Ma dość komedii romantycznych
Matthew McConaughey ma dość tego, że reżyserzy zatrudniają go tylko do ról w komediach romantycznych. Pora na propozycje z wyższej półki?
Mimo że aktor zbiera ostatnio same dobre recenzje, uznał, że nadszedł czas, by spróbować swoich sił w innym gatunku filmowym i zapowiedział, że będzie odrzucał propozycje mniej ambitne.
Obecnie pracuje nad dwoma projektami, których na pewno nie można nazwać komediami romantycznymi.
"Rozpocząłem nowy rozdział w swojej karierze. Odmówiłem wielu reżyserom, którzy widzieli mnie znowu w roli słodkiego amanta. Myślę, że Hollywood w końcu zrozumiało, że ja naprawdę nie chcę brać udziału w takich produkcjach" - powiedział artysta.
W swoim najnowszym wcieleniu w filmie "Killer Joe" McConaughey jest płatnym mordercą zatrudniony przez dilera narkotyków (Emile Hirsch), by zabić jego matkę. Chce on w ten sposób zdobyć pieniądze, które dostanie z jej ubezpieczenia na życie. Killer Joe nie chce jednak od niego zapłaty. W zamian za wykonaną pracę żąda... siostry dilera Dottie (Juno Temple).
McConaughey przyznał, że scenariusz był ciężki do strawienia i dlatego na początku odrzucił propozycję zagrania tytułowej roli.
"Kiedy po raz pierwszy wszystko go przeczytałem, pomyślałem sobie, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Aż czułem obrzydzenie i poszedłem od razu pod prysznic - wyznał.
"Później wziąłem scenariusz jeszcze raz do ręki i nagle poczułem, że to jest właśnie to. To było to, czego szukałem. W końcu aktorstwo jest jak rodeo. Trzeba dać się ponieść" - ocenił.
Już niebawem, bo 13 lipca, na polskie ekrany wchodzi najnowszy film z udziałem aktora "Magic Mike", w którym wciela się on w... stiptizera.
Zobacz zwiastun produkcji Stevena Soderbergha:
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!