Reklama

Lucyna Winnicka: Ciekawa ludzi i świata

Skromna, życzliwa, pogodna – tak wspominana jest do dziś Lucyna Winnicka, jedna z największych gwiazd polskiego kina lat 60. i 70. Choć kuszono ją sławą, zrezygnowała z kariery i związanych z nią przywilejów, by zacząć nowy rozdział w życiu.

Skromna, życzliwa, pogodna – tak wspominana jest do dziś Lucyna Winnicka, jedna z największych gwiazd polskiego kina lat 60. i 70. Choć kuszono ją sławą, zrezygnowała z kariery i związanych z nią przywilejów, by zacząć nowy rozdział w życiu.
Z Leonem Niemczykiem w scenie z filmu "Pociąg" /East News/POLFILM

Mówiono o niej, że jest pierwszą polską aktorką nowoczesną, naprawdę świadomą obecności kamery. Operatorzy uwielbiali z nią pracować, często filmując ją w zbliżeniach. Ona sama dobrze o tym wiedziała, ponieważ, jak mówiła, kamerę traktowała "jak partnera, kogoś bliskiego, kto patrzy bardzo intymnie". Los sprawił, że właśnie filmowy plan związał ją z mężczyzną, dla którego była nie tylko żoną, ale również muzą.

Takich duetów w kinie wcale nie ma wiele. Może dlatego Lucyna Winnicka i Jerzy Kawalerowicz wzbudzali zainteresowanie prasy w czasach, gdy nie było jeszcze paparazzich. Wszystko zaczęło się od filmu "Pod gwiazdą frygijską" (1954), kontynuacji "Celulozy" - wyreżyserowanej przez Kawalerowicza. W poszukiwaniach odpowiedniej aktorki pomagał mu Czesław Petelski, który pomyślał o tym, by "rozejrzeć się" wśród studentek PWST w Warszawie.

Reklama

Dla Winnickiej były to już drugie studia, ponieważ w 1950 roku ukończyła wydział prawa na Uniwersytecie Warszawskim. - Kawalerowicza poznałam w 1953 roku. Zostałam wraz z dwiema koleżankami zaproszona na zdjęcia próbne do roli Madzi. Zwróciłam na Jerzego uwagę, miał w sobie siłę, (...) z daleka można było wyczuć dużą indywidualność - wspominała aktorka. Co ciekawe, na początku kręcił nosem, mówiąc, że na zdjęciach wygląda ona jak... "rozdeptany mops".

Później oboje z tego żartowali, bo sprawy szybko przybrały inny obrót. Żonaty Kawalerowicz zakochał się w 6 lat młodszej 26-letniej Lucynie tak bardzo, że rozwiódł się z żoną, aby ją poślubić. A wcześniej pokonywał pociągiem trasę do Szczecina, by spotkać się z ukochaną, która grała tam w teatrze. Owocem tych "podróży" był nie tylko ich związek, ale też niezwykły film, który zarówno dla niego, jak i dla niej, stał się przełomowym momentem w życiu.

Mowa o "Pociągu", w którym Lucyna Winnicka wystąpiła z Leonem Niemczykiem i Zbigniewem Cybulskim. Aktorka zagrała zdumiewająco dojrzale, nadając swojej bohaterce aurę tajemniczości. Kawalerowicz był z niej dumny i podkreślał, że sukces Winnicka zawdzięcza sobie. - Postać Marty od początku do końca była kreacją Lucyny - mówił reżyser. Z kolei ona twierdziła, że właśnie na planie "Pociągu" naprawdę zrozumiała, co to jest film. Jej rolę doceniono za granicą, została wyróżniona na festiwalu w Wenecji, jednak świat miał ją naprawdę poznać dwa lata później. I zachwycić się jej urodą oraz wyjątkowym talentem.

Festiwal w Cannes był sceną niejednego skandalu, ale w 1961 roku mówiono głównie o "Matce Joannie od Aniołów", zjawiskowym filmie na motywach opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza z genialną aktorką, która szaleństwo zagrała tak, że widzowie mieli dreszcze. A kadr, kiedy kamera niemal pogrąża się w oczach wcielającej się w tytułową zakonnicę Lucyny Winnickiej, zachwycił wielu fanów kina. Ale film też szokował. Protestował Episkopat Polski, również dyplomacja Watykanu wyrażała swój sprzeciw. Do dziś mówi się, że ten skandal spowodował, iż dzieło Jerzego Kawalerowicza otrzymało Grand Prix, a nie Złotą Palmę.

Dla polskiej gwiazdy jednak sława nie miała wielkiego znaczenia, mimo że swoją kreacją nieco uciszyła tych, którzy mówili o niej: "Winnicka? A, to ta żona reżysera". Dla aktorki, która przyznawała, że przez długie lata miała kompleks "żony obsadzanej, bo jest żoną", bardziej liczyło się macierzyństwo. Miesiąc po premierze "Matki Joanny..." urodziła córkę Agatę. Winnicka nadal pojawiała się na ekranie, można było ją podziwiać m.in. w "Pamiętniku pani Hanki", "Godzinie pąsowej róży" czy "Na wylot".

Początek lat 70. to czas narodzin syna, Piotra, ale niestety też rozczarowanie związane z romansem Jerzego Kawalerowicza z włoską aktorką Lisą Gastoni. Reżyser odbił ją producentowi filmu "Maddalena", który zaangażował go do tej produkcji. Zdradzony mężczyzna poskarżył się polskiemu ministrowi kultury, który nakłonił Winnicką, by przywiozła męża do Polski i zakończyła sprawę. Od tego czasu związek aktorki i reżysera tracił na sile, by zakończyć się rozwodem. - To było piękne uczucie, które przerodziło się w przyjaźń - mówiła po latach.

Wcześniej aktorka rozstała się z filmem. Zrezygnowała ze sławy i wielkich pieniędzy, jakie można było zarobić w zagranicznych produkcjach. Dlaczego? - Bałam się, że w którymś momencie mogę odczuć wewnętrzną pustkę i postanowiłam zmienić swoje życie - mówiła po latach. Założyła Akademię Życia. Popularyzowała w niej medycynę niekonwencjonalną. Do czasu, gdy pozwalało jej na to zdrowie, pasjonowały ją podróże. Pisała o nich w prasie, wydała też popularne książki "Podróż dookoła świętej krowy" (1987) i "W poczekalni nieba"(1999). - Pisanie było jednak rzeczą wtórną. Najważniejszą była ciekawość świata i ludzi - mówiła.

Lucyna Winnicka zmarła 22 stycznia 2013 roku w wieku 84 lat w Palmirach. Spoczywa na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.

Adam Piosik

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Lucyna Winnicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy