Reklama

"Krótki film o miłości": Nie cudzołóż, czyli Lubaszenko podgląda Szapołowską

W sobotę mija 35 lat od premiery "Krótkiego filmu o miłości" w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego. Była to kinowa wersja szóstej części telewizyjnego cyklu "Dekalog", będącego próbą filmowej ilustracji 10 przykazań.

W sobotę mija 35 lat od premiery "Krótkiego filmu o miłości" w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego. Była to kinowa wersja szóstej części telewizyjnego cyklu "Dekalog", będącego próbą filmowej ilustracji 10 przykazań.
Olaf Lubaszenko i Grażyna Szapołowska w filmie "Krótki film o miłości" /Mary Evans Picture Library /Agencja FORUM

Na jednym z warszawskich osiedli mieszka w sąsiednich blokach dwoje samotników. Tomek (Olaf Lubaszenko) jest nadwrażliwym dwudziestolatkiem, który niedawno opuścił mury domu dziecka. W dzień pracuje na pobliskiej poczcie, a wieczorami uczy się języków obcych.

Ma jeszcze jedno ważne zajęcie - codziennie, o tej samej porze, obserwuje przez lunetę swoją atrakcyjną sąsiadkę mieszkającą w bloku naprzeciwko.

Magda (Grażyna Szapołowska) jest od niego dekadę starsza i ma za sobą parę uczuciowych rozczarowań. Dla Tomka fascynacja piękną nieznajomą stopniowo przeradza się w pierwsze poważne uczucie.

Reklama

Wymyśla różne preteksty, by zbliżyć się do obiektu swojej adoracji: wrzuca do skrzynki pocztowej Magdy fikcyjne awizo, telefonuje do niej, odkładając słuchawkę, a w końcu zostaje roznosicielem mleka. Pewnego dnia Magda poznaje prawdę, ale odtrąca od siebie Tomka, nie wierząc w szczerość jego uczuć. Zraniony chłopak próbuje popełnić samobójstwo.

"Stoję na dachu i podglądam Szapołowską"

"Film Kieślowskiego ma ascetyczną akcję, ale niezwykle bogatą warstwę psychologiczną. Z rzadką subtelnością ukazuje wewnętrzną przemianę, której ulegają młody, wchodzący w życie mężczyzna i dojrzała, pozornie wyzuta z wszelkich wyższych uczuć kobieta. Dramatyczne losy ich 'związku' sprawiają, że oboje odkrywają w sobie zdolność do miłości, czyli uczucia, którego on nigdy wcześniej nie zaznał, a ona prawdopodobnie zwątpiła w jego istnienie" - czytamy w Internetowej Bazie Filmu Polskiego.

Krytyka bardzo przychylnie oceniła Grażynę Szapołowską i Olafa Lubaszenkę, odtwarzających role Magdy i Tomka. Jeden z recenzentów pisał: "Szapołowska dowiodła, że jej wrodzony talent rozwinął się w aktorską maestrię". Co ciekawe, Kieślowski początkowo zaproponował główną rolę Marzenie Trybale, jednak aktorka brała wówczas udział w zdjęciach do filmu produkcji NRD.

"Ten film pamiętam w całości. Od A do Z. Kręciliśmy go przez 12 nocy i ja do dziś czuję temperaturę, która wówczas panowała. Pamiętam też Krzysztofa, który stał na dachu i krzyczał: 'Co ja robię? O piątej nad ranem stoję na dachu i podglądam Szapołowską!'" - aktorka wspominała w rozmowie z Polskim Radiem.

"Olaf Lubaszenko wydobył z roli Tomka to, co najważniejsze: kanciastą, niezdarną młodzieńczość, w której gdzieś tam głęboko, ukryta jest bryłka szlachetnego kruszcu" - przypomina Internetowa Baza Filmu Polskiego.

Reżyser uważał co prawda, że młody aktor "mówił zdecydowanie za grubym głosem jak na swój wiek", jednak ostatecznie zdecydował się na Lubaszenkę, ponieważ wspólnie z Szapołowską "stanowili (...) dobrą parę".

