Reklama

Kredyt, mieszkanie, dziecko i wstrząs

Małżeństwo trzydziestolatków kupuje na kredyt mieszkanie i decyduje się na dziecko; to historia z pozoru zwyczajna, jednak cały świat tej pary zaczyna się nagle burzyć - mówi o filmie "Miłość" Julia Kijowska, która zagrała w nim wspólnie z Marcinem Dorocińskim.

"Miłość" to nowa produkcja Sławomira Fabickiego, nagradzanego twórcy filmów "Męska sprawa" i "Z odzysku". Grana przez panią bohaterka ma na imię Maria, jest żoną Tomasza, w którego wcielił się Marcin Dorociński.

Julia Kijowska: - To na pozór przeciętne małżeństwo polskich trzydziestolatków. Maria i Tomek mieszkają w małym mieście. Oboje mają dobrą pracę. Maria jest zatrudniona w miejscowym ratuszu. Są dość dobrze sytuowani, stać ich na wzięcie kredytu i kupno własnego mieszkania. Wkrótce decydują się na dziecko. W momencie, kiedy zaczyna się ta historia, Maria jest w dziewiątym miesiącu ciąży.

Reklama

Atrakcyjna kobieta staje się obiektem zainteresowania prezydenta miasta...

- Coś się wydarza i dochodzi do sytuacji ekstremalnej. W jej wyniku na pozór bezpieczne i poukładane życie młodych małżonków zaczyna się burzyć. Następuje moment weryfikacji, cały ich świat ulega przewartościowaniu. Zresztą już wcześniej 'pod powierzchnią' ich związku buzował wulkan - innych motywacji i innych oczekiwań.

W momencie weryfikacji, o którym pani mówi, padają pytania o miłość.

-To są poważne pytania o bycie razem. O odwagę trwania przy drugim człowieku, odpowiedzialność. O to, czym miłość jest. Nie miłość walentynkowa, komedioworomantyczna, lecz prawdziwa.

Wydaje się, że Maria i Tomek, choć są już ze sobą długo, pod wpływem nagłych wydarzeń dopiero zaczynają wzajemnie się poznawać.

- Oni znajdują się w sytuacji granicznej. Nie wiem, czy jest w człowieku dno, do którego druga osoba może się dokopać, czy jest moment, w którym czujesz, że wiesz o partnerze wszystko. Nie sądzę. Dodatkowo Maria, która wychowała się w domu dziecka, jest na nowym, trudnym dla niej etapie życia, w którym zaczyna zmagać się z dorosłością, z byciem matką. 'Miłość' to między innymi opowieść o momencie przejścia.

- Dużą wartością tej historii jest złożoność postaci. Sławek Fabicki nie boi się obnażać ludzkich słabości, rozbierać bohaterów z cech 'powszechnie akceptowanych i lubianych'. Po pierwszych pokazach 'Miłości', na Warszawskim Festiwalu Filmowym, zauważyłam, że reakcje widzów na tę parę są często takie: postać Tomka mężczyzn boli, a postać Marii irytuje kobiety.

Przeczytaj recenzję "Miłości" na stronach INTERIA.PL!

Niedawno wystąpiła pani w dwóch ważnych produkcjach: "W ciemności" Agnieszki Holland i "Drogówce" Wojciecha Smarzowskiego. Obecnie jest pani w trakcie prac nad kolejnym filmem Smarzowskiego, realizowanym według powieści Jerzego Pilcha "Pod Mocnym Aniołem". W głównego bohatera, zmagającego się z uzależnieniem od alkoholu pisarza, wciela się Robert Więckiewicz. Kogo gra pani?

- Moja postać w scenariuszu nazywa się Ona. To dziewczyna w żółtej sukience. Jest pisarza tęsknotą, może miłością, a może niespełnioną wersją zdarzeń. Czystością w szaro-ponurym świecie i trzeźwością w nietrzeźwości. Punktem odniesienia.

- Kończymy zimową część zdjęć. Czekają nas zdjęcia, które będziemy realizować wiosną. Cieszę się, że pracuję z Wojtkiem Smarzowskim drugi raz. Materiał jest bardzo ciekawy. To zagadka, co wyjdzie z fuzji Smarzowski-Pilch. To może być film zupełnie inny od wcześniejszych w reżyserii Smarzowskiego.

Czy pracuje pani także na innym planie?

- Zakończyły się już zdjęcia do kręconej na Śląsku 'Matki' w reżyserii Walijczyka Lee Mackintosha Jonesa. Operatorem był Paweł Dyllus. To historia dwóch kobiet, w której wystąpiłam wspólnie z Magdaleną Czerwińską. Do kin 'Matka' powinna trafić jesienią.

Jest pani córką znanego reżysera Janusza Kijowskiego. Czy konsultuje się pani z ojcem w sprawie gry w filmach?

- Nie, jestem osobą dosyć niezależną. Zawsze byłam. Przez długi czas miałam w ogóle całkiem inne, niefilmowe plany. Chodziłam do szkoły muzycznej, miałam zostać skrzypaczką.

Rozmawiała Joanna Poros.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy