Reklama

Lucyna Winnicka i Teresa Szmigielówna: Wojna gwiazd

Reżyser Jerzy Kawalerowicz ogląda ze współpracownikami pierwszą wersję filmu "Pociąg". Grają gwiazdy: Zbigniew Cybulski, Leon Niemczyk oraz Teresa Szmigielówna i Lucyna Winnicka - prywatnie żona reżysera. Winnicka śledzi nakręcone materiały i... jest bardzo niezadowolona. Powód? Za dużo Szmigielówny na ekranie! Tak to zapamiętał Paweł Komorowski, drugi reżyser.

Reżyser Jerzy Kawalerowicz ogląda ze współpracownikami pierwszą wersję filmu "Pociąg". Grają gwiazdy: Zbigniew Cybulski, Leon Niemczyk oraz Teresa Szmigielówna i Lucyna Winnicka - prywatnie żona reżysera. Winnicka śledzi nakręcone materiały i... jest bardzo niezadowolona. Powód? Za dużo Szmigielówny na ekranie! Tak to zapamiętał Paweł Komorowski, drugi reżyser.
Lucyna Winnicka (L) i Teresa Szmigielówna (P) w filmie "Pociąg" /Everett Collection /East News

Na planie Winnicka dała z siebie wszystko. A oprócz tego prosiła operatora Jana Laskowskiego, żeby oświetlał ją z góry i korygował mankamenty urody. Świadomie rywalizowała ze Szmigielówną, która takich wymagań nie stawiała. Jednak to ta druga była wówczas, w 1959 r., lepszą aktorką. Sceny z Winnicką miały wiele dubli, a ze Szmigielówną praca szła gładko. W efekcie na ekranie to ona przykuwa uwagę, jest zbyt widoczna, zbyt znacząca. Winnicka też to widzi. Jest wściekła i umie to okazać. Efekt jest druzgocący dla rywalki.

Reklama

Kawalerowicz zachowuje się jak wielu mężczyzn w podobnej sytuacji. Dla świętego spokoju robi to, czego chce żona: przemontowuje film. Po latach Szmigielówna powie: "Pierwotnie moja rola miała być najważniejszą rolą kobiecą, ale w trakcie realizacji doszło do modyfikacji i na pierwszy plan wysunęła się postać grana przez Lucynę Winnicką. Przy realizacji 'Pociągu' co innego czytałam w scenariuszu, co innego kręciłam, a na premierze okazało się, że zrobiłam coś zupełnie innego".

Została pokonana, i to nie pierwszy raz. Wcześniej zaproponowano jej główną rolę w filmie "Pod gwiazdą frygijską", ale Kawalerowicz, już wtedy mąż Winnickiej, w ostatniej chwili zmienił zdanie. Dlaczego? Postanowił obsadzić w filmie żonę. Zapewne po jej ostrej interwencji. W 1963 r. aktorki spotkały się na planie "Pamiętnika pani Hanki". Tytułową rolę grała Lucyna Winnicka, a jej przyjaciółkę Teresa Szmigielówna. Jej bohaterka prawi Hance złośliwości ("zamordowałabym krawcową, gdyby mi coś takiego uszyła"). Plotkują o mężach, zdradach i kochankach. Obie aktorki sprawiają wrażenie, jakby bawiły się tekstem Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Co czują naprawdę? Nie wiadomo.

Trudno już mówić o rywalizacji na planie, bo jest pewne, że wygrała ją Lucyna Winnicka. Doceniona za "Pociąg", m.in. na festiwalu w Wenecji, zagrała potem kilka ważnych ról, a dzięki tytułowej roli w "Matce Joannie od Aniołów" przeszła do historii światowej kinematografii. Szmigielówna była głównie aktorką drugiego planu, chociaż nikt nigdy nie odmawiał jej talentu. "Śliczna kobieta i dobry człowiek. Była bardzo szlachetna, bez intryg, awantur, o pięknym spojrzeniu, ale ja nie umiem sobie przypomnieć jej ról w tej chwili" - mówił po latach ksiądz-aktor Kazimierz Orzechowski, jej kolega z PWST.

