Reklama

Kryptonim "Reżyser"

Kazimierz Kutz podczas internowania w stanie wojennym podpisał "deklarację o lojalności", w wyniku czego 21 grudnia 1981 r. zwolniono go z internowania - wynika z katalogów IPN. Przez 10 lat był inwigilowany w sprawie o kryptonimie "Reżyser". Kutz zaprzecza tym rewelacjom.

Deklaracja lojalności - to pisemne zobowiązanie do przestrzegania przepisów stanu wojennego. Lojalka nie była zobowiązaniem do współpracy z SB, jednak jej podpisanie było rozumiane zarówno przez władze, jak i przez opozycjonistów, jako deklaracja zaprzestania działalności opozycyjnej.

W 1971 r. Kutz został zarejestrowany przez SB jako kandydat na tajnego współpracownika. Po trzech latach zmieniono mu kategorię na "zabezpieczenie", a półtora roku później sprawę zakończono "z powodu braku możliwości operacyjnych".

23 grudnia 1976 r. katowicka SB odebrała "meldunek operacyjny" w sprawie Kutza. Od tego zaczęło się inwigilowanie go w sprawie o kryptonimie "Reżyser". Kutz był inwigilowany w związku z organizowaniem w mieszkaniu w Katowicach spotkań z przedstawicielami KOR. W związku ze zmianą miejsca jego zamieszkania, sprawę przekazano do Warszawy. Zakończono ją latem 1986 r. "z powodu zaprzestania wrogiej działalności".

Reklama

Na wniosek katowickiej SB 14 grudnia 1981 r. internowano Kutza za "kontakty z działaczami antysocjalistycznymi". IPN podaje, że po podpisaniu "deklaracji o lojalności" w dniu 21 grudnia 1981 r. został zwolniony z internowania.

Sprawę złożono w archiwum w marcu 1987 r., a pół roku później materiały komisyjnie zniszczono.

"Nie podpisałem deklaracji o lojalności" - Kutz zaprzeczył informacjom IPN. Reżyser przyznał tylko, że podpisał pismo, w którym zobowiązał się do przestrzegania przepisów administracyjnych.

"Żadnego aktu lojalności nie podpisywałem, ponieważ to się tak w ogóle nie nazywało" - zaznaczył Kutz. Dodał, że w dniu gdy miał być zwolnionym z internowania zaproszono go do podpisania pisma, w którym było napisane, że nie będzie walczył z ustrojem.

Podkreślił, że tego pisma nie podpisał, bo nie prowadził działalności przestępczej. "W związku z czym, po sześciu godzinach dano mi drugi świstek, że będę przestrzegał aktualnych przepisów" - powiedział poseł PO.

Na drugim piśmie Kutz złożył podpis. "Podejrzewam, że wszyscy, którzy wychodzili mieli ten sam problem" - ocenił.

Kutz nie potrafił odpowiedzieć, czy gdyby nie podpisał tego pisma zostałby wypuszczony. "Nie wiem. Był dzień kiedy mnie chcieli wypuścić, a ja chciałem wyjść, a to pismo nic nie znaczy, nic nie zawiera" - oświadczył.

Poseł nie ma zamiaru domagać się od IPN sprostowania w katalogach informacji na swój temat. "To wszystko było dla mnie kompletnie nie istotne, nic z tego nie wyniknęło. Jeśli teraz IPN to nazywa aktem lojalności, jest to sprawa IPN-u. Szkoda czasu na te sprawy" - uważa reżyser i polityk.

Znaczył, że informował swoich znajomych z opozycji o podpisaniu tego dokumentu. "To była normalna procedura, która do niczego nie zobowiązywała" - dodał.

Kutz wyreżyserował ponad 20 filmów fabularnych (m.in. "Nikt nie woła", "Ludzie z pociągu", "Sól ziemi czarnej", "Perła w koronie", "Paciorki jednego różańca", "Śmierć jak kromka chleba",

"Zawrócony", "Pułkownik Kwiatkowski"). Reżyserował spektakle Teatru Telewizji, pracował m.in. w Teatrze Starym w Krakowie i w Teatrze Narodowym w Warszawie.

W 1981 r. przewodniczył Komisji Porozumiewawczej Środowisk Twórczych i Naukowych. W tym samym roku został internowany. W Senacie IV kadencji był członkiem Komisji Nauki i Edukacji Narodowej oraz Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą. W latach 2001-2005 był wicemarszałkiem Senatu V kadencji oraz członkiem Komisji Kultury i Środków Przekazu. W tegorocznych wyborach parlamentarnych był "jedynką" PO na liście do Sejmu w Katowicach

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kazimierz Kutz | 1981 | IPN
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy