Kot: Rola niezgodna z wizerunkiem?
Już 8 kwietnia do kin wejdzie długo oczekiwany film "Erratum". Główną rolę w tym pełnometrażowym debiucie Marka Lechkiego, zagrał Tomasz Kot.
PAP Life: - Pańska rola w "Erratum" została zauważona na festiwalach filmowych. Czy jest to dla pana znacząca kreacja?
Tomasz Kot: - To jest dla mnie po prostu kolejna rola. To ważny film, natomiast nie rozgraniczam ról ze względu na to, czy są znaczące, czy nie. Bardzo się cieszę, że ten film w ogóle wszedł do kin. Każda rola początkowo jest tylko na papierze. Dopiero jak film ma swoją premierę, to można to oceniać. Jeden film wyjdzie, inny nie, ale nie wiemy o tym do momentu premiery.
Przez publiczność jest pan kojarzony z komediowym wizerunkiem. Myśli pan, że ta rola może to zmienić?
- To jest moja pierwsza dramatyczna propozycja od czasów 'Skazanego na bluesa', więc bardzo się z tego cieszę. Komediowy wizerunek polega na tym, że dostawałem takie, a nie inne role, a teraz dostaję dramatyczne propozycje. Taka jest kolej losu. Uważam, że każdy aktor powinien poruszać się w różnych gatunkach.
"Erratum" to film dla wybranych czy dla każdego?
- Chciałbym, żeby był dla każdego, ponieważ porusza uniwersalny temat. Zapraszam wszystkich do kin.
"Erratum" pokazywano na wielu festiwalach na całym świecie. Jeździł pan na te pokazy?
- Byłem tylko na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i na Warszawskim Festiwalu Filmowym. Wszystko przez to, że mam dużo pracy. Natomiast z tego, co wiem, wszędzie był bardzo ciepło przyjmowany.
Spodziewa się pan wielu propozycji dramatycznych po tym filmie?
- Już się to zaczęło. Propozycja roli w filmie 'Yuma' jest poniekąd echem 'Erratum'.
Czyli jednak tego rodzaju role będą teraz panu częściej towarzyszyć.
- Jestem aktorem i po prostu gram. Chciałbym zagrać w dobrej komedii, która zostanie w pamięci. Nie staram się planować, czy kierować tym, co będę robił w przyszłości.
Z Tomaszem Kotem rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).