Rywalki łączyło kilka podobieństw. Aktorkami zostały wbrew woli bliskich. Winnicka pod wpływem ojca, znanego adwokata, skończyła prawo, lecz po dyplomie zorientowała się, że nie chce całe życie występować w todze. Ciągnęło ją na scenę. Ojciec Szmigielówny, przedwojenny policjant, namawiał ją, żeby dała sobie spokój ze sztuką. Chciał widzieć córkę w lekarskim kitlu, toteż posłusznie poszła do liceum medycznego w rodzinnym Turku i przez kilka lat, lojalnie, nie wystąpiła nawet w żadnym szkolnym przedstawieniu. Dopiero na studniówce powiedziała jeden wiersz... To był przełom. Dawne marzenia wróciły z nową siłą...

Aktorkom nie udały się małżeństwa. Związku Winnickiej i Kawalerowicza nie uratowało to, że doczekali się dwojga dzieci. Wychowywała je sama. Mąż zadbał o jej karierę, ale w niej ciągle tlił się jakiś niepokój. W końcu w połowie lat 70. porzuciła aktorstwo. "Szłam po niewłaściwych torach. Czułam, że nie rosnę, ale schnę" - tłumaczyła po latach. Pragnęła podróżować, pisać i tym dwóm pasjom się poświęciła. Daleki Wschód zafascynował ją tak, że w Warszawie założyła Akademię Życia, ośrodek dalekowschodniej filozofii i medycyny niekonwencjonalnej. Propagowała je na różne sposoby. W wielu gazetach ukazywały się jej reportaże.

Napisała dwie książki: "Podróż dookoła świętej krowy" - o wyprawie śladami uzdrowicieli przez Indie, Filipiny i Japonię (1987 r.) oraz "W poczekalni nieba" (1999 r.) - rozmowy ze sławnymi ludźmi o życiu i śmierci. Miała też temperament społecznicy i potrafiła wykorzystać swoje prawnicze wykształcenie. W 1998 r. zakładała Transparency International Polska, organizację pozarządową stworzoną do walki z korupcją i nadużyciami w życiu publicznym. Lubiana i syta sukcesów, nie żałowała rozstania z aktorstwem.

Teresa Szmigielówna natomiast nie porzuciła zawodu. Tylko szczęścia jej zabrakło, bo filmowcy ją cenili. Andrzej Wajda chciał jej powierzyć rolę w "Kanale", ale mu odmówiła - była w ciąży i bała się, że kanałowe sceny zaszkodzą dziecku. Andrzej Munk dał jej dużą rolę zakonnicy w "Eroice", ale... w montażu sceny z emanującą erotyzmem siostrzyczką zostały wycięte. Koniecznie chciał z nią nakręcić inny film, pisał nawet już scenariusz. Niestety, tragicznie zginął. Kiedy już gdzieś zagrała, recenzenci pomijali jej nazwisko. Mówiono, że pechowo trafiają się jej duże role w małych filmach i małe w dużych.

Przy tym nie potrafiła rozmawiać o pieniądzach i zarabiała znacznie mniej niż koleżanki. Kiedyś wyznała, że zawsze dawała się nabrać producentom i zgadzała się na niższe stawki. Śmiała się, że za rolę w "Pociągu" dostała sto złotych, podczas gdy Lucyna Winnicka wynegocjowała honorarium o dwieście złotych wyższe. Wszystko dlatego, że Szmigielównie do głowy nawet nie przyszło, żeby się targować.

Prywatnie też nie było lepiej. Straciła głowę dla człowieka spoza branży: jej mężem został świetny polski szermierz, Jerzy Pawłowski. Czuła i opiekuńcza, drżała o niego, gdy zdobywał tytuły mistrza świata i medale na olimpiadzie. Martwiła się, co będzie robił po zakończeniu kariery. Niepotrzebnie, bo ich małżeństwo szybko się rozpadło. Potem żyła skromnie, a czasem nawet biednie, głównie dla syna. Przeżyła szok, gdy były mąż został aresztowany, oskarżony o szpiegostwo i skazany na 25 lat więzienia! Kiedy ich syn w stanie wojennym trafił do wojska, bała się, że zostanie tam potraktowany jak syn zdrajcy. Trudno jej było pracować.

Pod koniec lat 80. zerwała z filmem. Dopiero w 2000 r. przyszła na casting do serialu "Plebania"... Grała potem we "Wszystkich świętych", "Jeszcze nie wieczór" i "Moim rowerze". Obie dawne rywalki zmarły w 2013 r. Lucyna Winnicka w styczniu, Teresa Szmigielówna we wrześniu.

Dorota Filipkowska

Życie na Gorąco Retro
Dowiedz się więcej na temat: Lucyna Winnicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy