Lubaszenko i Linda zlekceważyli Salmę Hayek
W 1997 roku na festiwalu w Karlowych Warach Bogusław Linda i Olaf Lubaszenko promowali film "Zabić Sekala". Gdy siedzieli przy hotelowym barku, pijąc becherovkę, zagadnęła do nich Salma Hayek. Polacy nie rozpoznali hollywoodzkiej gwiazdy i zlekceważyli ją.
"(...) podszedł do nas Jiri Bartoska, czyli prezydent festiwalu, w towarzystwie niewysokiej pani: 'No, chłopcy, dobrze, tu przedstawiam wam naszą koleżankę'"- wspomina w swojej autobiografii "Chłopaki niech płaczą" Olaf Lubaszenko.
"Koleżanka przywitała się z nami niezwykle miło, my z nią już mam wrażenie mniej, bo pochłonięci byliśmy ważną rozmową. 'Hey, how are you?' - rzuciłem i natychmiast wróciliśmy z Bogusławem do omawiania niezwykle istotnych spraw. Ona tak jeszcze stała z minutę czy dwie, próbując do nas zagadać. Odpowiadaliśmy 'Yes, yes, okej'. W końcu jednak odeszła. 'See you later, bye' i tyle było naszego miłosnego spotkania. Pomachaliśmy jeszcze na pożegnanie i kolejny raz wróciliśmy do naszej rozmowy" - kontynuuje historię Lubaszenko.
Co działo się dalej? "Po chwili przychodzi Bartoska i pyta: 'A gdzie ona jest?' 'A kto?' - dziwimy się. 'No, Salma Hayek'. 'Co? To była Salma Hayek?' - dziwimy się jeszcze bardziej. 'Ja wam przyprowadzam Salmę Hayek, a wy nawet z nią nie pogadaliście'. 'Ale myśmy nie wiedzieli, nie usłyszeliśmy jej nazwiska!'" - relacjonuje aktor.
Lubaszenko kończy anegdotę stwierdzeniem, że Hayek z pewnością nie pamięta tego wydarzenia. Chyba że był to dla niej ten jedyny raz, gdy ktoś nie zwrócił na nią uwagi.