Antonioni widział film Kieślowskiego 12 razy

"Krótki film o miłości" otrzymał na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku w 1988 roku najważniejszą nagrodę, czyli Złote Lwy. Wyróżniono także scenariusz Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza oraz zdjęcia Witolda Adamka.

Statuetki otrzymały również: Grażyna Szapołowska za najlepszą rolę kobiecą i wcielająca się w gospodynię głównego bohatera Stefania Iwińska za kreację drugoplanową.

Wielkim admiratorem obrazu Kieślowskiego był legendarny włoski reżyser Michelangelo Antonioni, który miał obejrzeć "Krótki film o miłości" aż dwanaście razy.

Kinowa wersja "Krótkiego filmu o miłości" różni się zakończeniem od tej przeznaczonej do telewizji. Zawdzięczamy to... Grażynie Szapołowskiej.

"Kiedyś Krzysztof zapytał mnie, czym ten film powinien się skończyć. I ja nie miałam wątpliwości, że powinien skończyć się bajką" - wspominała Szapołowska.

Film o perwersji z podglądaczem i ekshibicjonistką w rolach głównych?

Omawiając recepcję filmu Kieślowskiego na łamach "Kwartalnika Filmowego" Mirosław Przylipiak podkreślił, że "Krótki film o miłości" spotkał się z entuzjastycznym odbiorem. Recenzenci uznali dzieło Kieślowskiego za "utwór harmonijny, spójny estetycznie, myślowo i interpretacyjnie".

"Feliks Netz napisał, że reżyser trzyma widza w napięciu jak Hitchcock w 'Oknie na podwórze', a porusza jak rzadkiej miary poeta, zaś Andrzej Krzywicki z aprobatą przytoczył opinię francuskiego krytyka, stawiającego Kieślowskiego na równi z Goyą, El Grekiem, Munchem, Kafką i Dostojewskim" - wyliczał Przylipiak.

"Zachwycano się warsztatem - grą aktorską, muzyką, zdjęciami, doskonale poprowadzoną narracją, wspaniałą psychologią postaci, mnogością realiów obyczajowych, wielką kulturą reżysera w poruszaniu tak trudnego i drażliwego tematu. Wiele miejsca zajęła analiza związku łączącego bohaterów, w której akcentowano bądź wielką siłę miłości chłopca, która doprowadza do przemiany w kobiecie, bądź ewolucję uczucia samego chłopca, bądź złożoność związków międzyludzkich, bądź samotność, bądź wreszcie perwersyjny charakter tego związku. Zwracano też uwagę na religijny kontekst filmu o miłości oraz nadspodziewanie często opisywano zachowanie publiczności podczas seansu" - pisał Przylipiak.

W swym artykule podkreśla jednak, że dla konserwatywnych recenzentów koncepcja miłości pokazana w filmie była "niesmacznym przedstawieniem zjawisk patologicznych i marginalnych".

Recenzent "Echa dnia" Tadeusz Wiącek uznał "Krótki film o miłości" za "opowieść o dewiancie seksualnym i obiekcie jego zboczonych zainteresowań, w którym kobieta gwałci miłośnika lunety (kreowanego przez dyżurnego prawiczka polskiego kina), co wywołuje u niego szok".

Recenzent białostockiej "Gazety Współczesnej" pisał zaś, że dzieło Kieślowskiego jest "filmem o perwersji, z podglądaczem i ekshibicjonistką w rolach głównych". Narzekała również Anna Tatarkiewicz na łamach "Polityki". "Niby dotyczy cudzołóstwa, ale nie ma w nim żadnych normalnych problemów cudzołóstwa. Główna bohaterka mogłaby być matką głównego bohatera, a gospodyni, u której on mieszka - i która sama też prawdopodobnie korzysta z lunety - jego babcią. Niektóre sceny są żenujące, w tym w szczególności obrzydliwa scena inicjacji seksualnej bohatera. Widz czuje się jak podglądacz gwałcący cudzą intymność" - utyskiwała Tatarkiewicz.

"Krótki film o miłości" można obejrzeć bezpłatnie w serwisie 35mm.online.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krótki film o miłości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama