Kultowy film przyniósł jej wielką sławę. Chciała rzucić aktorstwo
Tytułowa kreacja Amelii Poulain w niezwykłej komedii romantycznej Jean-Pierre'a Jeuneta z 2001 roku uczyniła z młodej francuskiej aktorki gwiazdę pierwszego formatu. Po premierze filmu Audrey Tautou pokochał cały świat. A ona chciała... zrezygnować z aktorstwa.
"Amelia" była niewątpliwie jedną z najciekawszych filmowych premier początku XXI wieku. Pełna humoru produkcja łącząca w sobie elementy komedii romantycznej i dramatu, w której groteska przeplata się z surrealizmem i bajkowością, oczarowała publiczność i krytyków z całego świata. W samej Francji w pierwszych tygodniach wyświetlania tytuł obejrzało ponad 7 mln widzów.
"Genialny, wzruszający film. W każdym ujęciu dostrzec można szaleństwo wyobraźni i poezję. Zapamiętacie go na zawsze" - chwalił obraz w swojej recenzji dziennik "Le Journal de Dimanche". "Amelia" zdobyła pięć nominacji do Oscara, dwie nagrody BAFTA, statuetkę Critic’s Choice, cztery Cezary oraz cztery Europejskie Nagrody Filmowe.
Wcielająca się w główną bohaterkę Audrey Tautou z miejsca została okrzyknięta objawieniem francuskiego kina. To właśnie rola czarującej, nieśmiałej marzycielki uczyniła z niej międzynarodową gwiazdę, której zaczęto wróżyć spektakularną karierę w Hollywood.
Okazuje się tymczasem, że zdobyta nagle sława była dlań wyjątkowo przytłaczająca. W rozmowie z magazynem "People" twórca filmu Jean-Pierre Jeunet ujawnił, że Tautou rozważała nawet porzucenie aktorstwa. Choć sam reżyser był "zachwycony" globalnym sukcesem swojego dzieła, w przypadku Audrey było dokładnie na odwrót.
"Nienawidziła rozpoznawalności. Była w totalnej depresji. Powiedziała mi, że chce zmienić pracę, bo nie znosi, gdy ludzie zaczepiają ją na ulicy i robią jej zdjęcia bez pozwolenia. 'Zatrudnij się więc jako kasjerka w supermarkecie. Życie jest trudne dla wszystkich. Postaraj się, a sobie poradzisz' - odparłem. Wtedy przyznała, że wie, jakie ma szczęście i że nie powinna narzekać" - wyznał filmowiec.
Jeunet zdradził również, że aktorka prywatnie nie przypomina swojej nieśmiałej bohaterki. "Ona ma bardzo silny charakter. Pamiętam, jak na pokazie filmu spotkaliśmy się z prezydentem Jacques’em Chiracem. Audrey przyszła nieco spóźniona, a Jacques Chirac powiedział jej: 'Och, sądziłem, że nie powinno cię tu być'. Wtedy wyparowała: 'Powinien pan sprawdzić wiarygodność swoich źródeł'" - wyjawił reżyser.
Jeunet podkreślił, że jest pełen podziwu dla aktorskich umiejętności Tautou. "Ona potrafi zagrać dosłownie wszystko. Jest niezwykle wiarygodna w każdej roli. Ma przy tym doskonałą technikę. Dla mnie jest absolutnie idealną aktorką" - zachwyca się gwiazdą twórca "Miasta zaginionych dzieci".
Po sukcesie "Amelii" Tautou zaczęła otrzymywać w rodzimej Francji coraz więcej zawodowych propozycji. Występowała głównie w komediach romantycznych, takich jak "Delikatność", "Dziewczyna z lilią" czy "Mój problem to ty". Wbrew prognozom nie zrobiła ona jednak oszałamiającej kariery w Fabryce Snów. Najbardziej znanymi pozycjami w jej aktorskim portfolio pozostają "Kod da Vinci" i filmowa biografia Coco Chanel. Ostatnim projektem gwiazdy był chłodno oceniony przez krytyków komediodramat "The Jesus Rolls" z 2019 roku.
Audrey Tautou nie chciała iść w ślady Marion Cotillard, laureatki Oscara za rolę w filmie "Niczego nie żałuję - Edith Piaf", która robi teraz karierę w Hollywood. "Jeśli chce się zbudować karierę w Hollywood, trzeba się tam przeprowadzić, a dla Francuza... Byłabym z dala od rodziny i przyjaciół. Kino to moja pasja. Podziwiam amerykańskich reżyserów i kocham filmy amerykańskie, lecz moje życie i prywatność jest również czymś bardzo ważnym, a moja ambicja nie jest na tyle duża, aby z niego zrezygnować" - mówiła aktorka. Tautou porównała Hollywood do ekskluzywnego sklepu, w którym produktami są gwiazdy filmowe. "W Hollywood bardzo ważny jest marketing, biznes i marka. Ludzie patrzą tam na każdy pojedynczy milimetr twojego ciała i na to, co nosisz. To ogromna presja. Niektórzy to lubią, ale nie ja" - wyznała.