"Konopielka": zjawa
30 lat temu na ekranach polskich kin zadebiutowała "Konopielka" Witolda Leszczyńskiego ("Żywot Mateusza") - ekranizacja głośnej powieści Edwarda Redlińskiego.
Reżyser Witold Leszczyński podejmując się ekranizacji książki Edwarda Redlińskiego, miał już na koncie nagradzany debiut "Żywot Mateusza", który ukazywał dramat człowieka podświadomie zmierzającego do samozagłady. W opinii wielu krytyków "Konopielka" była filmem, który dorównuje klasą "Żywotowi...".
"Podobnie jak tamten, przenosi widza w pejzaże odludnej wsi, lecz czyni to w nieco odmiennej tonacji emocjonalnej. Dużo więcej tu komizmu (głównie słownego), pojawia się też satyra na postęp, a z drugiej strony na fanatyczne i pełne przesądów zacofanie. Humorystyczne walory filmu oddają jednak często pola poważniejszej refleksji nad wymuszanym przez rozwój cywilizacji zrywaniem więzi człowieka z przyrodą, odrzucanie tradycji, w której przecież nie wszystko jest złe i pozbawione znaczenia - czytamy w opisie "Konopielki" w Internetowej Bazie Filmu Polskiego.
"'Konopielka' to rzecz o przeszłości, o 'kulturze statycznej', życiu tradycyjnym, a nie o tym, skąd przyszliśmy, co w nas jeszcze w środku, co przezwyciężyliśmy..." - tłumaczył autor powieści i scenariusza Edward Redliński.
O powodzeniu filmu Leszczyńskiego zadecydowało przede wszystkim znakomite aktorstwo, zwłaszcza Anny Seniuk jako Handzi i Krzysztofa Majchrzaka w kluczowej roli Kaziuka. Ekranową "Konopielkę" docenili jurorzy Festiwali w Gdańsku oraz Vevey i Havgesund, przyznając jej główne nagrody.
Akcja filmu toczy się w zapadłej wsi Taplary, gdzieś na Białostocczyźnie. Młody chłop - Kaziuk wyjeżdża rankiem do lasu po chrust na opał. Po powrocie zastaje w chałupie istną rewolucję. Przedwcześnie ocielona (co wskazuje na siły nieczyste) krowa, wędrowny dziad, nauczycielka i prelegent z miasta, który w dodatku wytyka jego rodzinie brak higieny, zabobonność i zacofanie. Nawołuje też do organizowania szkoły i budowy linii elektrycznej. Kaziuk niewiele z tego rozumie, ale pozostaje pod wrażeniem. Zwłaszcza apetycznej nauczycielki, która w nocy śni mu się w stroju Ewy. Ku zdziwieniu chłopa sen materializuje się nazajutrz, gdy przybyszka zostaje jego lokatorką. Od tej pory w spokojnej chałupie Kaziuków nic już nie będzie tak jak dawniej.
Reżyser Witold Leszczyński w wywiadzie udzielonym miesięcznikowi "Film" po premierze obrazu, wyjaśnił kim jest tytułowa konopielka.
"To powstać z ludowych przypowieści, którą chłopi odstraszają dzieci od zabaw w dojrzałych konopiach. To strzyga, zjawa rodzaju żeńskiego . Siedzi naga w konopiach i kusi ciekawskich do wejścia w gąszcz, by załaskotać ich tam na śmierć" - wytłumaczył reżyser.
To właśnie jako ludową strzygę wyobraża sobie seksowną nauczycielkę główny bohater.
"'Uczycielka' - jak określa ją Kaziuk - nie daje mu spokoju od pierwszego zetknięcia, nie może uwolnić się od myślenia o niej. Nauczycielka pojawia się w jego wyobraźni jako naga, kusząca zjawa w konopiach" - dodawał Leszczyński.
Według reżysera tematyka "Konopielki" porusza ważne etnologiczno-antropologiczne zagadnienia.
"Główna linia dramaturgiczna filmu to próba samoobrony przed zniewalającym wpływem nauczycielki. Jej inność jednocześnie fascynuje Kaziuka i przeraża. Samo jej istnienie w Taplarach doprowadza do tego, że Kaziuk przekracza kolejne wioskowe tabu: obala mit o złotym koniu, ścina święte rodzinne drzewo, próbuje zakazanego seksu. Wreszcie - wbrew całej wsi - łamie odwieczny obyczaj żniwny. To prowadzi do tragedii" - eksplikował Leszczyński.
Od czasu literackiej premiery "Konopielki" [w 1973 roku powieść Redlińskiego uznana została przez tygodnik "Kultura" najlepsza książką roku] do powstania filmu Leszczyńskiego minęło niemal 10 lat.
