Luke Evans nowym Jamesem Bondem?
Podczas gdy widzowie wciąż czekają na wielokrotnie przekładaną premierę najnowszej części bondowskiej sagi "Nie czas umierać", w sieci toczą się już dyskusje na temat tego, kto zastąpi w roli Agenta 007 żegnającego się z serią Daniela Craiga. Do najczęściej typowanych nazwisk należy gwiazdor "Hobbita" - Luke Evans.
"Na pewno skorzystałbym z takiej okazji. To fenomenalna seria i niesamowita rola" - skomentował te spekulacje aktor.
Pandemia pokrzyżowała plany wielu wytwórniom i spragnionym filmowych emocji widzom. Jedną z najbardziej wyczekiwanych produkcji, której premiera ze względu na trwający kryzys epidemiologiczny została już kilkukrotnie przełożona, jest nowa część serii opowiadającej o przygodach Jamesa Bonda.
Jak wynika z udostępnionych niedawno informacji, "Nie czas umierać" trafi na ekrany kin dopiero 8 października. W najnowszej, 25. już odsłonie bondowskiej sagi, Agent 007 po raz ostatni będzie miał twarz Daniela Craiga, który występem we wspomnianym filmie żegna się z tą kultową rolą.
Kto go zastąpi? To pytanie wciąż zadają sobie fani legendarnego szpiega, którzy jak na razie trzymani są przez twórców w niepewności.
Nie dziwi zatem, że od pewnego czasu mnożą się spekulacje na temat tego, kto zostanie nowym Jamesem Bondem. Wśród typowanych do roli aktorów znajdują się już takie nazwiska, jak Tom Hardy, James Norton, Cillian Murphy, Sam Heughan czy Tom Hiddleston.
Niedawno do tego grona dołączył gwiazdor głośnego serialu Netflixa "Bridgertonowie", czyli Rege-Jean Page. Od pewnego czasu spekuluje się, że godnym następcą Craiga mógłby być także Luke Evans, którego widzowie pamiętają z takich produkcji, jak "Piękna i Bestia", "High-Rise" czy trylogia "Hobbit". Skomentować te doniesienia postanowił teraz sam zainteresowany.
Evans nie ukrywa, że wcielenie się w Agenta Jej Królewskiej Mości byłoby dlań spełnieniem aktorskich marzeń.
"Na pewno skorzystałbym z takiej okazji. To fenomenalna seria i niesamowita rola. Mam poczucie, że występując w tak wielu filmach nabyłem potrzebne doświadczenie. Jeśli taka szansa się pojawi, wykorzystam ją - podobnie, jak większość aktorów, którzy znaleźliby się w takim położeniu" - zdradził w rozmowie z "The Mirror".
I podkreślił, że choć przyjąłby tę rolę bez wahania, perspektywa zostania następcą uwielbianego przez widzów Craiga napawa go niepokojem. "Muszę jednak przyznać, że zastąpienie Daniela Craiga byłoby trudnym i bardzo onieśmielającym zadaniem" - skwitował Evans.