Reklama

Maciej Stuhr: Kto był ojcem chrzestnym aktora? Wzruszające słowa na pogrzebie

Nie wszyscy wiedzą, że Maciej Stuhr jest chrześniakiem Jana Nowickiego. Podczas pogrzebu odtwórcy głównej roli w "Wielkim Szu" przyznał, że uważał zmarłego artystę wręcz za członka rodziny.

Nie wszyscy wiedzą, że Maciej Stuhr jest chrześniakiem Jana Nowickiego. Podczas pogrzebu odtwórcy głównej roli w "Wielkim Szu" przyznał, że uważał zmarłego artystę wręcz za członka rodziny.
Maciej Stuhr na pogrzebie Jana Nowickiego /Paweł Wodzyński /East News

"On był pewnego rodzaju wzorem w podejściu do niektórych wartości, które wyznaję, poczucia humoru, prowokacji, połączonej z mądrością, szacunkiem dla drugiego człowieka, ale czasami w niegrzeczny sposób" - mówił Maciej Stuhr. Przyznał, że czasami też bywa niegrzeczny, ale sądzi, iż w słusznej sprawie. "To on mnie tego nauczył" - skwitował Stuhr. 

"Ci, którzy go bliżej poznali, wiedzą, że był człowiekiem niezwykle magnetycznym, przyciągającym do siebie. Za maską cynika krył się niezwykle serdeczny, ciepły, ciekawy drugiego człowieka mężczyzna" - powiedział.

Reklama

"Odeszła legenda, wielki człowiek, wielki przyjaciel" - powiedział PAP przed wejściem do kościoła Andrzej Grabowski. Podkreślił, że o Nowickim nie da się powiedzieć w kilku słowach. "Można pisać o nim książki, tworzyć legendy, opowiadać całymi nocami, ale na pewno nie w paru zdaniach" - wskazał Grabowski.

Przemawiający w kościele aktor Marek Kondrat mówił, że Nowicki żył myślą o śmierci od wczesnej młodości. "Ze śmiercią się zmagał, kuglował, obchodził ją w kółko. Pieszczotliwie nazywał ją przemijaniem, aby nie brzmiała tak surowo i ostatecznie. W życiu boksował się z nią, wychodził na ring bez ochraniaczy. Jak wszyscy wiemy, nie stosował diety tybetańskiej, jego osobistym lekarzem był doktor Baczewski (markowa wódka - przyp. red.). Patrząc na nas, Janek powiedziałby — nie przesadzajcie z tą żałobą, bo pod tym uczuciem może kryć się pycha, że nas to w życiu nie spotka" - mówił Kondrat.

Aktor i senator Jerzy Fedorowicz powiedział PAP, że żegna swojego przyjaciela "od Krakowa, Starego Teatru, kwiaciarek, od Piwnicy pod Baranami, od piłkarzy Wisły, od Jakuba Błaszczykowskiego". "Przede wszystkim żegnam go od siebie, bo to bliski przyjaciel. Mój syn jest jego chrześniakiem. Oprócz tego, że był to fantastyczny artysta, to był to niezwykły człowiek. Zawsze robił to, na co miał ochotę — jak chciał grać, to grał, jak chciał pisać, to pisał. Kochał to miasto — Kowal" - wskazał Fedorowicz.

Przyznał, że cała ekipa Starego Teatru w Krakowie bardzo wiele zawdzięcza Nowickiemu. "On był naszym przywódcą. Napisałem kiedyś, że on był 'capo di tutti capi', bo on właściwie rządził całą grupą lat 70. i 80., gdy nasz Stary Teatr podróżował po całym świecie. Nazywali go w Anglii polski sir John Gielgud. Odszedł wielki człowiek, ale pamięć o nim zostanie na zawsze — nie tylko dzięki filmom i nagraniom, ale także dzięki książkom i poezji, którą napisał" — mówił senator Fedorowicz, który pojawił się w Kowalu z synem, mającym przy sobie klubowy szalik Wisły Kraków.

Jan Nowicki: Ostatnie pożegnanie

Jan Nowickiurodził się 5 listopada 1939 roku w kujawskim miasteczku Kowal koło Włocławka. Zmarł w wieku 83 lat. Był honorowym obywatelem Kowala — pierwszym po drugiej wojnie światowej.

"Jan Nowicki przed kilkoma laty zaprojektował rodzinny grobowiec i doprowadził do jego powstania. W grobowcu spoczęły szczątki krewnych, przodków aktora, m.in. matki, ojca i rodzeństwa, które zmarło w dzieciństwie" - powiedział burmistrz Kowala, Eugeniusz Gołembiewski.

Gołembiewski zaznaczył, że za życia Nowicki wyraził wolę, żeby uroczystości pogrzebowe w kościele odbyły się bez obecności fotoreporterów i operatorów kamer.

"Dla nas, mieszkańców Kowala kończy się pewna epoka, pewna era, gdyż odszedł od nas mieszkaniec niewątpliwie wybitny, który był marką, twarzą Kowala. Taki, który zawsze się do nas przyznawał, co nie jest często wśród ludzi osiągających sukces. Był to człowiek wielkich publicznych zasług. Nazywam go pierwszym ambasadorem naszego miasteczka" - powiedział o Nowickim Gołembiewski. Wspomniał, że Nowicki napisał słowa hymnu miasta, do których muzykę skomponował jego przyjaciel Jan Kanty Pawluśkiewicz. Hejnał Kowala skomponował inny przyjaciel Nowickiego — Zbigniew Preisner.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jan Nowicki | Maciej Stuhr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy