Reklama

Łukasz Żal o "Może pora z tym skończyć"

Od piątku, 4 września, na serwisie Netflix można oglądać najnowszy film Charliego Kaufmana, scenarzysty takich filmów jak m.in. "Zakochany bez pamięci", "Być jak John Malkovich" czy "Adaptacja". Autorem zdjęć do "Może pora z tym skończyć" jest polski operator Łukasz Żal, dwukrotnie nominowany do Oscara - za zdjęcia do filmów "Ida" i "Zimna wojna". W wywiadzie dla "Variety" Polak opowiedział o tym, jak wyglądała praca nad projektem Kaufmana.

Od piątku, 4 września, na serwisie Netflix można oglądać najnowszy film Charliego Kaufmana, scenarzysty takich filmów jak m.in. "Zakochany bez pamięci", "Być jak John Malkovich" czy "Adaptacja". Autorem zdjęć do "Może pora z tym skończyć" jest polski operator Łukasz Żal, dwukrotnie nominowany do Oscara - za zdjęcia do filmów "Ida" i "Zimna wojna". W wywiadzie dla "Variety" Polak opowiedział o tym, jak wyglądała praca nad projektem Kaufmana.
Łukasz Żal zrobi karierę w Hollywood? /Tibrina Hobson /Getty Images

Ważną rolę w filmie Kaufmana pełnią wspomnienia. Główny bohater, Jake (Jesse Plemons), wyrusza w podróż do domu rodzinnego w towarzystwie swojej dziewczyny (Jessie Buckley). Ma zamiar przedstawić ją swoim rodzicom (Toni Collette, David Thewlis). Podróż okazuje się wędrówką w czasie oraz paradą wspomnień. I to właśnie sposób pokazania tych wspomnień był tematem rozmów, jakie polski operator odbył z reżyserem filmu oraz autorką scenografii Molly Hughes przed przystąpieniem do zdjęć.

"Niektóre wspomnienia są wyblakłe, inne kolorowe. Dlatego oświetlenie, filtry i kolory grały w filmie ważną rolę. Szczęśliwe wspomnienia są mocniej doświetlone, bo gdy wspomina się coś miłego, myśli się o sobie w jak najlepszym świetle. Jeśli zaś chodzi o bardziej mroczne wspomnienia, zastosowane zostały filtry odzwierciedlające emocje. Obraz był zanieczyszczony emocją" - tłumaczy Żal.

Reklama

Innym wyzwaniem dotyczącym zdjęć był śnieg. Bohaterowie rozpoczynają swoją podróż wraz z pierwszymi opadami, a kończy się ona w prawdziwej śnieżycy. W połowie marca 2019 roku, bo wtedy rozpoczęły się zdjęcia do "Może pora z tym skończyć", nakręcenie tych scen nastręczało problemów. Żal przekonał Kaufmana, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest kręcenie zdjęć na planie filmowym, a nie w plenerach. Dzięki wybudowaniu tymczasowych dekoracji, ekipa filmowa przestała być zależna od warunków atmosferycznych. Plenery, które przemierza samochód bohaterów, były wyświetlane w tle na LED-owych ekranach, a druga ekipa wyjechała do Tug Hill, by nakręcić ujęcia śniegu mogące przydać się w procesie postprodukcji. Pomogło też użycie różnych rodzajów kamer.

Po przybyciu do domu rodzinnego Jake'a, Żal oświetlił wnętrza zimnymi kolorami, by sprawiały wrażenie opustoszałych. Pomieszczenia rozświetlają się, gdy Jake spotyka swoich rodziców. "Kaufman chciał, żeby dom wyglądał jak z obrazu. Takie domy na farmie często wypełnione są wspomnieniami i rodzinnymi pamiątkami, dlatego Kaufman chciał, żeby dodać tego typu warstwy. Aby uzyskać bardziej delikatny wygląd, wnętrza oświetlone zostały świecami. Nawet tapety sprawiały wrażenie znikających w tle, podobnie jak wspomnienia" - tłumaczy Żal.

"Finalnie widz może próbować odróżnić rzeczywistość, wyobraźnię i wspomnienia. Jednak zmiany oświetlenia, filtrów i scenografii są bardzo subtelne" - kończy polski operator.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Łukasz Żal | Może pora z tym skończyć (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy