Ma dosyć ciepłych, komediowych ról. Choć raz chce zagrać "tego złego"
Po bezprecedensowym powrocie na ekran Ke Huy Quan marzy o pewnej roli i ma nadzieję wkrótce ją zagrać. Aktor opowiedział o swojej wizji podczas wywiadu z Empire. Zainspirowała go do tego ostatnia kreacja Hugh Granta.
Ke Huy Quan rozczula swoją otwartością, entuzjazmem, wdzięcznością i szczerością, którą nieczęsto można zauważyć wśród osób pracujących w branży filmowej.
Aktor docenia każdą możliwość rozwoju, cieszy się ze spotkań z innymi artystami i z chęcią się od nich uczy. W 2022 roku podbił serca widzów drugoplanową kreacją w wielokrotnie nagradzanym filmie "Wszystko wszędzie naraz". Jego występ został doceniony m.in. Złotym Globem i Oscarem, w co sam przez długi czas nie mógł uwierzyć.
Po wyjątkowym występie Hugh Granta w filmie "Heretyk" Ke Huy Quan zamarzył o roli czarnego charakteru, która byłaby czymś nowym i interesującym w jego karierze.
"Chciałbym zagrać złego faceta. Jak złoczyńca z Bonda. Albo coś w rodzaju tego, co robi Hugh Grant w 'Heretyku. [...] Chcę wyjść z mojej strefy komfortu i po prostu zagrać tego diabolicznego, naprawdę złego faceta. To byłaby świetna zabawa" - przyznał w rozmowie dla Empire.
Aktor przyznał, że chciałby oddzielić swój wizerunek od kina akcji, z którym związany jest od lat, zarówno poprzez występy przed kamerą, jak i tworzenie choreografii walk:
"Nie chcę być postrzegany jako gwiazda akcji. Mam nadzieję, że będę postrzegany jako aktor, który dobrze radzi sobie z akcją. Będę więc robił krok po kroku. Najlepsze w byciu aktorem jest to, że możesz grać różne postacie"
Po wielu latach nieudanych prób wybicia i szeregu ról drugoplanowych, Quan po raz pierwszy otrzymał propozycję odegrania głównego bohatera. Już niedługo zobaczymy go w filmie zatytułowanym "Love Hurts".
"Zawsze fantazjowałem o byciu numerem jeden na liście. [...] Nigdy nie myślałem, że pewnego dnia będę głównym aktorem w dużym filmie studyjnym. Niewiarygodne uczucie" - mówił w rozmowie z "People".
W "Love Hurts" Quan wcieli się w rolę pozornie łagodnego pośrednika w handlu nieruchomościami, który skrywa mroczny sekret. Reżyserią zajmuje się Jonathan Eusebio, dla którego będzie to debiut w tej roli. Wcześniej pracował jako choreograf walk m.in. przy serii o Johnie Wicku.
"Kiedy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz, byłem bardzo zdezorientowany. Chociaż uważałem, że to dobry tekst, uważałem, że został napisany dla kogoś innego. W rzeczywistości powiedziałem nawet: 'Powinniście zadzwonić do Jasona Stathama, a nie do mnie'" - opowiadał aktor.
Wybór jednak ostatecznie padł na niego, ponieważ twórcom zależy na przedstawieniu zupełnie nowego wizerunku gwiazdy akcji. Takiego typu postaci widzowie jeszcze nie widzieli:
"Chcieli kogoś, kto może mieć szeroki wachlarz. Kogoś, kto nie boi się być wrażliwy i jednocześnie nie wygląda na twardziela, dopóki sytuacja tego nie wymaga".
"Love Hurts" ukaże się w kinach 7 lutego 2025 roku.
Zobacz też: Upamiętnił zmarłą koleżankę z planu w dniu swoich urodzin. Wzruszające słowa