Reklama

Kompletnie schrzaniona sprawa

Tom Cruise może spać spokojnie. Jego najgroźniejszy aktorski rywal - Will Smith - po raz kolejny zawiódł. "Kompletnie schrzaniona sprawa" - tak komentowany jest jego najnowszy film "Jestem legendą".

"JESTEM LEGENDĄ"

"Medytacyjny styl filmu robi się nużący - tym bardziej że historia nie ma dokąd pójść, niekonsekwencje zaczynają się nawarstwiać, a reżyser nie ma ambicji, aby z sytuacji człowieka, który uważa się za ostatniego osobnika żyjącego na Ziemi, wyciągnąć jakieś interesujące wnioski natury egzystencjalnej. Potem jest jednak jeszcze gorzej: film zamienia się w horror typu 28 dni później - tyle że z daleko gorszymi, chwilami zadziwiająco tandetnymi efektami specjalnymi - a kończy na nieznośnie patetycznej nucie, robiąc z naszego uczonego jakiegoś nowego mesjasza. Kompletnie schrzaniona sprawa".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"

Reklama

"Choć ekipa na parę dni zajęła Nowy Jork i zdjęcia prezentują się rzeczywiście imponująco, to animacja komputerowa zawodzi na całej linii i przypomina raczej Park Jurajski niż najnowsze osiągnięcia technologii. W fabule nie odnajdziemy ani bohaterów, ani refleksji z książki - z tej pozostał jedynie tytuł. Jest Will Smith - taki sam jak zawsze, jest klimat apokalipsy, ale nie liczcie na nic więcej".Łukasz Figielski, 'Dziennik"


"XXY"

"W mocnym, formalnie oszczędnym, a jednocześnie nonszalancko młodzieńczym XXY (argentyński kandydat do Oscara) młoda reżyserka Lucia Puenzo nie szokuje, nie analizuje na siłę, ale przygląda się młodości. Pięknej i okrutnej, uczuciowo i seksualnie niepewnej, szukającej o sobie prawdy, która często wymyka się kulturowym wzorcom".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"

"Bohaterka filmu jest hermafrodytą. (...) Język polski w opisie tak subtelnej i skomplikowanej materii jest zimny i bezradny. Nazewnictwo i opisy brzmią medycznie. Tymczasem w filmie Lucii Puenzo medycyna staje się językiem poezji. Nie ma w XXY śladu skandalu, dosłowności. Jest za to zrozumienie dla zawiłości sensualnego alfabetu, nieoczywistych literowych zbitek, dla ABC, które w ciągu chromosomów czasem układa się na przykład w X, X i Y".
Łukasz Maciejewski, "Dziennik"


"REZERWAT"

"Choć Palkowski zręcznie wplótł w fabułę epizody z autentycznymi miejscami i mieszkańcami Pragi, jego film to oczywiście miejska baśń - coś jak Ranczo o polskiej wsi, tyle że Rezerwat jest o niebo lepszy. Nic to więc, że Palkowski zbyt prosto rozwiązuje wiele wątków, często ślizga się po powierzchni i nie do końca wie, jak psychologicznie uwiarygodnić postaci (wyjątkiem jest Hanka, ale to już zasługa fantastycznej Bohosiewicz). Rezerwat jest przecież kapitalnym przykładem kina rozrywkowego, w najlepszym sensie popularnego, jakiego u nas ze świecą szukać".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"

"To prawdziwy cud nad Wisłą - udana współczesna komedia obyczajowa. (...) Lekko prowadzona narracja sprawnie przechodzi od tonacji lirycznej w scenach spotkań głównego bohatera ze zwichrowana życiowo fryzjerką, przez komediowe grepsy z udziałem miejscowych meneli, aż do podszytych smutkiem rozmów ze starym właścicielem zakładu fotograficznego i matką największego rozrabiaki w okolicy".
Jaga Kolawa, "Dziennik"


"ELIZABETH: ZŁOTY WIEK"

"Złoty wiek jest niewątpliwie dużym krokiem wstecz w porównaniu z pierwszą Elizabeth tego samego reżysera. Film sprzed niemal dziesięciu lat zachwycał świeżością i oryginalnością spojrzenia na historię - jego sequel jest monumentalną opera mydlaną, tyle że bardzo dobrze zagraną: Cate Blanchett jest tak wspaniałą aktorką (która może zagrać wszystko, włącznie z Bobem Dylanem), że nawet w śmiesznie wymyślnych strojach udaje się jej stworzyć żywą postać i otoczyć ją aurą wielkości"..
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"

"Znakomita obsada i atrakcyjny temat nie ratują Elizabeth: Złoty wiek. Reżyser Shekhar Kapur pogubił się w obfitości wątków, zrobił film chaotyczny i, co gorsza, często na bakier z historią. (...) Nie zawodzi tylko Cate Blanchett w roli Elżbiety. Jest charyzmatyczna, władcza, intrygująco niejednoznaczna, bo wyczuwa się w niej także pewna kruchość i smutek. Tym bardziej szkoda zmarnowanej okazji".
Elżbieta Ciapra, "Dziennik"


"INTERVIEW"

"Intrygujący film, ale przyznam, że przy całej swojej sympatii dla takich niskobudżetowych, niemal offowych produkcji, wolałbym Interview oglądać na scenie, nie na ekranie. (...) Mimo bardzo dobrego aktorstwa (zwłaszcza Miller jest tu miłym zaskoczeniem) i mimo, że ten słowny ping-pong jest miejscami wcale błyskotliwy i zabawny - trudno tu utrzymać napięcie i uniknąć samopowtórzeń".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"

"Między dwojgiem bohaterów wciąż udających kogoś innego nic się tak naprawdę nie zdarza. Nic, poza dziennikarska pazernością na tanią sensację, nie zostaje tak naprawdę obnażone i nic poza fikcja nie zostaje w filmie uratowane. Mimo że i Buscemi, i Miller dobrze grają swoje role, scenariusza nie starcza na coś więcej niż efekciarski niby-obyczajowy, niby-psychologiczny obrazek".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"


"ALVIN I WIEWIÓRKI"

"Dzieciom zapewne scenariuszowe mielizny przeszkadzać nie będą, choć niektórych żartów (całkiem zgrabnie napisał polskie teksty Dariusz Dunowski) nie zrozumieją na pewno. Mam tylko nadzieję, że moda na śpiewające wiewiórki do Polski nie zawita. Smerfy naprawdę już wystarczą".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"

"Alvin i wiewiórki to kultowa, przynajmniej w Stanach, kreskówka, opowiadająca o o zespole tytułowych gryzoni, który odnosi sukcesy w pierwszych latach rozkwitu rock'n'rolla. (...) Pochwalić należy porcję kapitalnie przerobionych starych piosenek (część z nich to hity w oryginalnego serialu) i perfekcyjną, łączoną z gra aktorów animację. Ogląda się miło, ale tylko tym, którzy nie widzieli Kto wrobiłkrólika Rogera".
Michał Burszta, "Dziennik"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: smith | Will Smith | złoty | dziennik | Gazeta Wyborcza | filmy | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy