Reklama

Koniec zdjęć do "Fotografa"

Zakończono kręcenie zdjęć do filmu "Fotograf" - najnowszego obrazu Waldemara Krzystka. Premiera filmu odbędzie się najprawdopodobniej jesienią w Legnicy (Dolnośląskie), podczas obchodów 20. rocznicy wycofania wojsk radzieckich.

Głównym wątkiem fabuły nowego filmu twórcy "Małej Moskwy" są poszukiwania seryjnego mordercy, który działa we współczesnej Moskwie. Zabójca nazwany przez specjalną grupę śledczych Fotografem przy zwłokach swoich ofiar zostawia - wzorem techników policyjnych - kartoniki z numerkami. Trop śledztwa prowadzi do byłego garnizonu Armii Radzieckiej w Legnicy.

"Żeby dotrzeć do prawdy, stworzyć portret psychologiczny zabójcy, zrozumieć jego motywacje, śledczy muszą zbadać losy siedmioletniego chłopca i wydarzenia, które miały miejsce w latach 70. w zamkniętym garnizonie Armii Radzieckiej w Legnicy" - opowiadał wcześniej w rozmowie z PAP reżyser.

Reklama

Zdjęcia do filmu były kręcone w Legnicy, Wrocławiu i w Moskwie. Legnica jest rodzinnym miastem Krzystka. Plenery tego miasta, w którym przez kilkadziesiąt lat stacjonowała Północna Grupa Wojsk Armii Radzieckiej, były planem zdjęciowym dwóch poprzednich filmów tego reżysera - "W zawieszeniu" i "Małej Moskwy".

Reżyser wspominając lata młodości, podkreślał, że legnicki garnizon Armii Radzieckiej był miejscem, gdzie nie działało polskie prawo. "To było państwo w państwie. W związku z tym mogły tam dziać się różne rzeczy, o których nikt nie wiedział (...) Przez całe lata stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce działała specjalna komisja polsko-radziecka powołana do sytuacji nadzwyczajnych. W jej aktach nie ma żadnego nadzwyczajnego wypadku, a ja sam mieszkając w Legnicy byłym świadkiem takich wydarzeń, na przykład poważny wypadek z udziałem radzieckiej ciężarówki. To wszystko było zamazywane (...) - opisywał Krzystek.

"A zatem 'Fotograf' to też opowieść o prawdzie. Żeby dotrzeć do mordercy, musimy poznać prawdę o nim i o czasach, które go ukształtowały, a obraz tych czasów jest coraz bardziej zakłamywany. Nie odbyło się we współczesnej Rosji, coś takiego jak przejrzenie i ocena tamtej historii" - tłumaczył reżyser.

Dodał też, że jego najnowszy obraz to również film o radzieckich korzeniach dzisiejszej Rosji. "To ważne, bo z tym sąsiadem mamy skomplikowane relacje, pełne historycznych napięć" - stwierdził.

W filmie oprócz polskich aktorów - m.in. Agaty Buzek, Soni Bohosiewicz czy Tomasza Kota - występują rosyjscy artyści - Marat Basharov, Alena Babenko, Dmitriy Ulyanov czy Aleksandr Baluyev.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: zdjecia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama