliśmy ją w 2021 roku w jednym z epizodów "Planety singli. 8 historii".

W 2020 roku rozpoczęła studia na Wydziale Aktorskim Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie.

"Niedługo po zagraniu w 'Zenku' pojawiła się pandemia, jednak udało mi się zrobić kilka projektów. Okres pandemii to był powrót do domu i bardzo ważny dla mnie czas, potrzebna przerwa. Wtedy narodził się też genialny pomysł pójścia do szkoły teatralnej. Przez ostatni rok byłam skupiona tylko na studiach. W szkole nie ma pozwolenia, by grać na pierwszym roku. W wakacje miałam kilka doświadczeń na planie i z wielką chęcią wracam do pracy. Ponadto niedawno zaczęłam znowu tworzyć muzykę, ale nie wiążę z tym żadnych konkretnych planów. Wokalnie rozwijam się również w szkole" - wyznała w TVN Magdalena Berus. 

Aktorka dodała też, że jej obecnym marzeniem jest praca w teatrze i nieustanny twórczy rozwój.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Berus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy