"Koriolan" niczym... gra wojenna
"Pieprzyć to, chcę spróbować" - dla Ralpha Fiennesa pokusa stanięcia po drugiej stronie kamery była silniejsza od nurtujących aktora wątpliwości. I chociaż osiem tygodni na planie reżyserskiego debiutu - "Koriolana" okupił przewlekłym zapaleniem płuc, dziś wie, że było warto.
Plan Finnesa był prosty: "Stworzyć coś surowego i współczesnego. Opowiedzieć wszystko językiem, który sprawi, że widz w kinie poczuje się wbity w fotel".
W realizacji zamierzonego celu miała dopomóc doborowa obsada, efekty specjalne rodem z "Hurt Locker. W pułapce wojny" oraz dbający o realizm produkcji konsultanci z serbskiego oddziału antyterrorystycznym SAJ.
To właśnie elita bałkańskich antyterrorystów pomogła w stworzeniu porywających scen walk ulicznych, które są ozdobą filmu. Pod okiem żołnierzy sił specjalnych Ralph Fiennes i partnerujący mu Gerard Butler ćwiczyli zachowanie na polu walki, posługiwanie się bronią i reguły taktycznego myślenia. Członkowie SAJ zagrali większość występujących w "Koriolanie" żołnierzy. Ponadto w filmie wykorzystano autentyczne samochody, czołgi i broń.
Widoczny na ekranie efekt nie obyłby się jednak bez specjalistów z hollywoodzkiej fabryki snów. A te są zasługą nominowanego do Oscara Barry'ego Ackroyda ("Hurt Locker. W pułapce wojny").
Dowodzona przez niego ekipa operatorów zdecydowała się zarejestrować większość batalistycznych sekwencji za pomocą niewielkich ręcznych kamer, by jak najintensywniej oddać panujące na polu bitwy brutalność, zniszczenie i chaos, pokazując je z żołnierskiego punktu widzenia.
Większość tego materiału realizowano w położonym tuż obok Belgradu Pancevie, którego mieszkańcy przez tydzień mogli podziwiać na swoich ulicach żołnierzy, partyzantów, wyrzutnie rakiet, pojazdy pancerne, płonące samochody i wojenną pożogę wraz z kulminacyjną sceną eksplozji autobusu.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!