Reklama

"Lady Bird": Wchodzenie w dorosłość

"Lady Bird" to film, który opowiada o wkraczaniu w dorosłość w wyjątkowy sposób. Z powodu pandemii koronawirusa kina są wciąż zamknięte, a to jedna z tych produkcji, do których warto wracać. Debiut reżyserski Grety Gerwig można oglądać na platformach streamingowych.

"Lady Bird" to film, który opowiada o wkraczaniu w dorosłość w wyjątkowy sposób. Z powodu pandemii koronawirusa kina są wciąż zamknięte, a to jedna z tych produkcji, do których warto wracać. Debiut reżyserski Grety Gerwig można oglądać na platformach streamingowych.
Saoirse Ronan w filmie "Lady Bird" /materiały prasowe

"Lady Bird" to film o wchodzeniu w dorosłość, jakiego dawno w kinie nie było. "Kiedy masz 16 lat, czujesz, że życie toczy się gdzieś indziej, na pewno nie tu, gdzie jesteś" - mówi reżyserka. Główna bohaterka dobrze to wie.

Christine ma 16 lat, nienawidzi swojego imienia (stąd pseudonim "Lady Bird"), miasta, w którym mieszka (a jest to Sacramento w Kalifornii) i jak tylko może sprzeciwia się matce. Po drodze jest jeszcze pierwsza miłość, odkrywanie swej seksualności i walka o prawo do bycia tym, kim się chce i kim się czuje, bez udawania. To nie jest jednak zwykły film o nastoletnim buncie, tylko szczera i nie pozbawiona humoru opowieść o dorastaniu i zgodzie na to, aby ktoś bliski mógł być sobą, nawet jeśli rani innych.

Reklama

Oczywiście, tego typu elementy już wiele razy widzieliśmy na ekranie, ale Grecie Gerwig udało się tak pokazać różne sceny z życia bohaterki filmu, że całość sprawia wrażenie powiewu świeżości w nurcie kina o dorastaniu. Dlaczego? Reżyserka w "Lady Bird" umieszcza ograne motywy w nieoczywistych kontekstach, dorzucając do tego sporą dawkę humoru (nawet czarnego) i garść gorzkich refleksji.

Siłą filmu z pewnością są aktorzy: nastolatkę brawurowo zagrała Saoirse Ronan ("Małe kobietki", "Nostalgia anioła", "Grand Budapest Hotel"), jej chłopaka - Timothée Chalamet ("Tamte dni, tamte noce", "W deszczowy dzień w Nowym Jorku", "Małe kobietki"), a matkę - Laurie Metcalf ("Roseanne", "Krzyk 2", "Teoria wielkiego podrywu"), która za swą rolę otrzymała nominację do Oscara.

Obraz spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem, zarówno wśród krytyków, jak i widzów, a dla samej autorki był sprawdzianem jej reżyserskich umiejętności. Dotąd znana ze współpracy z Noah Baumbachem (razem napisali scenariusz do filmu "Frances Ha"), Greta Gerwid świetnie poradziła sobie na fotelu reżysera. Pełen życia i humoru portret dorastającej dziewczyny, natychmiast został okrzyknięty klasykiem wśród filmowych historii o dojrzewaniu. Dzięki "Lady Bird" Gerwig została uznana za jeden z najbardziej "świeżych" i oryginalnych głosów w amerykańskim kinie.

Aktorka i reżyserka nie ukrywała, że scenariusz filmu bazuje na jej osobistych doświadczeniach. I właśnie ten wątek autobiograficzny nadał jej filmowi intymnego charakteru. Okazało się, że Gerwig bardzo dobrze czuje, z czym borykają się młodzi ludzie, wchodzący w dorosłość. Trzeba żyć w zgodzie z samym sobą w stale zmieniającym się świecie? To nie jest jednak takie proste i dlatego rozterki głównej bohaterki okazały się bliskie innym ludziom. Widzowie uwierzyli w tę historię, bo mogli się z nią utożsamić.

"Lady Bird" to była dla mnie największa niespodzianka 2018 roku. Debiut reżyserski aktorki Grety Gerwig jako jedyny pojawił się wówczas na wszystkich ważnych listach najlepszych filmów roku. Otrzymał również pięć nominacji do Oscara.

Greta Gerwig dorastała w Sacramento, a karierę rozpoczęła od nauki pisania scenariuszy. Potem zagrała kilkanaście ról, m.in. w takich filmach, jak "Frances Ha", "Mistress America", "Jackie", "Zakochani w Rzymie" oraz "Kobiety i XX wiek". W roli reżyserki i scenarzystki zadebiutowała filmem "Lady Bird" w 2017 roku. Jej ostatnia produkcja to adaptacja słynnej XIX-wiecznej powieści autorstwa Louise May Alcott, pionierki literatury kobiecej, "Małe kobietki". Film otrzymał w 2020 roku Oscara w kategorii najlepsze kostiumy.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lady Bird | Greta Gerwig
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama