Luke Kirby jako Ted Bundy
Był jednym z najsłynniejszych seryjnych morderców w historii, a za sprawą dokonanych zbrodni i głośnego procesu stał się też mroczną ikoną popkultury. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat powstały o nim dwie produkcje - czteroodcinkowy serial dokumentalny Netfliksa oraz film "Podły, okrutny, zły", w którym główną rolę zagrał Zac Efron. Na sierpień tego roku szykowana jest premiera kolejnej produkcji o Tedzie Bundym. To "No Man of God", który w czerwcu będzie miał premierę na festiwalu filmowym Tribeca.
Kilka dni temu portal "Entertainment Weekly" udostępnił pierwsze zdjęcia z filmu "No Man of God" reżyserowanego przez Amber Sealey. W roli Teda Bundy’ego zobaczymy w nim Luke'a Kirby’ego ("Halloween: Powrót", "Wspaniała pani Maisel"). Partneruje mu Elijah Wood, który wcieli się w rolę agenta FBI Billa Hagmaiera. W pozostałych rolach w tym filmie wystąpili Robert Patrick ("Terminator 2: Dzień sądu"), Aleksa Palladino ("Zakazane imperium") oraz Christian Clemenson ("Lot 93").
Scenariusz "No Man of God" napisał C. Robert Cargill ("Sinister", "Doktor Strange") ukrywający się pod pseudonimem Kit Lessner. Portal "Deadline" informuje, że film "No Man of God" będzie miał premierę w amerykańskich kinach w sierpniu tego roku. Dwa miesiące wcześniej zostanie pokazany w trakcie Tribeca Film Festival, na którym odbędzie się jego międzynarodowa premiera.
"Bill Hagmaier to człowiek, któremu przypisuje się nakłonienie Teda Bundy'ego do przyznania się do winy tuż przed jego egzekucją. Choć jest bardzo religijnym, dobrym i honorowym człowiekiem, aby zbliżyć się do Bundy’'go, musiał się z nim na swój sposób zaprzyjaźnić. Zbliżyć do tego stopnia, by Bundy poczuł się na tyle bezpiecznie, aby się do wszystkiego przyznać. Co też uczynił" - powiedział Sealey w rozmowie z "Entertainment Weekly". Ted Bundy został skazany na śmierć i stracony na krześle elektrycznym. Przed śmiercią przyznał się do 30 zabójstw dokonanych w sześciu stanach.
Dla Luke'a Kirby'ego będzie to druga w ostatnim czasie rola postaci historycznej. Wcześniej w serialu "Wspaniała pani Maisel" wcielił się w rolę kontrowersyjnego komika Lenny'ego Bruce'a. "Rolą Bundy'ego byli zainteresowani naprawdę świetni aktorzy, ale nie mogłam wyrzucić z głowy Luke'a. Skontaktowałam się z jego agentem, ale Luke odrzucił tę propozycję. Nie poddawałam się jednak. Znałam kilku jego przyjaciół i zaczęłam go tropić. W końcu pogadaliśmy we dwóch, by się lepiej poznać. Polubiliśmy się i gdy się zaprzyjaźniliśmy, powiedziałam mu: 'Słuchaj. Wszystkie powody, dla których nie chcesz zagrać roli Bundy'ego są powodami, dla których właśnie chcę, żebyś go zagrał'. I on się wtedy zgodził" - wspomina Sealey.