Reżyser filmu przyznał jednak, że scenariusz przeleżał kilka lat na półce zanim filmowcy dostali zielone światło.
"'Konopielkę' przeczytałem zaraz po opublikowaniu. Znalazłem w niej podobne archetypy emocjonalne, jak kilka lat wcześniej w 'Ptakach' Tarjei Vessasa [na podstawie których Leszczyński nakręcił 'Żywot Mateusza' - przyp. red.]. Napisaliśmy z Redlińskim scenariusz, który został zatwierdzony przez Naczelny Zarząd Kinematografii i odłożony na półki" - zwierzał się Leszczyński.
Według reżysera powodem opóźnienia produkcji "Konopielki" mógł być fakt, że wymowa książki nijak miała się do "postępowej" filozofii partii.
"Uznano zapewne, że nie są wskazane filmy poddające w wątpliwość hurra-optymizm cywilizacyjny. W eksplikacji do scenariusza Redliński pisał: 'W przeciwieństwie do kultury przemysłowej, której podstawową zasadą jest postęp, czyli zmienianie tego, co było - kultura ludowa opiera się na poszanowaniu tego, co było. Ten cieszy się największym poważaniem sąsiadów, kto dokładniej i piękniej kultywuje obycza j przodków'" - przypomniał Leszczyński.
Jednym z przejawów "obyczaju przodków" była niepowtarzalna struktura językowa powieści Redlińskiego, którą Leszczyński postarał się odtworzyć w filmie. Nie bez pewnych trudności.
"Wątpliwości miało wiele osób. Jednak Redliński po obejrzeniu gotowego filmu powiedział, ze jego zdaniem cofnąłem się do podobnego stanu ducha, w jakim on był przed napisaniem książki. I że środkami filmowymi wyraziłem to, co on literackimi" - pochwalił się reżyser "Konopielki".
Być może zbawienna dla filmu okazała się decyzja Leszczyńskiego, by dialogi dograć już w studio, na postsynchronach. "Część aktorów próbowała 'śledzikować', to znaczy mówić kresowo, śpiewnie. Dlatego zdecydowałem się nagrać dialogi w studio dźwiękowym, aby już w spokojnych warunkach wyeliminować jakiekolwiek udawanki" - wytłumaczył swoją strategię reżyser.
Film powstał na czarno-białej taśmie. Reżyser wyjaśnił, że podjął taką estetyczną decyzję wspólnie z operatorem Zbigniewem Napiórkowskim.
"Wieś na barwnych zdjęciach to niebezpieczeństwo ładnych, sielankowych pocztówek. Kłóciłoby się to z duchem 'Konopielki', której bohaterem jest prosty chłop. Dla Kaziuka przyroda jest przezroczysta, nie zwraca uwagi na jej urodę, inaczej niż człowiek z miasta. Poza tym jesteśmy zwolennikami kadrów uporządkowanych, oczyszczonych z niepotrzebnych detali. W kolorze taki ład dałby już naprawdę rzecz 'prześliczną'" - Leszczyński mówił o motywach użycia czarno-białej taśmy.
Nie mniejszą rolę niż poetyckie, lecz przy okazji surowe zdjęcia, odgrywa w filmie muzyka (jak we wszystkich obrazach Leszczyńskiego - pamiętne "Concerto Grosso" Corelliego z "Żywotu Mateusza"]. Reżyser przyznał, że aby lepiej wprowadzić aktorów w nastrój danych scen, puszczał im fragmenty odpowiednich utworów muzycznych na planie.
"Do zdjęć sceny, w której muzyka odgrywa ważną rolę, zabieram magnetofon z nagraniem wybranej muzyki. W 'Konopielce' miałem na planie 'Toccatę E-dur' Frescobaldiego i muzykę afrykańskich Pigmenjów znad Lualaba" - ujawnił reżyser.
"Pierwszy motyw dałem do odsłuchania aktorom przed realizacją scen dziejących się w raju. Myślę, że muzyka pomogła Annie Milewskiej przeistoczyć się w zjawiskowa Matkę Boską, a Franciszkowi Pieczce w godnego Pana Boga. Sądzę, że ta sama muzyka pomogła również Handzi - Annie Seniuk - rozegrać lirycznie i godnie scenę, w której oznajmia Kaziukowi, że 'znowuś zacienżyła'. Natomiast niepokojące dźwięki murzyńskich instrumentów potęgowały emocjonalne napięcie między Kaziukiem - Krzysztofem Majchrzakiem, a nauczycielką - Joanną Sienkiewicz" - powiedział Leszczyński.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!